|
Dolina Rivendell Twórczość Tolkiena
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ariana
Kronikarka z Imladris
Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 18:27, 13 Gru 2009 Temat postu: [M] Zgubny wpływ czarodziejów |
|
|
Ja wiem, to jest krótkie i kwitko-pralniowe. Napisane jakiś czas temu dla
Tici.
Zgubny wpływ czarodziejów
Zapadł zimny jesienny wieczór. Wiatr wył za oknami i zniechęcał do wyjścia na dwór. W takiej sytuacji Elrohir cieszył się, że wrócili już ze zwiadu. Dla odmiany z przyjemnością przywdział jedną z tych miękkich szat, które nadawały się tylko i wyłącznie do użytku domowego, i spacerował powoli korytarzami Ostatniego Przyjaznego Domu, delektując się chwilą spokoju. Jego radość była tym większa, że ojciec powiadomił ich o powrocie Aragorna. Elladan zaszył się gdzieś wcześniej, przepadając jak kamień w wodę, a ojciec był zajęty, dlatego Elrohir wyruszył samotnie na poszukiwanie młodszego brata. Jadalnia świeciła pustką, dlatego też, wziąwszy puchar z winem, syn Elronda skierował się w stronę Sali Kominkowej, której otwarte drzwi na końcu korytarza wręcz zachęcały do wejścia. Elrohir, jeszcze nim do nich doszedł, poczuł dziwny, a zarazem charakterystyczny zapach. Zapach, który kojarzył mu się tylko z jedną osobą. Ciekawe, dlaczego ojciec nam nie powiedział, że Gandalf przyjechał, przemknęło mu przez głowę. Czyżby chciał nam zrobić niespodziankę?
Elrohir wszedł do sali i rozejrzał się. W pierwszej chwili wydało mu się, że pomieszczenie było puste. Zaraz jednak stwierdził, że przy kominku, w fotelu zwróconym plecami do drzwi, musiał ktoś siedzieć, sądząc po unoszącym się nad nim dymie. Elf ruszył cicho w stronę ognia, po drodze upijając łyk wina. Będąc bliżej, mógł z boku spojrzeć na siedzącą postać. Brak charakterystycznej, długiej brody czarodzieja sprawił, że Elrohir zakrztusił się z wrażenia. Na ten dźwięk siedzący mężczyzna zerwał się z fotela, strącając przy tym z kolan książkę, którą wcześniej czytał.
- Estel!? – spytał z niedowierzaniem elf, gdy już udało mu się odzyskać oddech. Coś się zmieniło czy też jego wyobraźnia płatała mu tak realistyczne figle?
- Dobrze cię znów widzieć, Elrohirze – odezwał się Aragorn i podszedł bliżej. Z jego oczu zniknął niepokój, który przed chwilą zagościł na jego obliczu, ustępując miejsca uśmiechowi. Patrząc na tak dobrze znaną postać, młodszy z synów Elronda wyzbył się wątpliwości. To z pewnością był Estel. Zwłaszcza że mężczyzna zamknął go w silnym, serdecznym uścisku. Elrohir automatycznie odwzajemnił go i przywitał się z bratem. Zaraz jednak powrócił myślami do kwestii, która najbardziej go nurtowała.
- Co ty robisz? – spytał z wyrzutem w głosie. Aragorn spojrzał na niego ze zdziwieniem, ale odpowiedział.
- Czytam. A raczej czytałem, nim przerwałeś mi w dość nietypowy, muszę przyznać, sposób – odparł. Jego wzrok powędrował ku książce, teraz spoczywającej smętnie na posadzce. – Ach, racja… - mruknął i schylił się, by ją podnieść. Upewniwszy się, że żadna z kartek nie ucierpiała przy upadku, odłożył książkę na fotel. Elrohir wpatrywał się jednak w inny drobiazg w ręku Strażnika.
- Co to jest? – spytał w końcu elf, jednoznacznym gestem wskazując, co ma na myśli. Aragorn spojrzał na ów przedmiot, potem na brata i zamrugał. Co się dzieje z Elrohirem?
- Fajka – odpowiedział spokojnie, jednocześnie wymownie zerkając na kielich w ręku brata. Czyżby Ro nie mógł się już skoncentrować?, pomyślał z rozbawieniem.
- Toż widzę, że to jest fajka – warknął zniecierpliwiony Elrohir tym charakterystycznym dla siebie tonem, który upewnił Aragorna, że elf na pewno nie jest pod wpływem nadmiernej ilości alkoholu. – Mnie by raczej interesowało, po co ci ona.
- Paliłem ją – wyjaśnił Aragorn. Na litość Valarów, czy to nie oczywiste? Elrohir milczał przez moment, próbując przyswoić sobie rewelacje, które właśnie usłyszał.
- A od kiedy to niby palisz? – zdecydował się spytać. Ciekawe, czego jeszcze się dzisiaj dowiem, pomyślał. Estel wzruszył ramionami.
- Będzie już ładnych kilka miesięcy – odparł obojętnie mężczyzna. – Czasem trzeba się czymś zająć wieczorem, jak się obozuje samotnie cały szereg nocy – dodał, wyjaśniając. – Albo w towarzystwie Gandalfa. – Uśmiechnął się, bardziej do swoich myśli niż do brata.
- Tego bym się nigdy nie spodziewał, Estelu, że ty mógłbyś znajdować przyjemność w… takiej czynności – powiedział Elrohir z dezaprobatą. Nie, Estel, jego rozsądny braciszek, na pewno nie pali. To tylko głupi żart, pomyślał w pierwszej chwili. Zaraz jednak dotarło do niego, że gdyby to była zabawa, Estel nie patrzyłby na niego z mieszanką zdziwienia i niezrozumienia w oczach. Nic jednak nie powiedział, więc Elrohir uznał za słuszne wyjaśnienie jednej kwestii.
- Wiesz, że to jest niezdrowe? – raczej stwierdził, niż spytał. – Włóczysz się po świecie, ciągle się narażając, więc chociaż dbałbyś o swoje zdrowie – rzucił, mimowolnie wpadając w ton, którym zwykł zwracać się do Aragorna w czasach jego dzieciństwa, gdy ten nie chciał go posłuchać.
- Ro… - Ku jego zaskoczeniu Estel roześmiał się. Po minie brata Elrohir poznał, że ten nie pierwszy już raz słyszy ten zarzut. – Tam, skąd to ziele pochodzi, są tacy, którzy, jeśli to w ogóle możliwe, palą więcej niż Gandalf. I, wierz mi lub nie, cieszą się końskim zdrowiem – wyjaśnił swobodnie, bawiąc się wygasłą już fajką. Elrohir prychnął z irytacją. Dla niego to żaden argument.
- Gandalf twierdzi, że to pomaga się odprężyć – dodał po chwili Aragorn. – I w sumie ma rację. Po całym dniu trzeba czasem pozwolić sobie…
-… na przytępienie zmysłów? – wtrącił kąśliwie Elrohir.
- …na rozluźnienie – poprawił niewzruszony mężczyzna. – Zresztą, będziesz miał okazję przekonać się już wkrótce. Ojciec mówił, że nie zabawicie długo w domu. Z chęcią wybiorę się z wami, dokądkolwiek was oczy poniosą.
- Z najwyższą przyjemnością – uśmiechnął się Elrohir, ale zaraz rozwiał nadzieje brata na zmianę tematu. – Z jednym zastrzeżeniem. Nie przekonam się, bo przy nas nie będziesz tego ćmić – zaznaczył. Aragorn westchnął tylko, nie zamierzając kontynuować tematu, ale widać było, że tak łatwo się nie podda. Teraz jednak gładko przełknął uwagę brata.
- Co słychać na szlaku? – spytał. Dalej wszytko potoczyło się już ładnie.
Świtało już, gdy przerwali wreszcie długą rozmowę. Estel udał się do siebie, zaś Elrohir został jeszcze przez moment, zapatrzony w ogień, który, podsycony niedawno przez niego, płonął, trzaskając łagodnie co jakiś czas. Na niewielkim stole leżała zapomniana fajka. Elf stłumił w sobie dziecinną chęć schowania jej gdzieś głęboko. Zamiast tego pokręcił tylko głową, uśmiechając się z niedowierzaniem do własnych myśli. No proszę, jaki zgubny wpływ potrafią mieć czarodzieje, przemknęło mu przez głowę, gdy wstał w końcu, by wrócić do swych komnat korytarzami rozjaśnionymi już wschodzącym słońcem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 20:22, 16 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Wcale to nie jest kwit z pralni
Uśmiałam się, bardzo przyjemny, lekki i humorystyczny tekst A takie bardzo są potrzebne...
... dla odprężenia, no i rozluźniają
Dalszej weny życzę
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 20:23, 16 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa
Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: Ithilien
|
Wysłany: Pon 18:43, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Troszkę spóźniona jestem, prawda? Obiecałam już dawno skomentować ten tekst, ale jakoś nie mogłam się za to zabrać. Wybacz, Ariano.
A teraz do rzeczy.
Sympatyczne opowiadanie. Ciepłe i z humorem, akurat do przeczytania w chłodny jesienno-zimowy dzień. Cóż mogę dodać? Chyba tylko to, że rozczulający jest ten twój Elrohir, niemogący się pogodzić z tym, że jego "mały braciszek" pali. Słodki jest.
Naprawdę przyjemna miniaturka. Brawo!
T.L.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aeria
Szara Eminencja
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1416
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gondor
|
Wysłany: Pon 20:17, 18 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo przyjemnie mi się to czytało. Nawet pomijając fakt, że czytałam na głos, i to dla kuzynki, która twórczością Tolkiena się nie interesuje i słabo kojarzy bohaterów (co chwilę mi przerywała, żeby dopytać się, czy to o tę postać chodzi).
Mimo wszystko nawet ona uznała, że tekst jest świetny. W sam raz na to, żeby na pięć minut oderwać się od rzeczywistości. Na przykład wracając do domu przy temperaturze -5 stopni, kiedy myśli się głównie o tym, że ci palce odmarzają... Takie rzeczy naprawdę wtedy pomagają
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 15:25, 11 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
(Akcji K.O.T epizod trzeci...)
Kwiiiik, Arian xD To było urocze. A myślałam, że tylko w mojej porąbanej wyobraźni istnieje wizja narkotyzującego się Aragorna... Choć, z tego co pamiętam, u mnie to były konopie indyjskie, a nie niewinne fajkowe ziele xD
Podczas czytania miałam szeroki banan na twarzy. Biedny Elrohir, taki wstrząśnięty nowym nałogiem brata ;) Ich dialog był świetny. I wybacz, ale dostałam niemożliwej głupawki przy tym fragmencie:
Cytat: | - Będzie już ładnych kilka miesięcy – odparł obojętnie mężczyzna. – Czasem trzeba się czymś zająć wieczorem, jak się obozuje samotnie cały szereg nocy – dodał, wyjaśniając. – Albo w towarzystwie Gandalfa. – Uśmiechnął się, bardziej do swoich myśli niż do brata.
- Tego bym się nigdy nie spodziewał, Estelu, że ty mógłbyś znajdować przyjemność w… takiej czynności – powiedział Elrohir z dezaprobatą. |
Nie, ja wcale nie miałam skojarzeń na myśl o tym szeregu nocy w towarzystwie Gandalfa, na wspomnienie których Aragorn się tak uśmiecha... I nie, w ogóle mi nie przyszło coś perwersyjnego do głowy, gdy przeczytałam o tych... czynnościach, w których Estel odnajduje tyle przyjemności...
Błagam, Ariaanoooo xD Slash wokół mnie xD
*ómiera*
Fik ogólnie jest 3xŚ - Śliczny, Śmiertelny i Śmieszny.
Kocham cię, awww! *_*
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 15:28, 11 Lut 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|