Forum Dolina Rivendell Strona Główna Dolina Rivendell
Twórczość Tolkiena
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

[M] Entiany wracają

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2710
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Pon 12:22, 06 Lip 2009    Temat postu: [M] Entiany wracają

Tekst sobótkowy. Debiut w fandomie i na forum. Nie mam nic na swą obronę, niech opowiadanie broni się samo. Wytykanie błędów i konstruktywna krytyka pożądane.
Miłego czytania.
Edit: Błędy poprawione.


EDIT: Wielgachne dzięki przewspaniałej, cudownej Tinie Latawiec. Kwiecie mój, jestem Ci dozgonnie wdzięczna za pracę nad tekstem. A Wy, dziewczęta, zerknijcie nań raz jeszcze.

Entiany wracają

Noc Świętojańska, najbardziej magiczny okres w roku. W tym czasie dzieją się cuda, a całe Śródziemie szykuje się do świętowania Sobótki. Nie inaczej jest w Fangornie. Tego dnia Onodrimowie schodzą się, by wspominać odejście entian.
W Entowym Lesie znajduje polana, z pozoru zwyczajna. Jednak pozory mylą… To Polana Odejścia; na niej odbywają się świętojańskie wspominki. Na samym jej środku ułożony jest stos gałązek jarzębiny. Każda z nich symbolizuje mijające bez entian lata. Co rok dokładana jest jedna i stos urósł już bardzo. Gdy entiany powrócą, zostanie spalony, by nie przypominał o Tęsknocie Entów.
Gdy zakończyła się wojna i Sauron został pokonany, w sercach entów zapłonęła nadzieja, że ich żony powrócą. Minął rok, dwa, trzy, a entowych kobiet nie było. Nieliczni wyprawiali się na wschód, ale nikt nie odnalazł bodaj śladu po entianach.
Tego lata Noc Świętojańska miała być wyjątkowo smutna. Wszyscy stracili już wiarę w to, że nadejdzie cud i utracone kobiety wrócą. Jednak coś przeszkodziło Pasterzom Drzew w rozpamiętywaniu dawnych chwil…
Jeden z entów, którzy najbardziej ucierpieli przez odejście entian, bo utracili swe żony, nigdy nie wyzbył się nadziei, że jego ukochana Firien powróci. Galdrif – Wytrwalec – dzień w dzień wychodził na wschodnie krańce lasu, by zobaczyć, czy entiany nie wracają. Tegoroczna Sobótka nie była wyjątkiem. Przechadzał się po skraju puszczy, wypatrując znajomej sylwetki.
Jaka była jego radość, gdy na horyzoncie zamajaczył kształt łudząco podobny do entiany! Wszystkie drzewa powtarzały tę wesołą nowinę, aż rozentuzjazmowani Onodrimowie tłumnie wylegli, aby ujrzeć na własne oczy powracającą entianę.
Do Galdrifa zbliżył się Fangorn i zapytał:
- Jesteś pewny, że to entiana?
Młodszy ent schylił głowę z szacunkiem.
- Spójrz, Drzewaczu. Czyż może to być ktoś inny? Ten charakterystyczny chód, przygarbione plecy… - Już w trakcie mówienia poznał, że jest to jego ukochana Firien, do brzozy wyglądem zbliżona.
Wręcz podbieghł do niej, przytulił mocno i chwycił za rękę, prowadząc ku zgromadzonym Pasterzom Drzew.
- Cóż, opłaciła się twa cierpliwość, Wytrwalcze – powiedział Fladrif.
- Chyba trzeba będzie zmienić formę dzisiejszego spotkania – mruknął Finglas, kolejny z trójki Starszych. – Na entowisko! – zawołał z mocą. Echo odbiło kilkakrotnie jego słowa, a po chwili nadpłynęła odpowiedź innych.
Wśród entów zapanowało podniecenie i radość. Entiany wracają, rasa przetrwa! Jeden tylko Fangorn miał marsową minę, jakby przybycie Firien było powodem do złości.
Gdy wszyscy Onodrimowie dotarli do Tajemnej Kotliny, Finglas wykrzyknął:
- Bracia, przyjaciele! Mieliśmy jak co roku spotkać się na Polanie Odejścia, by wspominać entiany. Lecz entiany wróciły! – wskazał na Firien.
W tym samym czasie Galdrif, nie czekając na żadne wyjaśnienia, podpalił stos gałęzi. Rozjarzyły się one jasnym, wesołym ogniem, jakby śmiejąc się do entów.
– Dziecko drogie, opowiedz, co działo się z wami i kiedy przybędą twe siostry? – kontynuował Finglas.
- Po ostatniej wizycie Fangorna utworzyłyśmy Radę Entian, na kształt entowiska. Postanowiłyśmy, że odejdziemy jeszcze dalej na wschód, by wojna nas ominęła. Założyłyśmy nowe ogrody, mając ciągle w pamięci tereny przy rzece, gdzie miałyśmy wszystko – i was. Lecz tam, na wschodzie było bezpiecznie, tu ciągle wisiała nad nami grożba wojny. Słyszałyśmy nasze imiona, wiatrem niesione, elfie pieśni też do nas dotarły. Niestety, nie mogłyśmy pozostać głuche na szczęk mieczy i głosy burarum. – Twarz entainy wykrzywił grymas. – Uciekałyśmy dalej i dalej, aż za jezioro Rhun. Aż w końcu, całkiem niedawno, usłyszałyśmy pieśń o Frodzie Dziewięciopalcym, a później nasze imiona, bliższe i głośniejsze niż zwykle. Nieliczne entiany zrozumiały, że Cień nad Śródziemiem zniknął. Niestety, tylko ja wyruszyłam, by spotkać się z wami. Reszta jest chyba szczęśliwa. Albo boi się zmian, nie mnie to rozstrzygać. Mogę wskazać drogę na Nowe Pola; tak nazwałyśmy nasze ogrody – zakończyła Firien.
Wśród entów zawrzało. W zazwyczaj spokojnych Onodrimów coś wstąpiło. Zaczęli się przekrzykiwać, mając niczym nieuzasadnione pretensje do każdego.
Drzewacz potoczył spojrzeniem po zgromadzonych entach. Jak dobrze rozumiał ich wątpliwości! Teraz jednak bał się, że entiana wyda go. Przecież to on namówił je do ucieczki na wschód. Bał się o swój lud, bał się o przetrwanie Pasterzy Drzew.
Nagle rozpętało się małe piekło. Jeden z entów, zrozpaczony po tej okrutnej wiadomości, rzucił się w ognisko.
Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia. A kiedy i ona umiera, dla takich entów, jak Dębowiec, nie ma już życia. On tak bardzo ukochał swoją żonę, że utrata nadziei popchnęła go do szaleństwa, a szaleństwo do śmierci.
Kiedy płonął, wydał z siebie przeraźliwy ni to jęk, ni to krzyk. Rozniósł się on echem po całym lesie, budząc huoronów. To przez nich powstały legendy o niebezpieczeństwie w Fangornie. Dowiedli, że przynajmniej w części legendy są uzasadnione… Któż by się nie bał drzew, niszczących wszystko na swojej drodze?
Zdumiony Drzewacz zawołał gromkim głosem:
- Uspokójcie się!
O dziwo, pomogło. Huoronowie dali się zaprowadzić w głąb lasu; zostali uśpieni przez swoich strażników. Niestety, Dębowca nie dało się odratować, spalenie się jest nieodwracalne.
- Bracia, spory i kłótnie do niczego nie doprowadzą. Gniewem i złością nie sprowadzimy entian. Kilku entów niech wyruszy na wschód według wskazówek Firien. Spróbujemy namówić nasze kobiety do powrotu. Jeśli nie zechcą na nowo zasiedlić terenów przy rzece, będzie to znak, że Onodrimom nie jest pisane przetrwanie – zawyrokował Fangorn.
Natychmiast zgłosiło się kilku młodych jeszcze entów, chcąc wyruszyć za Brunatne Ugory. Starsi udzielili im rad i wydali polecenia, po czym odesłali ich do Firien. Ta wskazała im najdogodniejszą trasę i zwróciła się od Starszych:
- Czy mogę już odpocząć? Przeszłam dziś wiele kroków i jestem zmęczona.
- Oczywiście! – zreflektował się Fladrif. – Galdrifie, oczekuję, iż zapewnisz Firien spokój i ciszę.
- Zabiorę ją do swego domu na wzgórzach, tam nikt nie będzie nam przeszkadzał.
Powiedziawszy to, Wytrwalec zabrał Firien do swego domu, by odpoczęła. W tym czasie Fangorn przemierzał las, rozmyślając. Teraz, gdy jest duża szansa na odrodzenie Onodrimów, nie był pewny swej decyzji o odesłaniu entian aż za jezioro Rhun. Chciał je uchronić od zagłady, by choć one przetrwały. Wszak stare przepowiednie mówiły, że w Wojnie o Pierścień zniknie ród Pasterzy Drzew. Nie, zadecydował. Dobrze zrobiłem, przecież po Brunatnych Ugorach przetoczyła się wojna. Zmieniłem przeznaczenie, uratowałem nasze istnienie. Zamyślony Drzewacz dotarł na skraj lasu. Nie zauważył postaci wyłaniającej się z mgły. Ocknął się dopiero, gdy melodyjny głos powiedział cicho:
- Fangornie!
Zaskoczony uniósł głowę. Stała przed nim jeszcze jedna entiana.
- Fimbrethil! – zdumiał się i ucieszył jednocześnie. – Wróciłaś!
- Entiany wracają, Fangornie. Wracamy, niosąc nadzieję na odnowę naszej rasy. Gdy odchodziłyśmy, niektóre z nas był brzemienne… Aalaine! – zawołała entiana. Zza jej pleców wychynęła entianka, uderzająco podobna do starszej.
- Oto twoja córka, Drzewaczu.
Zapadła cisza. Najstarszy z entów nieco zamglonym wzrokiem spoglądał to na Fimbrethil, to na Aalaine. Po chwili powtórzył:
- Entiany wracają… Czemu Firien nic nie powiedziała?
- Och, bo sama nic nie wiedziała. Tak jej spieszno było do ukochanego, że nie czekała na decyzję Rady Entian – odezwała się Aalaine. – Wyruszyła od razu, gdy tylko dowiedziałyśmy się o końcu wojny. W międzyczasie Rada zadecydowała, że wracamy. My wybrałyśmy się od razu po ogłoszeniu decyzji, ale za nami idą wszystkie pozostałe entiany.
- Przysposobimy Płaskowyż i Ugory, odnowimy nasze ogrody. Te krainy znów zatętnią życiem – zawtórowała jej matka.
Rozmawiali jeszcze długi czas. Drzewacz w końcu przypomniał sobie, że pozostali entowie nic nie wiedzą, na dodatek wciąż są w Tajemnej Kotlinie .
- Cóż, moje drogie. Musimy przekazać innym szczęśliwą nowinę. Aalaine, powinnaś poznać krainę swych przodków. – Opowiadając córce o Fangornie, zaprowadził swe kobiety na entowisko.
Część Pasterzy Drzew już się rozeszła. Finglas i Fladrif pozostali za to w kotlinie, toteż Drzewacz natychmiast się do nich udał. Wskazał im żonę i córkę, a później streścił usłyszaną od nich historię.
- Liściloku, ty masz chyba najmocniejszy głos. Zechciej przywołać naszych braci z powrotem – zwrócił się z prośbą Nakorzec.
Już po chwili polana wypełniła się entami.
- Dziś Noc Świętojańska, najbardziej magiczny okres w roku. W tym czasie dzieją się cuda, a całe Śródziemie szykuje się do świętowania Sobótki. Wielu z was pewnie nie wierzy w cuda. Ale cud się zdarzył. Entiany wracają! A z nimi i entianki – powiedział Drzewacz. – Fimbrethil, Aalaine?
Wywołane entiany wyszły z lasku, pokazując się zgromadzonym Onodrimom.
- Entiany wracają! – powtórzył Fangorn. Niech od dziś po wsze czasy ten dzień zwie się Powrotem Entian. I niech wszyscy w całej Ardzie dowiedzą się o naszej radości! – zawołał.
Echo zwielokrotniło okrzyk Fangorna. Usłyszały je elfy w Lórien i krasnoludy w Morii. Wiatr zaniósł je do Edoras, Imladris, Minas Tirith i Ithilien. Usłyszeli je Merry i Pippin w Shire i zaśmiali się, ciesząc się radością przyjaciół. A później echo dostało się przez morze aż do Amanu, ogłaszając szczęście entów.


Ostatnio zmieniony przez Lalaith dnia Pią 19:20, 25 Cze 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pon 12:24, 06 Lip 2009    Temat postu:

Bardzo ładne opowiadanie udało ci się napisać, Lalaith. Ładne, trochę melancholijne, ale bardzo optymistyczne. I pełne sobótkowej magii, a to przecież najważniejsze.
Co tu dużo mówić - podobało mi się bardzo. Ciekawy pomysł, zgrabnie napisane... I jak słusznie zauważyła Ariana - świetne zakończenie. Spodobało mi się również powtórzenie pod koniec pierwszych dwóch zdań:
Cytat:
Wigilia św. Jana, najbardziej magiczny dzień w roku. W tym czasie dzieją się cuda, a całe Śródziemie szykuje się do świętowania Sobótki.
.
Dobre podsumowanie.

Jeśli miałabym na coś narzekać, byłby to motyw samospalenia. Od początku zastanawiałam się, jak to wykorzystasz, bo to raczej dziwny, choć intrygujący warunek. Niestety, gdy doczytałam już do tego fragmentu, odniosłam wrażenie, że wcisnęłaś go trochę na siłę, by zawrzeć w opowiadaniu elementy obowiązkowe.

W każdym razie - bardzo dobre opowiadanie. Gratuluję!

T.L.


Ostatnio zmieniony przez Tina Latawiec dnia Pon 14:15, 06 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 12:49, 06 Lip 2009    Temat postu:

Podoba mi się nastrój twojego opowiadania. Jest taki melancholijny, na początku trochę smutny, a jednocześnie pełen ciepła. Świętowanie sobótki poprzez wspominanie bardzo mi pasuje do entów.
Cóż tu więcej mogę napisać? Klimat opowiadania jest taki, że łatwo przenieść się w wyobraźni do Fangornu i usłyszeć gromki głos Drzewca. Ciekawy był motyw, w którym napisałaś, że to Drzewiec namówił entiany do odejścia. Odważny pomysł, bo niekanoniczny. Ale podobał mi się. No bo jak tu się nie cieszyć ze szczęścia poczciwych entów?
Końcówka jest moją ulubioną perełką w tym tekście.
Cytat:
Usłyszały je elfy w Lorien i krasnoludy w Morii. Wiatr zaniósł je do Edoras, Imladris, Minas Tirith i Ithilien. Usłyszeli je Merry i Pippin w Shire i zaśmiali się, ciesząc się radością przyjaciół. A później echo dostało się przez morze aż do Amanu, ogłaszając szczęście entów.


Wyłapałam kilka błędów w czasie lektury:
*czepianie mode on*
Cytat:
- Cóż, opłaciła się twa cierpliwość Wytrwalcze – powiedział Fladrif.

przecinek przed "Wytrwalcze"
Cytat:
Aż w końcu, całkiem niedawno, usłyszałyśmy pieśń o Frodo Dziewięciopalcym, a później nasze imiona, bliższe i głośniejsze niż zwykle

Nie jestem pewna, ale jak dla mnie powinnaś odmienić imię Frodo - w książce było odmieniane. Tak więc skłaniałabym się ku pieśni o Frodzie Dziewięciopalcym.
Cytat:
Starsi udzielili im rad i wydali polecenia, po czym odesłali ją do Firien.

odesłali ich, nie ją
Cytat:
Entiany wracają Fangornie.

przecinek przed "Fangornie"
Cytat:
Oto twoja córka Drzewaczu.

Przecinek przed "Drzewaczu"
Cytat:
W międzyczasie rada zadecydowała, że wracamy .

zlikwiduj pauzę przed kropką
Cytat:
Cóż moje drogie.

przecinek przed "moje"
*czepianie mode of*

Gratuluję ciepłego i sympatycznego tekstu
Ariana
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marysia



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 17:29, 06 Lip 2009    Temat postu:

Lalaith! Tekst bardzo mi się podobał, zwłaszcza zakończenie, gdzie jest mowa o szczęściu Entów. Aczkolwiek muszę się przyczepić początku.. Trochę powtórzeń, między innymi dużo (aż za dużo) "gdy" i entian. Wiem, nikt nie jest doskonały, a na pewno nie ja, więc nie powinnam się czepiać, ale musiałam zrobić tę malutką uwagę.
Podsumowując - tekst ładny, podobał mi się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 23:26, 15 Lip 2009    Temat postu:

Po pierwsze, bardzo zaskoczyła mnie forma opowiadania. Spodziewałam się kolejnej parodii (mnie, Tinie i Arianie nieźle "odbijało" podczas pisania, z tego co wiem), a tu proszę. Bardzo ładnie napisana baśń. Taka, którą można opowiadać na dobranoc, lub przy ognisku.

Styl mi się podobał, taki prosty i obrazowy. Motyw ze stosem gałązek, dorzucanych co roku, bardzo pomysłowy. Jedyne co mi zgrzytnęło, to wplecenie na siłę wątku samospalenia i rozszalałego huorna - liczyłam, że wybierając ten temat sobótkowy, jakoś to pociągniesz. No wiesz, ogarnięty chorobliwą zazdrością huorn i biedny ent, popełniający samobójstwo z miłości ;)

Końcówka śliczna, taka optymistyczna.

Czekam na więcej twoich tekstów!

F.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 23:26, 15 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Aeria
Szara Eminencja


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1416
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gondor

PostWysłany: Nie 22:40, 07 Lut 2010    Temat postu:

A więc tak... Zacznę od 'czepialstwa'.

1.
Cytat:
Wigilia św. Jana

Czy tam był jakiś święty Jan? Rozumiem pisać Sobótka, Noc Świętojańska... Bo z tego co wiem, Chrześcijaństwo nie dotarło do Śródziemia ;] Wytykam to, bo jakoś tak razi mnie w oczy <pisze to osoba będąca trochę na bakier z religią>

2.
Cytat:
Drzewacz

To też mnie razi... Nie wiem, czy miałam jakieś inne tłumaczenie, czy co, ale cały czas nasuwa mi się, że to był Drzewiec, nie Drzewacz... Ale skoro nikt inny się nie czepia, to musi to być tłumaczenie.

3. Ostatnia rzecz: czuję po tym jakiś niedosyt. Tak, jakby historia mogła być trochę dłuższa. Dodać parę opisów do dialogów (ich brak odczułam przy tym, jak Firien opowiada entom, co działo się z entianami), trochę odczuć (Fangorna zwłaszcza), przedłużyć jakoś ten akt samospalenia (stało się to tak szybko, że nawet nie zdążyłam sobie tego wyobrazić)...

Mimo wszystko klimat tego tekstu bardzo mi się podobał. Sobótkowa noc, 'cuda' jakie się działy... Jest to strasznie pozytywna rzecz. I ta wzmianka o Merrym i Pippinie - idealnie pasuje do szczęśliwego zakończenia. Przynajmniej w moim mniemaniu. Dostrzegłam też sporo własnej inwencji twórczej, Lai. Te gałązki na polanie, dokładanie jednej co rok... Pięknie.
Pisz dalej, potrzeba więcej opowiadań tak bardzo naładowanych pozytywną energią. Bo większość tekstów o losach bohaterów ze Śródziemia ma nad sobą cień, jakieś szczątki potęgi Saurona. Choćby słowo czy troszkę smutnego nastroju. Tutaj też go nie zabrakło, ale trwał on króciuteńko. :)

To miał być w miarę skoncentrowany komentarz... Trochę się rozlazł, ale mam nadzieję, że nikt nie ma mi tego za złe :]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin