|
Dolina Rivendell Twórczość Tolkiena
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marysia
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 18:43, 07 Lip 2009 Temat postu: [M] A oni odpłynęli do Nieśmiertelnych Krain |
|
|
„A oni odpłynęli do Nieśmiertelnych Krain”
Wschodzi słońce. Jego promienie oświetlają całe niebo, wlewając w serce ciepło i przepełniając je radością. Tak właśnie czuje się Faramir patrząc na mieniące się wodospady i czując, jak wiatr targa mu włosy.
Mieszka w Ithilien już jakiś czas, odkąd poślubił Eowinę, księżniczkę Rohanu. Jego żona postanowiła zostać uzdrowicielką od kiedy przebywała w Domach Uzdrowień, a Ithilien wydało mu się najodpowiedniejszym miejscem do założenia ogrodu ziół leczniczych. Teraz w Gondorze panuje prawdziwy król, więc Faramir musi się tam udawać tylko w przypadku jego wyjazdu, aby spełniać powinności namiestnika.
Zapowiada się na piękny dzień. Na niebie nie widać żadnej chmurki. W końcu Faramir postanawia wrócić – dzisiaj razem z Eowiną będą sadzić kolejne zioła. Jak na razie wyhodowali tylko athelas, więc muszą szybko uzupełnić braki, a jest ich sporo!
Kiedy Faramir wraca, widzi Eowinę, która klęczy na przekopanej ziemi i wsadza w nią jakąś roślinę. Najwyraźniej słyszy jego kroki, bo podnosi głowę i uśmiecha się.
- Pomóż mi – rozbrzmiewa jej melodyjny głos.
Faramir od razu przyklęka i bierze się do roboty. Jak widać Eowina znalazła mnóstwo nowych ziół. Jeszcze nie znają ich właściwości, ale to niebawem odkryją.
- Spójrz, to jakiś nowy gatunek, nigdy czegoś takiego nie widziałam – mówi księżniczka trzymając w ręce długą łodygę zakończoną białym, delikatnym kwiatem.
Ale Faramir nie patrzy na kwiat. Jego wzrok zatrzymuje się na niej. Ich spojrzenia spotykają się, a serca biją jednym rytmem. Eowina rumieni się, na jej twarzy widać cień uśmiechu.
- Nie patrz na mnie, tylko na zioła – odzywa się karcąco – Dzisiaj musimy je zasadzić, bo inaczej uschną.
Faramir uśmiecha się. Cała Eowina! Dobrze mówiła, kiedy postanowiła zostać uzdrowicielką – pokocha wszystko co żyje i co nie jest jałowe.
- Nie martw się – mówi czule do swojej żony – Zasadzimy je, na pewno zdążymy!
***
Nadeszła pora obiadu. Faramir wraca z ubitą łanią, a Eowina już rozpala ogień. Są bardzo głodni, od świtu ciężko pracowali w ogrodzie.
Pieczeń skwierczy, zawieszona na rożnie. Ostatnie pięć minut i już jedzą strawę.
Kiedy zaspokajają głód i pragnienie, udają się razem na wysoką skałę przy wodospadzie, aby obejrzeć cudowny zachód słońca.
Gdy tylko dotyka ono horyzontu, całe Ithilien przeistacza się w magiczną krainę: woda mieni się złotem i purpurą, przy niektórych wodospadach pojawiają się tęcze, chmury przybierają śliczny, różowy odcień, a wszystkie ptaki ożywają nagle i zaczynają niesamowite trele.
Wtedy Faramir jest szczęśliwy i sądzi, że Eowina odczuwa to samo.
Jednak wkrótce słońce zachodzi i wszystko znika, jakby było snem.
Małżeństwo siedzi jeszcze parę chwil na skale. Milczą, czekając co będzie dalej, ale nic się nie dzieje. Oboje wiedzą, że powinni wracać, ale jeszcze zostają.
Na zachodzie widać już tylko fioletową łunę – wszystko co zostało po dzisiejszym dniu.
Ręce Faramira i Eowiny splatają się mimowolnie.
***
Kiedy wracają do domu słyszą odgłosy życia nocnych zwierząt.
W końcu dochodzą na miejsce. Eowina jak zwykle krząta się po prowizorycznej kuchni, troskliwie przygotowując kolację dla męża mimo późnego obiadu, a on siedzi na posłaniu i rozmyśla.
Przez cały czas sądził, że jego życie było przepełnione tylko smutkiem i cierpieniem, a teraz wszystko się zmieniło. Kiedy poznał Eowinę i zamieszkał w Ithilien cały ból zniknął. Ma piękną, kochającą żonę, cudowne miejsce zamieszkania i przede wszystkim coś, co jest najważniejsze – radość.
Panuje w jego sercu od kiedy tylko otwiera rano oczy, aż po ostatnią przytomną myśl, tuż przed pogrążeniem się we śnie. Wtedy, kiedy zachwyca się cudami natury i gdy ciężko pracuje.
Przez chwilę Faramir wspomina Elfy i swoich niektórych towarzyszy, którzy odpłynęli do Valinoru. Pamięta, jak trudno przychodziło im rozstanie ze Śródziemiem i ojczystymi krainami. I nagle zdaje sobie sprawę jaki popełnili błąd. Przecież dlatego, że tu został, że mieszka w Ithilien jest taki szczęśliwy. Tutaj wszystko jest wspaniałe i dobre, podobnie jak w Valinorze.
- A oni odpłynęli do Nieśmiertelnych Krain – wzdycha cicho.
Ale to ich wola. I on nie może tego zmienić.
*** KONIEC ***
Tak, wiem, nie jest to doskonałe - pewnie jest dużo błędów i znowu interpunkcja.. Mimo wszystko, tak jak obiecałam, zamieszczam to tutaj i czekam na komentarze. Mam nadzieję, że wam się spodoba!
Ostatnio zmieniony przez Marysia dnia Pią 16:53, 10 Lip 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ariana
Kronikarka z Imladris
Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 16:24, 10 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Marysiu, z każdym twoim tekstem jest coraz lepiej. To opowiadanie już nie jest za krótkie jak na swoją treść. Udało ci się pozbyć tego "streszczania".
Ciekawe jest to, że zastosowałaś czas teraźniejszy. Pasuje do tego tekstu. Twoje opowiadanie jest taką migaweczką z życia Faramira i Eowiny - pełną ciepła łatką. Miło się czyta.
Przyczepię się jednej rzeczy. Tytuł. Wiem, co chciałaś osiągnąć - pokazałaś nam fragment życia w Śródziemiu i na koniec konkluzję Faramira, że po co elfy odpływały za Morze, przecież tutaj jest też dobrze. Z jednej strony mi się to podoba, bo zgrabnie napisane. A z drugiej... No właśnie. Prawda, że niektórym elfom ciężko było się rozstać ze Śródziemiem, ale nie sądzę, by ktoś mógłby powiedzieć, że to był błąd, że odpłynęli. A już zwłaszcza Faramir, który zdawał się być zafascynowany elfami i zapewne dowiedział się wiele od Legolasa, Arweny czy innych elfów, którzy zagościli w Gondorze. Jak napisałam, sam pomysł jest fajny, ale nie pasuje mi ten "błąd"/
Co mi zgrzyta, to interpunkcja. Naprawdę przydałaby się beta. Ponawiam propozycję, jeśli tylko chcesz, mogę zapolować na przecinki, które ci pouciekały. Z ortografów wyłapałam jednego:
Cytat: | Zasadzimy je, na pewno zdąrzymy!
|
zdążymy
Marysiu, pozostaje mi pogratulować ci zgrabnego tekstu i życzyć powodzenia przy następnych, bo naprawdę jest coraz lepiej
Ariana
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 14:49, 15 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Tak jak już napisała Ariana, jest coraz lepiej. Tekst jest bardzo ładny, melancholijny. Czytałam go z prawdziwą przyjemnością, choć mógłby być jeszcze bardziej rozbudowany :)
Zastanawia mnie tylko errr, sprawa materialna fika? Mianowicie: czy Faramir, jako władca Ithilien (Aragorn podarował mu tą prowincję Gondoru jako własne księstwo) nie powinnien mieszkać w miejscu bardziej... pałacowym? Bo ja oczami wyobraźni ujrzałam uroczą chatkę z przydomowym ogródkiem, w którym rosną lecznicze zioła. To takie moje czepialstwo, może po prostu Faramir marzył o polowaniu na łanie i swojskim życiu na łonie natury? ;)
Muszę też zaprotestować w aspekcie elfickim. Przecież w Ithilien, aż do śmierci Ellesara, radośnie żył sobie Legolas ze swoimi rodakami! I to właśnie on zbudował ostatni statek odpływający do Valinoru...
No, chyba, że rzecz się dzieje już po tym wydarzeniu, gdy Aragorn już nie żyje i w Śródziemiu nie pozostał żaden elf, oprócz Arweny.
Pomijając to moje czepialstwo, tekst zrobił na mnie bardzo miłe wrażenie. Widać, że twój styl się rozwija z każdym twoim następnym opowiadaniem :)
F.
EDIT:
Cytat: | Cytat: | No, chyba, że rzecz się dzieje już po tym wydarzeniu, gdy Aragorn już nie żyje i w Śródziemiu nie pozostał żaden elf, oprócz Arweny. |
Marysia nie miała raczej tego na myśli, bo byłoby to zupełnie niemożliwe. Faramir umarł przecież wcześniej niż Aragorn… |
No tak... *pac w czoło* W końcu Aragorn był dość długowieczny ;) Przepraszam bardzo w takim razie za nieuzasadnioną uwagę, ale kwestia bycia lub niebytu elfów nadal mnie nurtuje.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 14:53, 17 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa
Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: Ithilien
|
Wysłany: Pią 11:03, 17 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Pierwsza wersja mojego komentarz była długa i konstruktywna, ale, jak już wspominałam, komputer mi ją zżarł. Ta wersja natomiast będzie krótka i niekonstruktywna. Po pierwsze dlatego że jestem rozleniwiona i nie mam siły pisać tak dużo, a po drugie wszystko, co ważne, zostało już napisane. Tak więc, Marysiu, przepraszam bardzo, ale pozostawię tu tylko kilka zdań.
Zgadzam się, że twój styl jest z każdym tekstem coraz lepszy. To opowiadanie czyta się zdecydowanie lepiej od poprzednich. Interpunkcja faktycznie trochę szwankuje, ale wydaje mi się, że jest i tak lepiej niż poprzednio. Zgrzyta według mnie jednak to zdanie:
Cytat: | Dobrze mówiła, kiedy postanowiła zostać uzdrowicielką – pokocha wszystko co żyje i co nie jest jałowe. |
Nie pasuje mi to Dobrze mówiła, moim zdaniem warto by inaczej to sformować.
Poza tym bardzo podobał mi się opis zachodu słońca. Naprawdę ładnie ci wyszedł.
Świetnie napisałaś też, jak Faramira cieszy zwykłe, spokojne życie.
Właśnie, właśnie! Za Faramira też masz u mnie dużego plusa, wiesz to chyba.
Teraz uwagi. Nie mogę nie zgodzić się z Fayerką. Też zdziwiło mnie, jak przedstawione jest tu życie Faramira i Eowiny. Wiadomo – masz prawo, Marysiu, do takiej wizji, to twój fanfik przecież. Ale jednak mnie to dziwi. Bo, nawet jeśli nie byłoby tam, jak określiła to Fayerka, pałacowo, uważam, że powinno przynajmniej być tam mniej… pusto? Bo z tego opowiadania wynika, że w Ithilien nie mieszkał nikt inny. A to przecież nieprawda.
Poza tym rozbawiło mnie, jak opisałaś sprawę ziół. Wynika z tego, że zabrali się za to, nie wiedząc zupełnie nic o tych roślinach. Raczej nie powinno się sadzić w ogrodzie ziołowym czegoś, czego zastosowania się nie zna…
Również lekko zgrzytnęła mi kwestia elfów. Nie będę pisać jeszcze raz, bo wszystko, co najistotniejsze, jest już napisane.
Odniosę się jedynie krótko do komentarza Fayerki.
Cytat: | No, chyba, że rzecz się dzieje już po tym wydarzeniu, gdy Aragorn już nie żyje i w Śródziemiu nie pozostał żaden elf, oprócz Arweny. |
Marysia nie miała raczej tego na myśli, bo byłoby to zupełnie niemożliwe. Faramir umarł przecież wcześniej niż Aragorn…
Podsumowując – mimo wszystko całkiem dobre opowiadanie. Podobało mi się. Brawo, Marysiu!
T.L.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|