 |
Dolina Rivendell Twórczość Tolkiena
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Fayerka
Forumowy Perwers
Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mroczna Puszcza
|
Wysłany: Czw 19:28, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Ottiś, no telepatia, po prostu xD
(Hej, pani doktor, może to kolejny objaw??)
Lai, co za inny pomysł? :D
Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Czw 19:28, 01 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Solena Faé
Bojowniczka o Faramira
Dołączył: 02 Sty 2012
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: B.
|
Wysłany: Czw 19:29, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Lai, czekamy z niecierpliwością ^^
Ottiś, to nie Fay. To Doktor Isena. Ona wie wszystko ;p
Cytat: | Mam wykładowce, który wygląda jak 40-letni Harry Potter! xD |
W moim gimnazjum uczył się kiedyś koleś który wygląddał jak młody Hagrid XD
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Amarylis
Konserwator laski Sarumana
Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Valinor
|
Wysłany: Czw 19:31, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
A wykładowca ma bliznę na czole?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
die Otter
Jeździec Eomera
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze stepów Rohanu
|
Wysłany: Czw 19:35, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
No właśnie tego mu brakuje. Trzeba się będzie podkraść z flamastrem jak będzie spał
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Lalaith
Slashynka Czarodziejka
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2710
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Dorlomin
|
Wysłany: Czw 19:37, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Możliwe nawroty i powikłania, interakcje z innymi chorobami Jak uleczyć nieuleczalne - Rozdział 13
W początkach wirus nie wydawał się być straszny, zwłaszcza kiedy niewielka liczba użytkowniczek była nim zarażona. Oczywiście - zdarzały się halucynacje i sny, podsycane tekstami, jednak nie nosiły one znamion epidemii, występując silniej wyłącznie u F. i L. Potem jednak pojawiła się inna choroba - Sto Dni Elbereth i przyniosła zastraszające skutki. Większość użytkowniczek została nią zarażona i niestety (lub stety - ze względu na wpływ na Dolinus Rivendellus perversionis, ale o tym dalej) opuściły Dolinę Rivendell. Populacja Dolinki zmalała znacząco, a wszelkie symptomy zostały wygaszone. Ta straszna choroba jednak nie zginęła! Jej ślady pozostały w L., jednak pozbawione stymulantów, trwały uśpione.
Okres utajenia choroby minął spokojnie, jednak okazało się, że Sto Dni Elbereth nie jest w stanie skutecznie ukrócić żywotności Dolinus perversionis i siostra Mika, a później F. powróciły do Doliny. Od tamtej pory choroba zbierała straszne żniwo... |
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Solena Faé
Bojowniczka o Faramira
Dołączył: 02 Sty 2012
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: B.
|
Wysłany: Czw 19:41, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Choroba Sto Dni Elbereth <3
|
|
Powrót do góry |
|
 |
die Otter
Jeździec Eomera
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze stepów Rohanu
|
Wysłany: Czw 19:49, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Sposoby zapobiegania Jak uleczyć nieuleczalne - Rozdział 6
Po dostrzeżeniu wyraźniego wzrostu objawów niebezpiecznej choroby, dzielna moderator Amarylis postanowiła wprowadzić środki zapobiegawcze. Wywiesiła w dobrze widocznym miejscu ostrzeżenie: Dolinus perversionis i z niepokojem obserwowała dalszy rozwój sytuacji. Zadziałało, choroba nie rozprzestrzeniła się. Zachęceni dawną nazwą nowi użytkownicy opuszczali Dolinę Rivendell w zatrważającym tempie. Chwilowo nieobecne T. oraz A. również miały jeszcze szansę uniknąć zarażenia, należało tylko utrzymać je z dala od Doliny do momentu wkroczenia tam Dr Iss oraz jej sztabu kryzysowego. Niestety, dla pozostałych użytkowniczek było już zbyt późno. |
Nie mam jakoś weny dziś, wybaczcie
P.S. Sol, widziałaś to? [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Solena Faé
Bojowniczka o Faramira
Dołączył: 02 Sty 2012
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: B.
|
Wysłany: Czw 19:51, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Nie, do tapet jeszcze nie doszłam (doszłam?!)
Ach, mrrrrrr....Haldir.... <3
|
|
Powrót do góry |
|
 |
die Otter
Jeździec Eomera
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze stepów Rohanu
|
Wysłany: Czw 20:45, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Solena Faé napisał: | Nie, do tapet jeszcze nie doszłam (doszłam?!)
Ach, mrrrrrr....Haldir.... <3 |
Dopiero teraz dotarła mnie dwuznaczność tego słowa. Może jednak nie jestem jeszcze do końca zarażona Dolinus perversionis ? XD
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fayerka
Forumowy Perwers
Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mroczna Puszcza
|
Wysłany: Czw 20:48, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Do mnie dotarła od razu xD I dlatego z wrzaskiem uciekłam i poszłam oglądać "Ojca Mateusza".
Ottiś, coś mi się nastrój na wieczór zrobił lekko angstowy, to może zdołam wreszcie skomentować "Wspomnienie" :)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Solena Faé
Bojowniczka o Faramira
Dołączył: 02 Sty 2012
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: B.
|
Wysłany: Czw 20:52, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
No widzisz Fay. My jesteśmy po prostu beznadziejnymi przypadkami. Potrzebujemy pilnie terapii elektrowstrząsowej Doktro Iseny... A dla Ottiś jest jeszcze jakaś nadzieja ;p
Nie wiem co gorsze. Moje niewinne dwuznaczności czy Ojciec Mateusz w Twoim wykonaniu ^^
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Isena
Główny obsługiwacz respiratora
Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Fangorn
|
Wysłany: Czw 21:05, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
UWAGA, TRUMNA!
Cytat: |
EDIT: Legolas + Gandalf? Seriously?! Ale i tak mój ulubiony jest szkic Aragorna z Boromirem... <3 |
O.o
Nie...
Nie, no zniosę wiele.
Ale Gandalf/Legolas albo Aragorn/Boromir?
NIE!
Cytat: |
Cytat:
"Zeznania tych, którzy przeżyli", Jak leczyć nieuleczalne - rozdział 12
(...)Tina L., która woli zachować anonimowość, wciąż nie może otrząsnąć się z przebytego koszmaru. Od pięciu lat nie potrafi zbliżyć się do komputera. Nie ogląda też telewizji, ani nie czyta książek. Każdy najmniejszy bodziec może przywołać traumatyczne wspomnienia...
Cytat:
Metodyka leczenia Jak uleczyć nieuleczalne - rozdział 7
... Najnowsze badania kliniczne dowodzą, iż największą skuteczność wykazują środki drastyczne. Terapie nieinwazyjne, jak rozmowa z psychiatrą/psychologiem lub spotkania grupowe nie odnoszą oczekiwanych skutków w konfrontacji z chorymi na Dolinus Rivendellus perversionis. Pozwolę sobie przytoczyć dwa beznadziejne przypadki tej strasznej choroby - pacjentki F. i S. Do szpitala zostały przyjęte po wielomiesięcznych, nasilających się zaburzeniach jaźni oraz postrzegania świata. Chore trafiły na Oddział V - Odwykowy, gdzie skierowane zostały na terapię indywidualną. Jednak symptomy chorobowe nie zostały zatrzymane, w wyniku czego pacjentki nadal żyły w swoim iluzorycznym świecie. Podjęta terapia farmakologiczna również nie przyniosła efektów - wręcz przeciwnie. Halucynacje oraz obłęd nasiliły się, a pacjentki stały się niepoczytalne i niebezpieczne dla otoczenia. Dopiero po wielomiesięcznym odizolowaniu od świata (ludzi, książek, telewizji i komputerów) w zamkniętych pokojach, kobiety powoli zaczęły odzyskiwać względną równowagę umysłową. Wtedy niestety zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. Salowy obsługujący izolatkę pacjentki S. zachorował i musiał zostać zastąpiony przez nieznanego chorej mężczyznę. Salowy ten był młodym blondynem, co w sposób nieoczekiwany podsyciło urojenia S. Kobieta zaczęła zachowywać się w sposób niekontrolowany i niebezpieczny, rzucając się na salowego z okrzykiem: "Haldir, kochany!". Po tym nieszczęśliwym zdarzeniu pacjentka została zabrana w trybie natychmiastowym na terapię elektrowstrząsową. Terapia ta, o dziw, podziałała. Pacjentka S. po raz pierwszy od wielu miesięcy była spokojna i zrównoważona, rozpoznawała ludzi oraz otoczenie. Po zbadaniu jej, od razu posłałam po pacjentkę F. i skierowałam ją na elektrowstrząsy. Dziś, po wielu latach, muszę przyznać, że to nietypowe i znalezione przez przypadek leczenie, odniosło całkowity sukces. Obie pacjentki zostały całkowicie wyleczone, a terapię inwazyjną, jaką są elektrowstrząsy, wspieraną przez terapię grupową oraz farmakologiczną, zalecam wszystkim chorym, wykazującym jakiekolwiek symptomy Dolinus Rivendellus perversionis...
Cytat:
"Zeznania tych, którzy przeżyli", Jak leczyć nieuleczalne - rozdział 12 cd.
(...) Arianę, jedną z ocalałych, odnajduję w wigwamie rozbitym w samym centrum Kazachskiego Stepu. Dziewczyna nerwowo zapala papierosa i zaciąga się dymem. Dłonie jej lekko drżą, ale zaczyna mówić:
- Na początku nic nie zapowiadało tragedii. Wiesz, owszem, Fa... - po jej twarzy przebiega nagły skurcz. - Czasem jej odbijało, ale uważałyśmy, że to niegroźne. Momentami nawet bywało to śmieszne. Ale kiedy pojawiła się ta druga... - milknie i wbija wzrok w odległy horyzont.
- S.? - pytam łagodnie, choć dobrze znam odpowiedź.
- Tak - szepcze Ariana i samotna łza spływa jej po policzku. Ociera ją szybko i odchrząkuje. - Wtedy zaczęło być źle. Robiłyśmy wszystko, żeby je uspokoić, ale w końcu musiałyśmy pogodzić się z tym, że to choroba. Moderatorka wezwała pogotowie, znaleźli je po adresie IP... No, a resztę już znasz. - Rzuca niedopałek na ziemię i wdeptuje go obcasem w czerwony, kazachski piasek.
- To dlatego uciekłaś tak daleko? Odcięłaś się od ludzi? - drążę dalej. Dyktafon szumi cichutko, jedyny dowód na istnienie cywilizacji w tym obskurnym namiocie.
- Musiałam - rzuca gorzko Ariana. - Ta choroba... dolinus perversionis... To jest zbyt straszne, by o tym mówić. A tutaj chociaż mam spokój...
Na jej twarzy pojawia się smutny uśmiech, a stepowy wiatr zaczyna wyć po pustkowiu, wzniecając tumany kurzu...
Cytat: | Ten typ Dolinus perversionis jest najgroźniejszy tak dla chorej jak i otoczenia, oraz często kończy się śmiercią. Chorej lub otoczenia... |
Cytat:
Zeznania tych, którzy przeżyliJak uleczyć nieuleczalne Rozdział 12 cd.
... Kolejną z Ocalałych udało mi się odnaleźć po wieloletnich poszukiwaniach w tybetańskim klasztorze. Siostra Mika zgodziła się ze mną porozmawiać na jednym z klasztornych tarasów. Siedziałyśmy długą chwilę w milczeniu, podziwiając zachód słońca, barwiący horyzont ciepłym pomarańczem. Choć nadal jeszcze młoda, Siostra była już całkowicie siwa, co tworzyło niesamowity efekt w połączeniu z gładką cerą i bystrym spojrzeniem.
- Doktor Isena... - zaszemrała łagodnym głosem - nawet w tym zapomnianym miejscu doszły nas o Pani słuchy. Jak się czują F. i S.?
- Dziękuję, dzięki Bogu coraz lepiej - odpowiedziałam zdziwiona. Nastawiałam się na płacz i krzyki, a w ostateczności wyrzucenie za próg klasztoru. Jednak Siostra zupełnie mnie zaskoczyła. W przeciwieństwie do innych Ocalałych wydawała się wcale nie chować urazy do moich pacjentek. Wręcz przeciwnie. Siedziała na swoim ascetycznym taborecie, zawinięta w bordowo- żółte szaty i uśmiechała się łagodnie. - Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego pytania z ust Siostry.
- Pani Doktor chyba nie sądziła, że żywię względem nich jakieś negatywne uczucia? Przecież nie są winne swojej choroby. Nie można ich oskarżać o zachorowanie, tak jak nie można oskarżać lisa o zabicie kury, żeby się pożywić. - powiedziała filozoficznie Siostra, skubiąc rąbek mniszej sukni. Patrzyłam na nią bez słowa. Czy mogłaby to być prawda? Czy w końcu natrafiłam na osobę, na której Dolinus perversionis nie odcisnął trwałego piętna?
- Przepraszam, Siostro, za obcesowość, ale jak Siostra sobie z tym radzi? - zapytałam - Jest siostra pierwszą Ocalałą tak dobrze radzącą sobie ze wspomnieniami!
- Modlę się. - odparła z prostotą Siostra Mika. - codziennie poświęcam wiele godzin na modlitwę za te biedne F. i S. Był czas kiedy było ze mną bardzo źle. To był mroczny okres, który potwierdza pani teorię, iż choroba ta kończy się często śmiercią. Jednak z Boską pomocą udało mi się zreinkarnować i powrócić jako młode niewinne dziewczę. Niestety w wyniku tego procesu i późniejszych stresów moje włosy stały się całkowicie srebrne. Po tym zdarzeniu zrozumiałam, że nienawiść i uraza do niczego nie prowadzą. To miłość jest rozwiązaniem! I tak już pokutuję od wielu lat za zbrodnie przeszłości, kiedy to złe duchy sprowadziły mnie na manowce Doliny Rivendell... - Siostra zadrżała na samo wspomnienie tych zakazanych przez ludzkość terenów, zamieszkanych przez barbarzyńskie, nieznające moralności plemiona. Jednak już po chwili jej twarz rozjaśnił nieśmiały uśmiech. - Przepraszam Doktor Iseno. Słyszę gong wzywający na modlitwę i rytualne palenie kadzideł.... Powinna to pani zastosować w swojej terapii. Kadzidła. Niebywale poprawiają humor, wiedziała pani o tym?...
Cytat:
Syndrom Gimlasa Jak uleczyć nieuleczalne - Rozdział 10
... Syndrom Gimlasa jest niesamowicie rzadko spotykaną odmianą Dolinus perversionis. Jako pierwszy został zdiagnozowany u jednej z moich pacjentek - L. Choroba ta, w skrócie nazywana "SG", nie jest na szczęście zakaźna, jednak dotknięte nią młode kobiety wykazują niezwykle rozwiniętą zdolność perswazji. W zwykłej rozmowie są w stanie przekonać niespodziewającego się niczego złego z ich strony rozmówcę o prawdziwości swoich iluzji. Czemu jednak Syndrom Gimlasa? Odpowiedź jest bardzo prosta. Pacjentki tworzą wokół siebie zamkniętą przestrzeń, w której "piszą" własną historię postaci znanej książki - "Władcy Pierścieni". Do tworzenia tej iluzji wykorzystują dwóch bohaterów - elfa Legolasa i krasnoluda Gimlego, którzy w tej alternatywnej rzeczywistości są kochankami. SG nie jest odmianą niebezpieczną. Z reguły dotknięte nią młode kobiety wykazują skłonność do ślinotoku i stronią od reszty pacjentów. Lubują się w spokoju i ciszy, które sprzyjają snuciu ich fantazji, wbrew ozorom nie do końca niewinnych. Zalecana terapia - farmakologiczna.
Cytat:
Zeznania tych, którzy przeżyli, Jak uleczyć nieuleczalne rozdział 12 cd.
Wczesnym rankiem nasza rozklekotana awionetka ląduje na nieczynnym lotnisku Hapupu na wyspie Chatham, leżącej w administracyjnym okręgu Nowej Zelandii. Z westchnieniem ulgi żegnam maoryskiego pilota, który zgodził się mnie tutaj przetransportować i macham do grupki przemytników z Queenstown, którzy zabrali się razem z nami. Mam nadzieję odnaleźć kolejną z nielicznego grona Ocalonych, która na tym zapomnianym przez Boga i ludzi skrawku ziemi - postanowiła zacząć nowe życie.
Pożyczam od tubylców rower i ruszam szutrową drogą we wskazanym przez nich kierunku. Po kilkunastu minutach jazdy zza zakrętu wyłania się widok na zadbane gospodarstwo z przylegającym do niego sporym pastwiskiem. Zostawiam rower przy drewnianym ogrodzeniu i zaglądam do stajni, skąd dochodzi mnie spokojny głos rozmawiającej z kimś Ottiś. Znajduję ją w ostatnim boksie, gdzie szczotkuje pięknego, karego ogiera. Ubrana jest w typową farmerską koszulę w kratę, ogrodniczki w kolorze khaki i wysokie, skórzane buty.
- Witaj - odzywam się łagodnie. W kieszeni mam przygotowaną strzykawkę z lekiem rozluźniającym, tak na wszelki wypadek. Inne Ocalone różnie reagowały na mój widok.
Ottiś odwraca gwałtownie głowę w moją stronę, a jej oczy zwężają się w szparki. Ma nieufny, wrogi wyraz twarzy.
Mocniej ściskam strzykawkę w spoconej dłoni.
- Czego chcesz? - pyta twardo.
- Jestem doktor Isena, spotkałyśmy się już kiedyś. Możesz poświęcić mi minutkę? - podchodzę bliżej, starając się wzbudzić w niej zaufanie.
Dziewczyna lustruje mnie wzrokiem od stóp do głów i po chwili posyła mi szorstki uśmiech. Dopiero teraz zauważam, że w kąciku ust trzyma zawadiacko długie źdźbło słomy.
- Jasne - mówi krótko i odwiesza zgrzebło na ścianę boksu.
(...) Godzinę później siedzimy w bujanych fotelach na werandzie jej domu, patrząc na zachodzące słońce. Słychać cykanie świerszczy i jękliwe beczenie owiec, z których hodowli utrzymuje się moja rozmówczyni.
- Wiesz, to nie jest tak, że się z tym pogodziłam - oświadcza kategorycznie Ottiś. Patrzę na jej hardą, ogorzałą twarz i przeszywa mnie dreszcz. - Ale zaczęłam nowe życie. Nie rozpamiętuję przeszłości. Zmieniłam nazwisko, przefarbowałam włosy, zrobiłam operację plastyczną... W końcu sprzedałam wszystko co miałam i zamieszkałam tutaj. To takie miejsce, w którym nikt nie zadaje pytań. To mi wystarcza. Nie myśl sobie, że radośnie im wszystko wybaczyłam, jak ta cała siostra Mik. Bo nie wybaczyłam. Takich rzeczy się nie wybacza... - Ottiś przerywa na chwilę, zrywa się z krzesła i wbiega do domu. Po sekundzie wraca z panzerfaustem na ramieniu.
- Ottiś, co...! - strach paraliżuje mnie na moment, a palce po raz kolejny tego dnia zaciskają się na ampułce z lekiem.
Dziewczyna celuje w stronę pastwiska i po chwili dostrzegam przemykające się po nim zwierzę.
- Zakryj uszy, złotko - rzuca Ottiś niedbale i wyjmuje zawleczkę z broni, a następnie naciska spust.
Huk wystrzału jest tak ogłuszający, że padam na ziemię. Podnoszę głowę i widzę tylko dym unoszący się nad pastwiskiem. Po chwili wiatr rozwiewa go, ukazując wielki lej, jak po bombie.
- Cholerny kojot, psia jego mać - klnie moja towarzyszka i spluwa przez ramię. - Mnóstwo się ich tu ostatnio kręci.
Wstaję powoli i opieram się o balustradę. Jestem nadal w szoku.
- Czy ty... - zaczynam słabo.
- Spokojnie, nie sfiksowałam - uprzedza pytanie Ottiś i jej wargi wykrzywia grymas. - Tylko czasem... czasem... - Nagle wstrząsa nią szloch.
Kładę jej rękę na ramieniu i po minucie uspokaja się. Patrzy nieugięcie przed siebie, ze śladami łez na policzkach i z dymiącym panzerfaustem w dłoni. Ten widok zapiera mi dech.
- Od tamtej pory boję się wsiąść na konia - szepcze cicho. - Dlatego powiedz im - kładzie nacisk na to słowo i wbija mi paznokcie w ramię. - Że gdy się tu pojawią, to nie będę miała litości.
I z lekkim, obłąkanym uśmieszkiem głaszcze swój panzerfaust po głowicy.
Cytat:
Możliwe nawroty i powikłania, interakcje z innymi chorobami Jak uleczyć nieuleczalne - Rozdział 13
W początkach wirus nie wydawał się być straszny, zwłaszcza kiedy niewielka liczba użytkowniczek była nim zarażona. Oczywiście - zdarzały się halucynacje i sny, podsycane tekstami, jednak nie nosiły one znamion epidemii, występując silniej wyłącznie u F. i L. Potem jednak pojawiła się inna choroba - Sto Dni Elbereth i przyniosła zastraszające skutki. Większość użytkowniczek została nią zarażona i niestety (lub stety - ze względu na wpływ na Dolinus Rivendellus perversionis, ale o tym dalej) opuściły Dolinę Rivendell. Populacja Dolinki zmalała znacząco, a wszelkie symptomy zostały wygaszone. Ta straszna choroba jednak nie zginęła! Jej ślady pozostały w L., jednak pozbawione stymulantów, trwały uśpione.
Okres utajenia choroby minął spokojnie, jednak okazało się, że Sto Dni Elbereth nie jest w stanie skutecznie ukrócić żywotności Dolinus perversionis i siostra Mika, a później F. powróciły do Doliny. Od tamtej pory choroba zbierała straszne żniwo...
Cytat:
Sposoby zapobiegania Jak uleczyć nieuleczalne - Rozdział 6
Po dostrzeżeniu wyraźniego wzrostu objawów niebezpiecznej choroby, dzielna moderator Amarylis postanowiła wprowadzić środki zapobiegawcze. Wywiesiła w dobrze widocznym miejscu ostrzeżenie: Dolinus perversionis i z niepokojem obserwowała dalszy rozwój sytuacji. Zadziałało, choroba nie rozprzestrzeniła się. Zachęceni dawną nazwą nowi użytkownicy opuszczali Dolinę Rivendell w zatrważającym tempie. Chwilowo nieobecne T. oraz A. również miały jeszcze szansę uniknąć zarażenia, należało tylko utrzymać je z dala od Doliny do momentu wkroczenia tam Dr Iss oraz jej sztabu kryzysowego. Niestety, dla pozostałych użytkowniczek było już zbyt późno. |
KWIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIK!!!
*zgon*
Mam nadzieję, że między mną a dr Iseną, to tylko zbieżność nazwisk.
Nie życzycie mi takiej przyszłości, prawda? (I SOBIE TEŻ NIE?)
Ostatnio zmieniony przez Isena dnia Czw 21:07, 01 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fayerka
Forumowy Perwers
Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mroczna Puszcza
|
Wysłany: Czw 21:16, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Ale czemu nie, Issuś, tyle miejsc byś pozwiedzała... xD
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mikayo
Miłośniczka mrocznych typów
Dołączył: 12 Lip 2011
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 21:23, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
BORZE!     ! RESPIRATOR TO CHYBA ZA MAŁO   
JEZU, CO DZIENNIE JEST GORZEJ!! AAAAAAAAAAAA RATUNKU!
SIOSTRA MIKA! *mózg = papka*
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Isena
Główny obsługiwacz respiratora
Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Fangorn
|
Wysłany: Czw 21:23, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Tak, ja wiem, że tutaj to można znaleźć materiał nawet na porządną habilitację ^^
Nie będę psychiatrą.
NIE.
^^
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mikayo
Miłośniczka mrocznych typów
Dołączył: 12 Lip 2011
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 21:41, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
TO NIE ŻARTY, TO ISTNIEJE! *widzi siebie w klasztorze*
Dolinus perversionis
Twórczość Tolkiena (chyba)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ariana
Kronikarka z Imladris
Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 22:11, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Ej, panny moje kochane, powiedzcie mi co się do diabła stało z nazwą Dolinki?
<ja się naprawdę zaczynam niepokoić, co tu się dzieje>
|
|
Powrót do góry |
|
 |
die Otter
Jeździec Eomera
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze stepów Rohanu
|
Wysłany: Czw 22:13, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Arian, przeczytaj to, może choćtrochę zrozumiesz
Cytat: |
Cytat:
"Zeznania tych, którzy przeżyli", Jak leczyć nieuleczalne - rozdział 12
(...)Tina L., która woli zachować anonimowość, wciąż nie może otrząsnąć się z przebytego koszmaru. Od pięciu lat nie potrafi zbliżyć się do komputera. Nie ogląda też telewizji, ani nie czyta książek. Każdy najmniejszy bodziec może przywołać traumatyczne wspomnienia...
Cytat:
Metodyka leczenia Jak uleczyć nieuleczalne - rozdział 7
... Najnowsze badania kliniczne dowodzą, iż największą skuteczność wykazują środki drastyczne. Terapie nieinwazyjne, jak rozmowa z psychiatrą/psychologiem lub spotkania grupowe nie odnoszą oczekiwanych skutków w konfrontacji z chorymi na Dolinus Rivendellus perversionis. Pozwolę sobie przytoczyć dwa beznadziejne przypadki tej strasznej choroby - pacjentki F. i S. Do szpitala zostały przyjęte po wielomiesięcznych, nasilających się zaburzeniach jaźni oraz postrzegania świata. Chore trafiły na Oddział V - Odwykowy, gdzie skierowane zostały na terapię indywidualną. Jednak symptomy chorobowe nie zostały zatrzymane, w wyniku czego pacjentki nadal żyły w swoim iluzorycznym świecie. Podjęta terapia farmakologiczna również nie przyniosła efektów - wręcz przeciwnie. Halucynacje oraz obłęd nasiliły się, a pacjentki stały się niepoczytalne i niebezpieczne dla otoczenia. Dopiero po wielomiesięcznym odizolowaniu od świata (ludzi, książek, telewizji i komputerów) w zamkniętych pokojach, kobiety powoli zaczęły odzyskiwać względną równowagę umysłową. Wtedy niestety zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. Salowy obsługujący izolatkę pacjentki S. zachorował i musiał zostać zastąpiony przez nieznanego chorej mężczyznę. Salowy ten był młodym blondynem, co w sposób nieoczekiwany podsyciło urojenia S. Kobieta zaczęła zachowywać się w sposób niekontrolowany i niebezpieczny, rzucając się na salowego z okrzykiem: "Haldir, kochany!". Po tym nieszczęśliwym zdarzeniu pacjentka została zabrana w trybie natychmiastowym na terapię elektrowstrząsową. Terapia ta, o dziw, podziałała. Pacjentka S. po raz pierwszy od wielu miesięcy była spokojna i zrównoważona, rozpoznawała ludzi oraz otoczenie. Po zbadaniu jej, od razu posłałam po pacjentkę F. i skierowałam ją na elektrowstrząsy. Dziś, po wielu latach, muszę przyznać, że to nietypowe i znalezione przez przypadek leczenie, odniosło całkowity sukces. Obie pacjentki zostały całkowicie wyleczone, a terapię inwazyjną, jaką są elektrowstrząsy, wspieraną przez terapię grupową oraz farmakologiczną, zalecam wszystkim chorym, wykazującym jakiekolwiek symptomy Dolinus Rivendellus perversionis...
Cytat:
"Zeznania tych, którzy przeżyli", Jak leczyć nieuleczalne - rozdział 12 cd.
(...) Arianę, jedną z ocalałych, odnajduję w wigwamie rozbitym w samym centrum Kazachskiego Stepu. Dziewczyna nerwowo zapala papierosa i zaciąga się dymem. Dłonie jej lekko drżą, ale zaczyna mówić:
- Na początku nic nie zapowiadało tragedii. Wiesz, owszem, Fa... - po jej twarzy przebiega nagły skurcz. - Czasem jej odbijało, ale uważałyśmy, że to niegroźne. Momentami nawet bywało to śmieszne. Ale kiedy pojawiła się ta druga... - milknie i wbija wzrok w odległy horyzont.
- S.? - pytam łagodnie, choć dobrze znam odpowiedź.
- Tak - szepcze Ariana i samotna łza spływa jej po policzku. Ociera ją szybko i odchrząkuje. - Wtedy zaczęło być źle. Robiłyśmy wszystko, żeby je uspokoić, ale w końcu musiałyśmy pogodzić się z tym, że to choroba. Moderatorka wezwała pogotowie, znaleźli je po adresie IP... No, a resztę już znasz. - Rzuca niedopałek na ziemię i wdeptuje go obcasem w czerwony, kazachski piasek.
- To dlatego uciekłaś tak daleko? Odcięłaś się od ludzi? - drążę dalej. Dyktafon szumi cichutko, jedyny dowód na istnienie cywilizacji w tym obskurnym namiocie.
- Musiałam - rzuca gorzko Ariana. - Ta choroba... dolinus perversionis... To jest zbyt straszne, by o tym mówić. A tutaj chociaż mam spokój...
Na jej twarzy pojawia się smutny uśmiech, a stepowy wiatr zaczyna wyć po pustkowiu, wzniecając tumany kurzu...
Cytat: | Ten typ Dolinus perversionis jest najgroźniejszy tak dla chorej jak i otoczenia, oraz często kończy się śmiercią. Chorej lub otoczenia... |
Cytat:
Zeznania tych, którzy przeżyliJak uleczyć nieuleczalne Rozdział 12 cd.
... Kolejną z Ocalałych udało mi się odnaleźć po wieloletnich poszukiwaniach w tybetańskim klasztorze. Siostra Mika zgodziła się ze mną porozmawiać na jednym z klasztornych tarasów. Siedziałyśmy długą chwilę w milczeniu, podziwiając zachód słońca, barwiący horyzont ciepłym pomarańczem. Choć nadal jeszcze młoda, Siostra była już całkowicie siwa, co tworzyło niesamowity efekt w połączeniu z gładką cerą i bystrym spojrzeniem.
- Doktor Isena... - zaszemrała łagodnym głosem - nawet w tym zapomnianym miejscu doszły nas o Pani słuchy. Jak się czują F. i S.?
- Dziękuję, dzięki Bogu coraz lepiej - odpowiedziałam zdziwiona. Nastawiałam się na płacz i krzyki, a w ostateczności wyrzucenie za próg klasztoru. Jednak Siostra zupełnie mnie zaskoczyła. W przeciwieństwie do innych Ocalałych wydawała się wcale nie chować urazy do moich pacjentek. Wręcz przeciwnie. Siedziała na swoim ascetycznym taborecie, zawinięta w bordowo- żółte szaty i uśmiechała się łagodnie. - Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego pytania z ust Siostry.
- Pani Doktor chyba nie sądziła, że żywię względem nich jakieś negatywne uczucia? Przecież nie są winne swojej choroby. Nie można ich oskarżać o zachorowanie, tak jak nie można oskarżać lisa o zabicie kury, żeby się pożywić. - powiedziała filozoficznie Siostra, skubiąc rąbek mniszej sukni. Patrzyłam na nią bez słowa. Czy mogłaby to być prawda? Czy w końcu natrafiłam na osobę, na której Dolinus perversionis nie odcisnął trwałego piętna?
- Przepraszam, Siostro, za obcesowość, ale jak Siostra sobie z tym radzi? - zapytałam - Jest siostra pierwszą Ocalałą tak dobrze radzącą sobie ze wspomnieniami!
- Modlę się. - odparła z prostotą Siostra Mika. - codziennie poświęcam wiele godzin na modlitwę za te biedne F. i S. Był czas kiedy było ze mną bardzo źle. To był mroczny okres, który potwierdza pani teorię, iż choroba ta kończy się często śmiercią. Jednak z Boską pomocą udało mi się zreinkarnować i powrócić jako młode niewinne dziewczę. Niestety w wyniku tego procesu i późniejszych stresów moje włosy stały się całkowicie srebrne. Po tym zdarzeniu zrozumiałam, że nienawiść i uraza do niczego nie prowadzą. To miłość jest rozwiązaniem! I tak już pokutuję od wielu lat za zbrodnie przeszłości, kiedy to złe duchy sprowadziły mnie na manowce Doliny Rivendell... - Siostra zadrżała na samo wspomnienie tych zakazanych przez ludzkość terenów, zamieszkanych przez barbarzyńskie, nieznające moralności plemiona. Jednak już po chwili jej twarz rozjaśnił nieśmiały uśmiech. - Przepraszam Doktor Iseno. Słyszę gong wzywający na modlitwę i rytualne palenie kadzideł.... Powinna to pani zastosować w swojej terapii. Kadzidła. Niebywale poprawiają humor, wiedziała pani o tym?...
Cytat:
Syndrom Gimlasa Jak uleczyć nieuleczalne - Rozdział 10
... Syndrom Gimlasa jest niesamowicie rzadko spotykaną odmianą Dolinus perversionis. Jako pierwszy został zdiagnozowany u jednej z moich pacjentek - L. Choroba ta, w skrócie nazywana "SG", nie jest na szczęście zakaźna, jednak dotknięte nią młode kobiety wykazują niezwykle rozwiniętą zdolność perswazji. W zwykłej rozmowie są w stanie przekonać niespodziewającego się niczego złego z ich strony rozmówcę o prawdziwości swoich iluzji. Czemu jednak Syndrom Gimlasa? Odpowiedź jest bardzo prosta. Pacjentki tworzą wokół siebie zamkniętą przestrzeń, w której "piszą" własną historię postaci znanej książki - "Władcy Pierścieni". Do tworzenia tej iluzji wykorzystują dwóch bohaterów - elfa Legolasa i krasnoluda Gimlego, którzy w tej alternatywnej rzeczywistości są kochankami. SG nie jest odmianą niebezpieczną. Z reguły dotknięte nią młode kobiety wykazują skłonność do ślinotoku i stronią od reszty pacjentów. Lubują się w spokoju i ciszy, które sprzyjają snuciu ich fantazji, wbrew ozorom nie do końca niewinnych. Zalecana terapia - farmakologiczna.
Cytat:
Zeznania tych, którzy przeżyli, Jak uleczyć nieuleczalne rozdział 12 cd.
Wczesnym rankiem nasza rozklekotana awionetka ląduje na nieczynnym lotnisku Hapupu na wyspie Chatham, leżącej w administracyjnym okręgu Nowej Zelandii. Z westchnieniem ulgi żegnam maoryskiego pilota, który zgodził się mnie tutaj przetransportować i macham do grupki przemytników z Queenstown, którzy zabrali się razem z nami. Mam nadzieję odnaleźć kolejną z nielicznego grona Ocalonych, która na tym zapomnianym przez Boga i ludzi skrawku ziemi - postanowiła zacząć nowe życie.
Pożyczam od tubylców rower i ruszam szutrową drogą we wskazanym przez nich kierunku. Po kilkunastu minutach jazdy zza zakrętu wyłania się widok na zadbane gospodarstwo z przylegającym do niego sporym pastwiskiem. Zostawiam rower przy drewnianym ogrodzeniu i zaglądam do stajni, skąd dochodzi mnie spokojny głos rozmawiającej z kimś Ottiś. Znajduję ją w ostatnim boksie, gdzie szczotkuje pięknego, karego ogiera. Ubrana jest w typową farmerską koszulę w kratę, ogrodniczki w kolorze khaki i wysokie, skórzane buty.
- Witaj - odzywam się łagodnie. W kieszeni mam przygotowaną strzykawkę z lekiem rozluźniającym, tak na wszelki wypadek. Inne Ocalone różnie reagowały na mój widok.
Ottiś odwraca gwałtownie głowę w moją stronę, a jej oczy zwężają się w szparki. Ma nieufny, wrogi wyraz twarzy.
Mocniej ściskam strzykawkę w spoconej dłoni.
- Czego chcesz? - pyta twardo.
- Jestem doktor Isena, spotkałyśmy się już kiedyś. Możesz poświęcić mi minutkę? - podchodzę bliżej, starając się wzbudzić w niej zaufanie.
Dziewczyna lustruje mnie wzrokiem od stóp do głów i po chwili posyła mi szorstki uśmiech. Dopiero teraz zauważam, że w kąciku ust trzyma zawadiacko długie źdźbło słomy.
- Jasne - mówi krótko i odwiesza zgrzebło na ścianę boksu.
(...) Godzinę później siedzimy w bujanych fotelach na werandzie jej domu, patrząc na zachodzące słońce. Słychać cykanie świerszczy i jękliwe beczenie owiec, z których hodowli utrzymuje się moja rozmówczyni.
- Wiesz, to nie jest tak, że się z tym pogodziłam - oświadcza kategorycznie Ottiś. Patrzę na jej hardą, ogorzałą twarz i przeszywa mnie dreszcz. - Ale zaczęłam nowe życie. Nie rozpamiętuję przeszłości. Zmieniłam nazwisko, przefarbowałam włosy, zrobiłam operację plastyczną... W końcu sprzedałam wszystko co miałam i zamieszkałam tutaj. To takie miejsce, w którym nikt nie zadaje pytań. To mi wystarcza. Nie myśl sobie, że radośnie im wszystko wybaczyłam, jak ta cała siostra Mik. Bo nie wybaczyłam. Takich rzeczy się nie wybacza... - Ottiś przerywa na chwilę, zrywa się z krzesła i wbiega do domu. Po sekundzie wraca z panzerfaustem na ramieniu.
- Ottiś, co...! - strach paraliżuje mnie na moment, a palce po raz kolejny tego dnia zaciskają się na ampułce z lekiem.
Dziewczyna celuje w stronę pastwiska i po chwili dostrzegam przemykające się po nim zwierzę.
- Zakryj uszy, złotko - rzuca Ottiś niedbale i wyjmuje zawleczkę z broni, a następnie naciska spust.
Huk wystrzału jest tak ogłuszający, że padam na ziemię. Podnoszę głowę i widzę tylko dym unoszący się nad pastwiskiem. Po chwili wiatr rozwiewa go, ukazując wielki lej, jak po bombie.
- Cholerny kojot, psia jego mać - klnie moja towarzyszka i spluwa przez ramię. - Mnóstwo się ich tu ostatnio kręci.
Wstaję powoli i opieram się o balustradę. Jestem nadal w szoku.
- Czy ty... - zaczynam słabo.
- Spokojnie, nie sfiksowałam - uprzedza pytanie Ottiś i jej wargi wykrzywia grymas. - Tylko czasem... czasem... - Nagle wstrząsa nią szloch.
Kładę jej rękę na ramieniu i po minucie uspokaja się. Patrzy nieugięcie przed siebie, ze śladami łez na policzkach i z dymiącym panzerfaustem w dłoni. Ten widok zapiera mi dech.
- Od tamtej pory boję się wsiąść na konia - szepcze cicho. - Dlatego powiedz im - kładzie nacisk na to słowo i wbija mi paznokcie w ramię. - Że gdy się tu pojawią, to nie będę miała litości.
I z lekkim, obłąkanym uśmieszkiem głaszcze swój panzerfaust po głowicy.
Cytat:
Możliwe nawroty i powikłania, interakcje z innymi chorobami Jak uleczyć nieuleczalne - Rozdział 13
W początkach wirus nie wydawał się być straszny, zwłaszcza kiedy niewielka liczba użytkowniczek była nim zarażona. Oczywiście - zdarzały się halucynacje i sny, podsycane tekstami, jednak nie nosiły one znamion epidemii, występując silniej wyłącznie u F. i L. Potem jednak pojawiła się inna choroba - Sto Dni Elbereth i przyniosła zastraszające skutki. Większość użytkowniczek została nią zarażona i niestety (lub stety - ze względu na wpływ na Dolinus Rivendellus perversionis, ale o tym dalej) opuściły Dolinę Rivendell. Populacja Dolinki zmalała znacząco, a wszelkie symptomy zostały wygaszone. Ta straszna choroba jednak nie zginęła! Jej ślady pozostały w L., jednak pozbawione stymulantów, trwały uśpione.
Okres utajenia choroby minął spokojnie, jednak okazało się, że Sto Dni Elbereth nie jest w stanie skutecznie ukrócić żywotności Dolinus perversionis i siostra Mika, a później F. powróciły do Doliny. Od tamtej pory choroba zbierała straszne żniwo...
Cytat:
Sposoby zapobiegania Jak uleczyć nieuleczalne - Rozdział 6
Po dostrzeżeniu wyraźniego wzrostu objawów niebezpiecznej choroby, dzielna moderator Amarylis postanowiła wprowadzić środki zapobiegawcze. Wywiesiła w dobrze widocznym miejscu ostrzeżenie: Dolinus perversionis i z niepokojem obserwowała dalszy rozwój sytuacji. Zadziałało, choroba nie rozprzestrzeniła się. Zachęceni dawną nazwą nowi użytkownicy opuszczali Dolinę Rivendell w zatrważającym tempie. Chwilowo nieobecne T. oraz A. również miały jeszcze szansę uniknąć zarażenia, należało tylko utrzymać je z dala od Doliny do momentu wkroczenia tam Dr Iss oraz jej sztabu kryzysowego. Niestety, dla pozostałych użytkowniczek było już zbyt późno. |
Edit: I jeszcze to
Cytat: | Symptomy i objawyJak uleczyć nieuleczalne - rozdział 3.
Dolinus Rivendellus perversionis jest chorobą dotykającą głównie kobiety w wieku rozrodczym. Jej głównym objawem są halucynacje, splątanie oraz budowa alternatywnej rzeczywistości. Chore tworzą swój własny iluzoryczny świat, który zapełniają fantastycznymi postaciami, w szczególności młodymi, przystojnymi mężczyznami. Jest to podyktowane, jak już wspomniałam wcześniej, wiekiem rozrodczym kobiet oraz drastycznie zwiększonym przez chorobę libido. Choroba zaczyna się bardzo niewinnie drobnymi przywidzeniami i powtarzającymi się snami. Jednak podsycana zdobyczami technologii ( internet, książki telewizja) rozwija się bardzo szybko. Po pewnym czasie chore zaczynają wykazywać oznaki dezorientacji i nie odróżniają świata prawdziwego od tego wyimaginowanego. Do tego dołączają chroniczny ślinotok, zawroty głowy oraz niepoczytalność. Kobiety stają się niebezpieczne dla otoczenia, przekonane o własnej racji oraz pragnące walczyć z resztą społeczeństwa o swoich iluzorycznych ukochanych. W skrajnych przypadkach, najciężej chore pacjentki tworzą alternatywny świat przesycony erotyką oraz wątkami homoseksualnymi. Ten typ Dolinus perversionis jest najgroźniejszy tak dla chorej jak i otoczenia, oraz często kończy się śmiercią. Chorej lub otoczenia... |
Ostatnio zmieniony przez die Otter dnia Czw 22:17, 01 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ariana
Kronikarka z Imladris
Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 22:22, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Tak, łaśnie to przeleciałam wzrokiem... <kiwa głową ze zrozumieniem>
btw, błagam ,wszystko tylko nie papierosy xD
Edit: właśnie zauważyłam, że masz żale Boromira w podpisie uwielbiam toto, zwłaszcza jak mi się brat tego kiedyś za dużo nasłuchał i w wieku trzech lat zanucił radośnie "I tatę mógłbym też kopnąć w dupę". Dobrze że rodziciel tego nie słyszał xD
Ostatnio zmieniony przez Ariana dnia Czw 22:26, 01 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
die Otter
Jeździec Eomera
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze stepów Rohanu
|
Wysłany: Czw 22:25, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Co tam papierosy. Inne jeszcze gorzej skończyły!
Arian, biedactwo, ciężko być ostatnią normalną. Zastanawiam się, kiedy w końcu i Ty zwariujesz do reszty w naszym towarzystwie
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fayerka
Forumowy Perwers
Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mroczna Puszcza
|
Wysłany: Czw 22:27, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Arian, twoją historię spisałam ja, ale zaznaczyłam wtedy, że przepraszam za posądzenie cię o zgubny nałóg ;) Ale pasował mi do dodania dramatyzmu, no! XD
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ariana
Kronikarka z Imladris
Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 22:28, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
to gdzieś w całości wisi poza tymi cytatami w tym temacie? bo przyznam że mi się szukać nie chce... a zaraz na pociąg lecę, ni ma to jak samotna nocna podróż do domu z dreszczykiem emocji.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
die Otter
Jeździec Eomera
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze stepów Rohanu
|
Wysłany: Czw 22:29, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Ariana napisał: |
Edit: właśnie zauważyłam, że masz żale Boromira w podpisie uwielbiam toto, zwłaszcza jak mi się brat tego kiedyś za dużo nasłuchał i w wieku trzech lat zanucił radośnie "I tatę mógłbym też kopnąć w dupę". Dobrze że rodziciel tego nie słyszał xD |
Te piosenki szybko wchodzą w głowę. Ja właśnie chodzę i nucę Stopy Hobbita
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ariana
Kronikarka z Imladris
Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 22:30, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
O, czyli rozumiem, że masz płytkę? To wchodzi w głowę i to makabrycznie. Ja kiedyś nawet Gondolin śpiewałam, czasami nawet i wychodziło.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
die Otter
Jeździec Eomera
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze stepów Rohanu
|
Wysłany: Czw 22:31, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Nie, był pomysł zrobienia z tego pełnego tekstu, ale w sumie nie wiem, co się z tym pomysłem stało. Niestety, bo chętnie bym coś takiego przeczytała.
Edit: Niestety nie mam płytki. Posiłkuję się Wrzutą.
Ostatnio zmieniony przez die Otter dnia Czw 22:31, 01 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aeria
Szara Eminencja
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1416
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gondor
|
Wysłany: Czw 22:36, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Ja, zwyczajowo już, nadrabiam. Mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza moje drogie :3
Cytat: | I ten [link widoczny dla zalogowanych]
łahahahaha, chyba ustawię go sobie na tapetę ^^
matko. my nie jesteśmy normalne... |
Sol, normalność to bardzo dyskusyjna kwestia, wiesz? xD
Jak uleczyć nieuleczalne. Przy Gimlasie zdrowo kwiknęłam, kwiknęłam na tyle, że musiałam to opisać w tymże komentarzu xD <wraca do nadrabiania postów>
Cytat: | wbrew ozorom nie do końca niewinnych |
Czy tylko ja zauważyłam te OZORY?! xD
Cytat: |
P.S. Mam wykładowce, który wygląda jak 40-letni Harry Potter! xD |
Ottiś, ja chcę go zobaczyć xD
A tak poza tym to wszyscy zdrowi :3 I się cieszę, że nie zostałam opisana w tej książce, którą zaczęłyście tworzyć, boję się myśleć, co byście na mój temat mogły wymyślić xD
|
|
Powrót do góry |
|
 |
die Otter
Jeździec Eomera
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze stepów Rohanu
|
Wysłany: Czw 22:40, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Aeria napisał: | Cytat: |
P.S. Mam wykładowcę, który wygląda jak 40-letni Harry Potter! xD |
Ottiś, ja chcę go zobaczyć xD |
Spróbuję to załatwić, mam nadzieję, że nie jest odporny na zaklęcie Imperius.
Aeria napisał: | I się cieszę, że nie zostałam opisana w tej książce, którą zaczęłyście tworzyć, boję się myśleć, co byście na mój temat mogły wymyślić xD |
To jeszcze nie koniec! <złowieszczy uśmiech>
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fayerka
Forumowy Perwers
Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mroczna Puszcza
|
Wysłany: Czw 22:43, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
<zapuszcza sobie "Stopy hobbita">
Łiiiiiiii, to jest cudniaste :D
Aer, obawiam się, że twoja radosna ulga jest nieco przedwczesna xD
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aeria
Szara Eminencja
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1416
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gondor
|
Wysłany: Czw 22:46, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | To jeszcze nie koniec! <złowieszczy uśmiech> |
Ottiś, nie, błagam! xD <chroni się do swej ciemnoróżowej trumienki i odmawia wychodzenia>
Edit:
Fay, ty też przeciwko mnie?! NieeeeeeEEEeeeeeEEEeee! <z trumny dochodzi zduszony krzyk skrajnej rozpaczy> Ja nie chcę być obiektem badań! xD
Ostatnio zmieniony przez Aeria dnia Czw 22:48, 01 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fayerka
Forumowy Perwers
Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mroczna Puszcza
|
Wysłany: Czw 22:49, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Lepiej powiedz, jak ci idzie czytanie Sama-Wiesz-Jakiego-Fika xD
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Isena
Główny obsługiwacz respiratora
Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Fangorn
|
Wysłany: Czw 22:50, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
die Otter napisał: | Arian, biedactwo, ciężko być ostatnią normalną. |
Hej! Ja też się jeszcze trzymam!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
die Otter
Jeździec Eomera
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze stepów Rohanu
|
Wysłany: Czw 22:53, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Isena napisał: | die Otter napisał: | Arian, biedactwo, ciężko być ostatnią normalną. |
Hej! Ja też się jeszcze trzymam! |
Nie widziałam jeszcze normalnego psychologa
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fayerka
Forumowy Perwers
Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mroczna Puszcza
|
Wysłany: Czw 22:56, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Ja też nie
Hahah, a mówiłam wam, że kiedyś chodziłam na prawdziwą terapię? xD
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aeria
Szara Eminencja
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1416
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gondor
|
Wysłany: Czw 22:58, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Lepiej powiedz, jak ci idzie czytanie Sama-Wiesz-Jakiego-Fika xD |
Fay, chciałam ruszyć z tym teraz, ale moja Matka Rodzicielka domaga się dostępu do komputera w sprawie pracy, więc spróbuję kiedy indziej xD Ale doczytam to. Bardzo fajne i takie... Przyjazne jest :3 Są błedy, nie zaprzeczę, ale można przymknąć na nie oko. I rozkoszować się ciepłem z ficka emanującym... <3
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Solena Faé
Bojowniczka o Faramira
Dołączył: 02 Sty 2012
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: B.
|
Wysłany: Czw 23:12, 01 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Aer, moja wena jest w tej chwili juz zmęczona. Ale jutro..... poznasz swoją nową twarz ^^
Hahahahaha, Sol siedzi w domu chora i się nudzi. Więc co robi? Przypomina sobie wyrywkami Demony przeszłości. I stwierdza, że ubóstwia kłótnie Haldira i Elladana <3
Fay, chodziłaś na terapię? To patrzę że masz juz doświadczenie w tych sprawach też miałam chodzić ale czasu zabrakło ( i to jest dla was wszystkich przestroga. UWAGA chodźcie na terapie, dzieci, bo inaczej skończycie jak biedna Sol. Jej już nic nie pomoże )
EDIT: Tak, Aer, wbrew OZOROM. Albowiem ozory mają swoje zdanie, a ja twierdzę (czy raczej Doktor Isena) coś wbrew im XD
Ostatnio zmieniony przez Solena Faé dnia Czw 23:14, 01 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|