Forum Dolina Rivendell Strona Główna Dolina Rivendell
Twórczość Tolkiena
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

W kuchni Ineli
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 64, 65, 66 ... 98, 99, 100  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Czas odpocząć
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Pią 16:10, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Wiesz, najgorsze jest to, że ja z K. byłam w jednej klasie w podstawówce, potem byliśmy w równoległych klasach w gimnazjum, mieszkamy obok siebie, moja mama przyjaźni się z jego prababcią, która kiedyś była woźną w szkole, gdzie moja mama nauczała, na dodatek nasze psy mają podejrzany romans, a my praktycznie przez te dziesięć lat nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Fakt, ja w młodszym wieku byłam chorobliwie nieśmiała i do chłopaków nie odzywałam się WCALE, a już tym bardziej do takich pokroju K., ale od dwóch lat staram się mu pokazać, że już wyszłam z autyzmu, a tu nic xD Takie historie dzieją się ZAWSZE kiedy go spotykam. Albo widzi mnie, gdy wyrzucam śmieci, ubrana w dres, albo się posmarkam na jego oczach, albo jeszcze coś innego... Litości xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pią 16:20, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Wybitny niefart, rzeczywiście. Ale nie przejmuj się. Możesz być przynajmniej pewna, że po takich historiach głęboko mu zapadłaś w pamięć. XD

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Pią 16:27, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Nie pomagasz, Tin xD

Ale serio, to mnie zaczyna frustrować. W podstawówce na serio byłam szarą myszką, która trzymała tylko z dwiema przyjaciółkami, a z resztą klasy nie utrzymywała kontaktów. Więc czasem sobie fantazjuję, że np. spotkam ich wszystkich za 10, 15 lat i powalę na kolana swoim nowym JA. Oni będą już sfrustrowani, pracujący w korporacjach, może z rodzinami na karku, a ja będę wolnym ptakiem, a najlepiej - odnoszącą sukcesy reżyserką/dokumentalistką, albo reporterką wojenną, opaloną od afrykańskiego słońca... Kwiiiiiik, chyba wszystkie nołlajfy marzą o czymś takim, nie? xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Pią 16:29, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Fayerka napisał:

Ale serio, to mnie zaczyna frustrować. W podstawówce na serio byłam szarą myszką, która trzymała tylko z dwiema przyjaciółkami, a z resztą klasy nie utrzymywała kontaktów. Więc czasem sobie fantazjuję, że np. spotkam ich wszystkich za 10, 15 lat i powalę na kolana swoim nowym JA. Oni będą już sfrustrowani, pracujący w korporacjach, może z rodzinami na karku, a ja będę wolnym ptakiem, a najlepiej - odnoszącą sukcesy reżyserką/dokumentalistką, albo reporterką wojenną, opaloną od afrykańskiego słońca... Kwiiiiiik, chyba wszystkie nołlajfy marzą o czymś takim, nie? xD


Fay, a jak osiągnęlaś to nowe JA? Bo ja się zatrzymałam na etapie, który nazwałaś szarą myszką Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pią 16:30, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Chyba nie tylko nołlajfy. Wydaje mi się, że w każdym coś takiego siedzi...

I wiem, że nie pomagam. Ale co ja mogę powiedzieć? Wiem, że to przykre, ale tak się po prostu zdarza i już.

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Pią 16:32, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Nie osiągnęłam, ja je dopiero osiągnę xD Za parę lat przejdę cudowną, magiczną przemianę i obudzę się jako nowa, odważna, optymistyczna i asertywna osoba, którą w tym momencie absolutnie nie jestem xD

A prawda jest taka, że umrę samotnie w otoczeniu 72 kotów, pod piętrzącym się stosem segregatorów pełnych wydrukowanych fanfików.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Pią 16:33, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Fayerka napisał:
Nie osiągnęłam, ja je dopiero osiągnę xD Za parę lat przejdę cudowną, magiczną przemianę i obudzę się jako nowa, odważna, optymistyczna i asertywna osoba, którą w tym momencie absolutnie nie jestem xD

A prawda jest taka, że umrę samotnie w otoczeniu 72 kotów, pod piętrzącym się stosem segregatorów pełnych wydrukowanych fanfików.


Dokładnie to samo sobie powtarzam XD Ale myślałam, że może Ty już przetarłaś ten szlak.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2710
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Pią 16:35, 06 Kwi 2012    Temat postu:

To ja taki plan miałam w podstawówce! Na gimnazjum wyjechać za granicę, a na liceum wrócić i wszystkie Claudie, Edytki i inne powalić na kolana ^^

A teraz mam swój Sabat i Annę, i szczerze mówiąc w nosie to, co inni o mnie mówią. A niech gadają, ja jestem zajebista taka, jaka jestem. Są ci, co to doceniają i ci, którymi nie warto się przejmować Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Pią 16:36, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Nie wiem, co by się musiało stać z moim charakterem i głową, bym mogła to osiągnąć ;) Bo na razie coraz mocniej do mnie dociera, że jestem społecznie nieprzystosowana, pfff.

A wczoraj sobie znów czytałam [link widoczny dla zalogowanych] i chlipałam w rękaw.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pią 16:42, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Bardzo słuszne podejście, Lai. :)

Ja się ze swoim nieprzystosowaniem społecznym chyba dobrze się kamufluję. W sensie, że wszyscy uważają, że to specjalnie. Nawet moja przyjaciółka nie zdaje sobie sprawy z tego, że ja się panicznie boję otoczenia i potrzebuję jak powietrza akceptacji (na którą liczyć raczej nie mogę), a myśli, że jestem po prostu wyjątkowo niezależna, outsiderska i wyszczekana. A to tylko mechanizm obronny. XD

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2710
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Pią 16:46, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Przypłacone paroma latami lęku o to, co ludzie o mnie powiedzą/myślą, paroma przykrymi przejściami i w końcu stwierdzeniem, że ja ich wszystkich w nosie mam ^^ A że jestem złośliwa i nie zniżam się do poziomu dużej części ludzi to już inna kwestia Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Pią 16:49, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Ja też się całkiem nieźle kamufluję. W klasie rzeczywiście jestem outsiderska, ale staram się, by nawet np. siedząc samotnie na korytarzu sprawiać wrażenie, że to jest właśnie to, co w tej chwili chcę robić. Poza tym, klasowe wyrzutki mnie lubią, bo ja zazwyczaj dla wszystkich jestem miła, a klasowa elita jest skonfundowana, bo się od nich trzymam z daleka, a jednocześnie nie robię wrażenia ofiary losu. Można dostać kręćka, ale jest to w sumie jakaś metoda przetrwania...

Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Pią 16:50, 06 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pią 16:53, 06 Kwi 2012    Temat postu:

O, właśnie tak! Tylko okropne jest to, że jak już człowiek zacznie się kamuflować, to nie może przestawać grać swojej roli, nawet przy osobach, z którymi jakimś cudem się dogada i polubi... Ech, ciężkie jest życie odmieńca. XD

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2710
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Pią 16:59, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Ech odmieńce Wy moje...XD I tak jesteście wspaniałe i utalentowane, a reszta świata po prostu się nie zna Smile

Doobra, jadę do spowiedzi, kiedyś w końcu trzeba ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pią 17:03, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Nie wiem, jak można nazwać wspaniałą osobę, która większość czasu użala się nad czymś, marudzi i zawraca głowę swoim grafomaństwem (o utalentowaniu w ogóle nie ma co mówić, bo talent to ja mam tylko do nic-nie-robienia), ale to bardzo miło z twojej strony. :)

Jedź, jedź... A mi się znowu nie chce iść do kościoła. Będę się smażyć w piekle. XD

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Pią 17:07, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Ja też wiecznie marudzę, Tin, więc cieszę się, że nie jestem jedyna. A talent masz ogromny, a jak mi nie uwierzysz, to będę to do znudzenia powtarzać.

Też zbieram się do kościoła. Jakbym już nie weszła tu do niedzieli, to wesołych świąt, dziewczęta (a raczej zombie moje drogie XD)!


Ostatnio zmieniony przez die Otter dnia Pią 17:07, 06 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pią 17:08, 06 Kwi 2012    Temat postu:

A powtarzaj sobie. Ja tam swoje wiem. XD

Wesołych świąt, Ottiś. :)

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Solena Faé
Bojowniczka o Faramira


Dołączył: 02 Sty 2012
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: B.

PostWysłany: Pią 17:17, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Haha, nadrabiam... a zaraz trzeba wychodzić do Kościoła więc pewnie znów będę wieczorem nadrabiać ;p

Wszystkie macie talent i wszystkie jesteście cudowne. Bez wyjątku! <3

Ja w sumie też się nieźle kamufluję. Nie lubię jak ktoś się miesza do moich spraw. Ale z reguły ludzie mnie lubią ( nie wiem zupełnie dlaczego. Bo jestem małym, wrednym złośliwcem, który lubi pojeżdżać po reszcie świata ^^), a jak już ja kogoś nie lubię - to jestem dla niego obrzydliwie milutka. I pojeżdżam w sposób wysoce zawoalowany ;p tak ogólnie rzecz biorać, to mam wrażenie że często jestem uważana za wariatkę. Bo lubię się śmiać. I robię to baaaaaaardzo głośno. Na korytarzu zawsze słychać Wink

Ale tak podsumowując.... to mam beznadziejny charakter. Serio. Maruda ze mnie, leń i złośliwiec niereformowalny. Do tego dołącza mi ostatnio spóźniony bunt młodzieńczy.... ale jak komus to nie pasuje - trudno. Ja się zmieniać NIE BEDĘ Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Pią 17:23, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Kurczę, ja nie potrafię być złośliwa nawet wobec tych, którzy aż się o to proszą. Serio, w życiu nie byłam chyba dla nikogo niemiła, czy coś. Po prostu nie umiem, ale to chyba właśnie przez tą nieasertywność i strach, że cię nie będą akceptować ;)

Jej, zazdroszczę wam. Wiary, znaczy się. Chciałabym kiedyś móc zwyczajnie pójść do kościoła, pomodlić się i tak po prostu przyjąć, że Bóg jest. Ale nie potrafię, pfff. Chodzę czasami do kościoła z P., w Krakowie byłam na niesamowitej mszy u dominikanów, ale nie mogę się jednak przełamać.

Chociaż, może to i dobrze. Jak ja bym się księdzu na spowiedzi tłumaczyła z gejowskich fanfików NC-17? xD

Wesołych świąt, Ottiś :)


Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Pią 17:24, 06 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pią 17:41, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Cytat:
Jej, zazdroszczę wam. Wiary, znaczy się. Chciałabym kiedyś móc zwyczajnie pójść do kościoła, pomodlić się i tak po prostu przyjąć, że Bóg jest. Ale nie potrafię, pfff. Chodzę czasami do kościoła z P., w Krakowie byłam na niesamowitej mszy u dominikanów, ale nie mogę się jednak przełamać.

Poniekąd cię rozumiem. Bo ja przez wiele lat byłam właściwie ateistką. Znaczy - chodziłam grzecznie na religię, do kościółka mniej grzecznie, ale też, bo rodzice kazali (byłam wtedy jeszcze smarkulą i wszyscy wychodzi z założenia Co ty możesz wiedzieć o wierze lub jej braku?). Ale nie wierzyłam. I było mi z tym ciężko, bo miałam jakieś takie poczucie bezsensu. A potem... Potem stało się coś dla mnie bardzo przykrego i sprawdziło się przysłowie, że jak trwoga to do Boga. I wiara sama do mnie przyszła i, Bogu dzięki, więcej mi się nie wymknęła.

Co nie zmienia faktu, że katoliczką jestem raczej kiepską...

EDIT: Kurczę, przeczytałam to, co napisałam wyżej i zauważyłam, jak strasznie naiwnie to brzmi. Czemu ja nie potrafię nigdy wyrazić sensownie swoich myśli?!

Cytat:
Chociaż, może to i dobrze. Jak ja bym się księdzu na spowiedzi tłumaczyła z gejowskich fanfików NC-17? xD

Takie rzeczy upycha się w Więcej grzechów nie pamiętam. XD
A tak na serio - bez przesady. To chyba nie jest grzech. To znaczy - pewnie znaleźliby się tacy, którzy sądzą inaczej, ale nie popadajmy w fanatyzm.

T.L.


Ostatnio zmieniony przez Tina Latawiec dnia Pią 17:44, 06 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Pią 18:04, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Też przez kilka lat, po pierwszej komunii świętej, chodziłam regularnie do kościoła i chyba nawet wierzyłam, a przynajmniej mocno to przeżywałam. A potem zaczęłam wątpić i poczułam się nagle obco. Nie wiem, po prostu nie potrafię już dojrzeć Boga, ani jakiegoś głębszego sensu spoza tych wszystkich bezmyślnych księży, katechetów, strażników moralności, praw, z którymi się nie zgadzam i realnej historii Kościoła, która jest dla mnie wyjątkowo ponura. Jeślibym teraz stała się praktykującą katoliczką, to stałabym się jednocześnie hipokrytką. No bo jak? Nie zgadzam się z większością tego, co naucza Kościół, a modlę się, by zostać zbawioną? Taka wiara wynikałaby tylko ze strachu, że po śmierci przestanę istnieć.

Nie jestem jakąś wojującą ateistką, nie przypinam sobie do płaszcza znaczka z Niewidzialnym Różowym Jednorożcem i nigdy nie kwestionuję wiary tych, dla których jest naprawdę ważna. Za to bezlitośnie obśmiewam np. moich rodziców, którzy w niedzielę wysłuchują mszy w radio, bo do kościoła mają całe 500 metrów i im się nie chce chodzić, a uważają się za pierwszorzędnych katolików i księdzu po kolędzie skarżą się, że mają niewierzącą córkę i nie wiedzą, co z tym zrobić. No litości!

A tak w ogóle, to nie wierzę w to, że Jezus był synem Boga, ani w to, że czynił cuda, ale uważam, że był świetnym facetem, który, jak na tamte czasy, miał nieźle rewolucyjne poglądy i zdziałał masę dobrych rzeczy. Ale potomni woleli nadać mu boskie przymioty, bo w takim wydaniu był łatwiejszy do przyjęcia. Ciekawi mnie, jakie rzeczy głosiłby dzisiaj, gdyby się pojawił, skoro dwa tysiące lat temu głosił idee równości i rozmawiał z prostytutkami.

O rany, ale to naiwnie zabrzmiało. Też nie umiem wyrażać swoich myśli.


Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Pią 18:05, 06 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aeria
Szara Eminencja


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1416
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gondor

PostWysłany: Pią 18:17, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Dziewczyny, czy przez wiarę w Boga rozumiecie tylko wiarę katolicką...? Bo ja osobiście w istnienie jakiejś siły wyższej wierzę, jednakowoż nie uważam, aby kościół był mi do szczęścia potrzebny. I waham się z wyborem 'konkretnej' religii. A takie wahanie nie oznacza bycia ateistą, jak to mylnie określa moja wielce wierząca przyjaciółka -.-' Jej szczęście, że mnie nie zaczęła nawracać, bo by się jej nieźle dostało. Nie mam na myśli przemocy fizycznej bynajmniej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Pią 18:40, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Wiesz, gdybym ja szukała drogi do Boga, to może bym się nawet zastanawiała nad innymi religiami, ale ja zwyczajnie nie wierzę w istnienie jakiejś wyższej siły.

I mimo, że współczesna nauka i nowe technologie mnie raczej przerażają, niż fascynują, to jestem skłonna uwierzyć, że te wszystkie niewytłumaczalne zjawiska, którym często nadaje się kontekst religijny, kiedyś będzie można wytłumaczyć. Jak dla mnie, to istnienie innych wymiarów jest całkiem realne. Jak też np. wyjaśnić zjawisko deja vu?

Btw, w mojej rodzinie widywano duchy. I nie chodzi tu o jakieś przywidzenia, ale o autentyczne historie. Np. mój pradziadek przez kilka nocy pod rząd widywał chodzącego po jego mieszkaniu Żyda (w tradycyjnym stroju i z pejsami), który rozpaczał, że go okradziono. Mówił w jidysz, a mimo to pradziadek go rozumiał. Prababcia nie chciała w to uwierzyć i w końcu rozpowiedziała tę historię sąsiadkom. Następnego dnia przyszła do nich młoda kobieta, mieszkająca na parterze, która z płaczem wyznała, że to był jej ojciec, któremu razem z bratem zabrali pieniądze, gdy ten był już na łożu śmierci. Za to moja babcia ma autentyczne, prorocze sny, w których np. zmarli przychodzą się do niej pożegnać. W ten sposób wiedziała np. o tym, że wujka Janka rozstrzelali w Katyniu o szóstej rano, bo sam jej to przekazał. Mój tata dopatruje się w tym daru od Boga, a ja mam jedynie nadzieję, że to nie jest dziedziczne. Bo bym chyba nie wyrobiła ze strachu.


Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Pią 18:41, 06 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2710
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Pią 19:49, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Ja cóż, wierzyć wierzę. Nie umiem jakoś tego uzasadnić, ale mimo wszystko często znajduję w tym jakieś oparcie. Wiem, że jest Ktoś, kto w jakiś sposób czuwa nade mną i mogę się do Niego zwrócić w każdej chwili. To daje mi jakąś pewność, że nigdy zupełnie sama nie będę. Chociaż mówię szczerze, że nie modlę się codziennie, tylko wtedy, gdy czuję potrzebę.
Ale z drugiej strony Kościół jako instytucja mnie irytuje. Nie zgadzam się z wieloma tezami, zresztą nawet mój proboszcz jest idealnym przykładem chciwego hipokryty, który ma swoją Wioletkę i jeździ z nią do miasta po cywilnemu (nawiasem mówiąc, waży jakieś 200 kg i jest obleśny, nie wiem, co ta kobieta w nim widzi ; o). Tak samo w szkole, a chodzę do szkoły katolickiej, często się nie zgadzam z tym, co jest głoszone, zaczynając od interpretacji przykazań - tak, ficki NC-17, obojętnie jakie, są już łamaniem 'Nie cudzołóż'. Bo to grzechy przeciwko czystości. Zresztą takich rzeczy jest masę i właśnie z tym się nie zgadzam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pią 20:14, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Cytat:
Dziewczyny, czy przez wiarę w Boga rozumiecie tylko wiarę katolicką...?

Absolutnie nie. Wiara w Boga to jedno, a to, jak się Go postrzega i czci to zupełnie inna sprawa.
Wiara dla mnie to po prostu takie tkwiące głęboko w sercu przekonanie, że Bóg jest i nie ma potrzeby tego udowadniać. A to że jestem katoliczką (słabą, bo słabą, ale jednak)... Cóż, w ogólnych sprawach moje postrzeganie Boga jest zgodne z tym głoszonym przez Kościół. Jeśli chodzi o szczegóły, to z wieloma mi po prostu po drodze. Choć z wieloma też nie, naturalnie.

Cytat:
Btw, w mojej rodzinie widywano duchy. (...) Mój tata dopatruje się w tym daru od Boga, a ja mam jedynie nadzieję, że to nie jest dziedziczne. Bo bym chyba nie wyrobiła ze strachu.

Ano, ja też mam powody, żeby wierzyć, że takie rzeczy się dzieją. Mimo że teoretycznie Kościół, do którego należę, głosi, że jest inaczej.
A to, co teraz napiszę, jest herezją... Ale ja jestem przekonana, że nie ma najmniejszego powodu, żeby Bóg miał nie pozwalać na tzw. zjawiska paranormalne. Uważam, że za mało wiadomo i o Nim, i o tych zjawiskach, żeby twierdzić, że jest inaczej.

Cytat:
tak, ficki NC-17, obojętnie jakie, są już łamaniem 'Nie cudzołóż'. Bo to grzechy przeciwko czystości.

Ech, i znowu zacznę głosić herezję... Ale uważam, że w takich sprawach nie można wrzucać wszystkiego do jednego worka interpretacyjnego, że się tak wyrażę. Bo w pewnych okolicznościach to może być grzechem, ale w innych nie. Zakładam, że te wspomniane przez Fayerkę należą do drugiej grupy.

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2710
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Pią 20:36, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Tina Latawiec napisał:

Cytat:
tak, ficki NC-17, obojętnie jakie, są już łamaniem 'Nie cudzołóż'. Bo to grzechy przeciwko czystości.

Ech, i znowu zacznę głosić herezję... Ale uważam, że w takich sprawach nie można wrzucać wszystkiego do jednego worka interpretacyjnego, że się tak wyrażę. Bo w pewnych okolicznościach to może być grzechem, ale w innych nie. Zakładam, że te wspomniane przez Fayerkę należą do drugiej grupy.

T.L.


I ja się z Tobą jak najbardziej zgadzam, tyle że niekoniecznie nauka Kościoła już tak Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pią 20:40, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Przecież mówię, że herezję głoszę. XD

To jest właśnie jeden z tych szczegółów, w sprawie których się z Kościołem nie zgadzam. I mimo, że takich szczegółów jest sporo, to do religii katolickiej jest mi dużo bliżej niż do jakiejkolwiek innej.

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Solena Faé
Bojowniczka o Faramira


Dołączył: 02 Sty 2012
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: B.

PostWysłany: Pią 21:05, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Ja pochodzę z rodziny głęboko wierzącej, mój wujek jest księdzem, chodzimy co tydzień do Kościoła.... i dobrze mi z tym Smile przez jakieś 7 lat należałam nawet do Eucharystycznego Ruchu Młodych. W sumie całe moje młodzieńcze lata spędziłam na różnych wyjazdach z grupą, w scholi, na spotkaniach ( może dlatego mój młodzieńczy bunt zawitał do mnie dopiero ostatnio ;p). Szczerze - z moją wiarą raz jest trochę lepiej raz trochę gorzej. Ale przyznaję się do tego - nie chcę być hipokrytką, która twierdzi, że jest najlepszą katoliczką pod słońcem Wink generalnie zgadzam się z Lai - wierzę. Ale nie zgadzam się z wieloma zarządzeniami Kościoła, jako instytucji. I wszyscy biskupi razem z papieżem na czele mogą mnie potępić, a ja i tak nie przyznam, że antykoncepcja jest zła. Tudzież, że in vitro powinno być zabronione. Po prostu nie. Co księża mają do tego, że małżeństwo nie chce mieć 15 dzieci? Nie ogarniam...

Czasem mam głębokie rozkminy. Jaki jest Bóg. Jak to wszystko wygląda. Co jest po śmierci. Skąd w ogóle ta pewność że On istnieje. Mam swoje chwile zwątpienia, nie przeczę. I wtedy silnie pociągają mnie wszelkie kulty neopogańskie. Zauważyłyście, ile Ci ludzie mają w sobie radości życia i połączenia ze światem i naturą? To piękne, a często chodząc na Msze nie można tego dostrzec w skostniałym Kościele...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Isena
Główny obsługiwacz respiratora


Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Fangorn

PostWysłany: Pią 21:05, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Hadesie, jak mnie tu dłuugo nie było!

Tin, już, już, wybacz opóźnienie (:

Po kolei, Mikaj, inspirujesz, chyba się zetnę...

Co do nołlajfowania. Dla mnie okazją do pozbycia się etykietki i ukazania się światu w pełnej okazałości było liceum. Stwierdziłam, że idę w zupełnie nowe miejsce, nie znam absolutnie nikogo, więc w końcu mogę być sobą, nie musząc martwić się, ze komuś by to nie pasowało, do mojego poprzedniego imidżu.
I wiecie co? Czuję się cudownie! Wszyscy znają mnie w pełnej krasie, z wszystkimi wadami i zaletami, dziwactwami także, i mnie akceptują. To jest wspaniałe.

Co do wiary. Hm, ja długo wierzyłam tak bardzo porządnie. Chodziłam do kościoła, modliłam się, wymyślałam sobie coraz to nowe postanowienia i cały czas czułam kontakt z Bogiem. Później napadły mnie wątpliwości. Stwierdziłam, że patrząc naukowo, prawdopodobne jest, ze religia jest po prostu kolejnym tworem ludzkości, później wpędzało mnie to w wyrzuty sumienia, że jak mogę w ogóle tak myśleć i bluźnić. Później zaczęło mi być z tym źle, straciłam tę więź, na której mi zależało i zaczęłam starać się odzyskać, odbudować. Wstawałąm o 4 rano w piątki żeby dojechać do centrum miasta na roraty do dominikanów, teraz w Wielkim Poście, bywałam tam co piątek na Drodze Krzyżowej, tuż po swoim wolontariacie w domu opieki. Modliłam się, prosiłam o rozognienie wiary i udało się. Bardzo się z tego cieszę, i nawet teraz gdy rozmawiam z ateistami, którzy za wszelką cenę chcą ukazać mi jaka to jestem łatwowierna, i że mój poziom umysłowy równy jest temu u ludzi ze Średniowiecza, to nijak nie tyka to mojej wiary, z reguły jest mi przykro, że nie mieli okazji doświadczyć tego, co ja miałam szczęście przeżyć.
W ogóle, może to dziwnie zabrzmi, ale bardzo dobrze mi się leży krzyżem. Źle mi się klęczy, bo z reguły nie mogę utrzymać równowagi i skupiam się na tym żeby nie wylądować twarzą na posadzce, z leżeniem nie mam tego problemu. Ostatnio ćpnęłam się krzyżem w kościele, jak było mało ludzi, polecam Very Happy
Mam nadzieję, ze nie brzmię jak jakiś maniak, bo wcale nim nie jestem, a to zwykle odstrasza.
O, tyle Very Happy

edit:
Sol, zgadzam się. Bo Kościół tworzą ludzie. Tylko ludzie, a to determinuje błędy i pomyłki. I tak uważam, że tu nie chodzi o sztywne trzymanie się reguł, tylko o samodzielne myślenie i postępowanie wg sumienia (zakładając, ze ono działa prawidłowo) bo przecież są sytuacje, że i tak źle i tak niedobrze, więc nic nie da nam zasady dobrej zawsze na wszystko.


Ostatnio zmieniony przez Isena dnia Pią 21:08, 06 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pią 21:13, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Cytat:
Sol, zgadzam się. Bo Kościół tworzą ludzie. Tylko ludzie, a to determinuje błędy i pomyłki. I tak uważam, że tu nie chodzi o sztywne trzymanie się reguł, tylko o samodzielne myślenie i postępowanie wg sumienia (zakładając, ze ono działa prawidłowo) bo przecież są sytuacje, że i tak źle i tak niedobrze, więc nic nie da nam zasady dobrej zawsze na wszystko.

Uhm, zgadzam się. To dość trafne podsumowanie.

Cytat:
Tin, już, już, wybacz opóźnienie (:

Ja? Co...? A, pojedynek! Nie spiesz się, tak tylko pytałam. :)

A ty Sol się spiesz. I z oceną, i z kryminałem. ;)

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Pią 22:12, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Jednak weszłam jeszcze na kompa (po odrobieniu mojego przydziału mycia podłóg itd.)

Co do wiary, ja naprawdę wierzę w Boga i chcę być jak najlepszą chrześcijanką, choć mój wewnęrzny leń i samolub są często przeszkodą. Zgadzam się, że Kościół tworzą ludzie, którym nieraz daleko do świętości. Ale z drugiej strony wierzę, że jednak działa w nim Bóg i choć czasem nie do końca się z nim (Kościołem) zgadzam, to staram się Mu (Bogu) zaufać, że jednak to wszystko ma sens. Np. co do antykoncepcji, z jednej strony rozumiem doskonale jej zwolenników, na ludzki rozum to ma jak najbardziej sens. Ale z drugiej strony uważam, że jeśli Bóg chce, żebym miała 15 dzieci, to ma w tym jakiś cel i może przeszkadzając w tym straciłabym coś cennego?

Co do duchów, wierzę w ich istnienie i okropnie się ich boję i nie widzę w tym sprzeczności z wiarą, zależy oczywiście jak duchy rozumieć. I Fay, też Ci życzę, żeby to nie było dziedziczne, brrr, umarłabym ze strachu!

Isena napisał:

W ogóle, może to dziwnie zabrzmi, ale bardzo dobrze mi się leży krzyżem. Źle mi się klęczy, bo z reguły nie mogę utrzymać równowagi i skupiam się na tym żeby nie wylądować twarzą na posadzce, z leżeniem nie mam tego problemu. Ostatnio ćpnęłam się krzyżem w kościele, jak było mało ludzi, polecam Very Happy


Też tak mam z klęczeniem, zreszta nie tylko, ja mam wieczne problemy z równowagą XD Ale podziwiam odwagę, nie miałabym jej dość, żeby położyć się w kościele przy ludziach. Zresztą wogóle jestem za to na siebie nieraz wściekła, ale wstydzę się mówić o mojej wierze przy ludziach. Więc może jednak nie jestem wcale taką dobrą katoliczką...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Pią 22:18, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Co do leżenia krzyżem w kościele - jakoś w lutym P. wyciągnęła mnie na uwielbienie do franciszkanów. Grał zespół, ludzie śpiewali, atmosfera była naprawdę fajna. Nagle, stojący obok nas chłopak właśnie położył się na posadzce i tak sobie po prostu leżał przez pół godziny. A ja mu zazdrościłam, bo też czułam te emocje, a on je po prostu umiał w ten sposób wyrazić, nie patrząc na innych.

Ogólnie, to dobrze się czuję w otoczeniu osób wierzących. Jeśli ktoś mi od razu mówi, że jest ateistą i na dodatek mówi to z dumą, albo pogardliwie, to mu nie ufam. Bo zachowuje się dziecinnie. A od praktykujących katolików przynajmniej wiem czego się spodziewać i mogę jakoś liczyć na to, że w trudnej sytuacji zachowają się przyzwoicie. I dobrze mi w sumie w takim położeniu, bo to tak jakby móc grzać się przy ognisku, jednocześnie nie podchodząc za blisko ;)

A z innej beczki - Sooooool, kwik, właśnie obejrzałam odcinek Criminalsów, gdzie porywacza i stalkera grał Ted z QaF xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Solena Faé
Bojowniczka o Faramira


Dołączył: 02 Sty 2012
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: B.

PostWysłany: Pią 22:39, 06 Kwi 2012    Temat postu:

OMG, Fay, wstyd mi. Nie pamiętam tego odcinka ^^

Po prostu uważam, że np. antykoncepcja powinna zależeć od człowieka. Dlaczego potępiane jest to przez kogoś kto nigdy dzieci mieć nie będzie i kto ma nikłe pojęcie o rodzicielstwie? I właśnie tu wychodzi moje negatywne nastawienie do Kościoła jako instytucji Smile nie rozumiem - mam nie kochać się z moim mężem, bo nie chcę zajść w ciążę? Bo przecież wszelkie kalendarzyki itp. nie dają mi pewności, że dziecka nie będzie. I może brzmię jak feministka, która potomstwu mówi stanowcze "nie", ale wbrew pozorom jest zupełnie inaczej. Chcę mieć dzieci - ale nie 15! Litości, jeśli Kościół nie chcę antykoncepcji to niech mi płaci na utrzymanie. O ja ale cynizm... ale taka prawda. Przeciez to nie jest tak, że hop siup, jest dziecko i fajnie. Dziecko potrzebuje jedzenia, ubrań, ale też czasu i zainteresowania. Co za sens mieć gromadkę dzieci i nie móc się nimi zająć, bo trzeba się zaharowywać żeby miec za co żyć -.-
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kiran
Ómarnięta Narzeczona


Dołączył: 14 Kwi 2010
Posty: 442
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: G-ce

PostWysłany: Pią 22:48, 06 Kwi 2012    Temat postu:

To jeszcze ja, do kompletu.
U mnie z wiarą to tak też różnie bywało. Znaczy praktyki były u mnie zachowywane (niedziela w kościele, religia, święta, et cetera...), ale uświadomiłam sobie znaczenie mojej wiary dopiero na wakacjach tegorocznych (właściwie to już zeszłorocznych), a pewność, że Bóg jest, dała mi modlitwa wstawiennicza na rekolekcjach weekendowych.
Kwestia in vitro jest sporna, bo z jednej strony jestem w stanie zrozumieć rodziców, którzy pragną mieć dziecko, ale z drugiej strony tylko jeden zarodek z około 20 ma szansę na to, by się narodzić. Pozostałe, które mogłyby także być w pełni człowiekiem, zostają pozbawione tej szansy, bo skok temperatury o 0,1 stopnia Celsjusza to dla nich śmierć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pią 22:53, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Tak w ogóle, skoro już jesteśmy przy temacie wiary i religijności... Bawi mnie to, że ja cały czas mam wyrzuty sumienia, bo w sumie jestem kiepską katoliczką, a mój tata twierdzi z kolei, że jestem moherem. Dokładnie tak się wyraża. Moherem. Kwiiiik! XD

A jeśli o in vitro idzie... Cóż, czuję się zbyt niedoedukowana, żeby wypowiadać się na ten temat. Ale gdybym ja stanęła przed takim wyborem, to na pewno bym się na to nie zdecydowała. Bo po prostu obawiałabym się, że dzieciak później miałby całe życie problemy z zaakceptowaniem tego, że urodził się w sposób jednak nie całkiem społecznie/moralnie akceptowany.

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Czas odpocząć Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 64, 65, 66 ... 98, 99, 100  Następny
Strona 65 z 100

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin