|
Dolina Rivendell Twórczość Tolkiena
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa
Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: Ithilien
|
Wysłany: Wto 14:02, 03 Lis 2009 Temat postu: Teatr |
|
|
Mamy tematy o filmach, książkach, muzyce... A o teatrze nie ma? To chyba niemożliwe, żeby zupełnie nikt nie miał o tym nic do powiedzenia! ;)
To może na początek powiem o swojej małej obsesji teatralnej. Dobrze, może nie takiej małej, bo mam na tym punkcie kompletnego bzika już od ładnych paru lat. O czym mówię? O Igraszkach z diabłem. Kojarzycie...?
Genialna sztuka moim zdaniem. Oglądałam ją w trzech różnych wykonaniach (podobno w czterech, ale jednego nie pamiętam, więc się nie liczy). I mogłabym o niej dyskutować godzinami.
Tylko najpierw, zanim zacznę swoje wywody na ten temat, powiedzcie, czy wiecie w ogóle, o czym mówię. ;)
T.L.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 16:46, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Tin, niestety nie kojarzę :( Ale spokojnie możesz zacząć wywód, chętnie posłucham :)
Ja teatr lubię bardzo-bardzo. A raczej jego atmosferę. To jest coś niesamowitego.
Najczęściej przesiaduję w łódzkim Teatrze Jaracza. "Szalone nożyczki", "Blask życia", "Czołem wbijając gwoździe w podłogę", "Seks, prochy i rock&roll" i inne.
Więcej mogłabym podyskutować o samej magii tatru, choć nie jest może takim moim "konikiem", jak kino ;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa
Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: Ithilien
|
Wysłany: Wto 20:03, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Na ogólną dyskusję o teatrze również jestem bardzo chętna, ale dziś nie mam czasu się rozpisywać.
A Igraszki z diabłem są na youtube w wykonaniu teatru telewizji. Zaraz znajdę linka, gdyby ktoś chciał.
EDIT:
We fragmentach niestety:
część 1
część2
część 3
część 4
część 5
część 6
część 7
część 8
część 9.
Powinno być wszystko, ale pewna nie jestem.
T.L.
Ostatnio zmieniony przez Tina Latawiec dnia Wto 20:10, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 20:07, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Ja chcę, ja chcę! Kocham Teatr Telewizji ;)
Ale nie musisz szukać, sama postaram się znaleźć ;)
A oglądałaś "Wizytę starszej pani", z Jandą i Stuhrem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa
Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: Ithilien
|
Wysłany: Wto 20:11, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Widziałam kiedyś. Niezbyt pamiętam, ale mi się podobało.
T.L.
Ostatnio zmieniony przez Tina Latawiec dnia Wto 20:11, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lalaith
Slashynka Czarodziejka
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2710
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Dorlomin
|
Wysłany: Śro 20:33, 04 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Pamiętam swoje pierwsze przedstawienie teatralne - "Czerwony Kapturek". Miałam wtedy z osiem lat i zakochałam się w teatrze. Dla małej dziewczynki aktorzy, kurtyna były czymś oszałamiającym.
Teraz za teatrem już tak nie przepadam - od czasu do czasu bardzo chętnie pójdę, jak np. jutro na "Balladynę" z klasą.
Pokochałam za to musicale, i choć nie mam zbyt wielu okazji ich oglądać, staram się jak najwięcej zobaczyć. Większość oglądam w wersjach telewizyjnych.
Do moich najukochańszych należą 'Upiór w operze' i 'Moulin Rogue'. Swoją drogą, Tin, Maryś, wiecie, że David Wenham grał w tym ostatnim?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa
Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: Ithilien
|
Wysłany: Śro 20:42, 04 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Naprawdę? Nie wiedziałam. Nie oglądałam jeszcze tego musicalu, choć od jakiegoś czasu zamierzam.
A "Upiór" jest cudny, to fakt.
Pierwszym przedstawieniem, które ja oglądałam było... Chyba Igraszki z diabłem w naszym miejskim teatrze. I może między innymi dlatego tak uwielbiam tę sztukę.
EDIT: U nas w mieście nie ma profesjonalnego teatru, wiecie? Są dwa amatorskie - jeden normalny i jeden "teatr tańca". Tego drugiego nie miałam jeszcze okazji oglądać, choć podobno jest dobry. A ten pierwszy... Jest niesamowity. Niektóre sztuki mają przeciętne, ale inne są takie, że niektóre profesjonale teatry blado przy nich wypadają. Ot, na przykład właśnie Igraszki, czy Smok wawelski im dobrze wyszły. A trzeba wziąć pod uwagę, że na (podobno) najlepsze przedstawienie, Topichę, nie dotarłam.
T.L.
Ostatnio zmieniony przez Tina Latawiec dnia Śro 20:53, 04 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lalaith
Slashynka Czarodziejka
Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2710
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Dorlomin
|
Wysłany: Śro 20:57, 04 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Delikatnie offtopując -[link widoczny dla zalogowanych] właśnie Audrey, którą/którego grał David.
Szczerze Ci Tinuś Moulin Rogue polecam. Wydawać by się mogło, że jest to sztampowa historyjka, ale delikatne nawiązanie do 'Damy kameliowej' i sposób wykonania powalają, a przynajmniej tak zrobiły ze mną.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 21:17, 04 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Pfff, już jestem! Też musiałam wyjść z psem xD
Mnie mama zaciągała do teatru od wczesnego dzieciństwa, zresztą - sama kiedyś w nim grała. I jakoś teatr w moim domu był od zawsze - półki są zawalone książkami o nim, a za szafami piętrzą się plakaty i afisze.
Pierwsze przedstawienie, jakie pamiętam, to chyba była "Królowa Śniegu" w łódzkim Teatrze "Pinokio". Kocham to miejsce, zawsze tam w podstawówce z klasą chodziłam. Na "Sto jeden dalmatyńczykół", "Szatana z siódmej klasy", "Krzesiwo", "Smerfy", "Opowieść wigilijną", "Bajki" według Brzechwy... Piękne wspomnienia ;)
Potem właśnie przywiązałam się do Teatru Jaracza. Niestety, zawsze muszę tam chodzić sama - prawie wszystkie przedstawienia są dla dorosłych i muszę właśnie taką dorosłą osobę udawać, żeby dostać bilet. Pójście z mamą (która by mnie pewnie nie chciała zabrać), czy razem z P., która jest niższa o głowę, by mnie zdradziło. No, ale nic. Warto jest czasem pooszukiwać ;)
Nie jestem ekspertem od teatru i nie sądzę, by mógł stać się moją pasją, ale... Jest w nim coś takiego magicznego. Znaczy - aktorzy są niby na scenie tuż przed tobą, czujesz ich obecność i w ogóle, a równocześnie - ta scena to jakiś inny wymiar. Kiedyś, w ramach warsztów, mogliśmy z klasą sobie trochę 'pobrykać' po scenie w Teatrze Muzycznym, zajrzeć za kulisy itp. I już samo wejście na scenę, popatrzenie na te wszystkie puste fotele i loże było jakimś niesamowitym doświadczeniem.
Przyznaję, że nie znam się na sztukach teatralnych i nie umiem ocenić, czy coś jest dobre, czy nie. Jeszcze za mało widziałam, by sobie wyrobić jakikolwiek gust. Ale samo przebywanie w teatrze, a zwłaszcza ta chwila, tuż przed podniesieniem kurtyny jest niepowtarzalna. Nie umiem tego wyjaśnić.
U mnie w Łodzi na szczęście teatrów jest parę i to naprawdę dobrych. Jaracza, Powszechny, Nowy, Muzyczny, Pinokio, Teatr Lalek... Co prawda, Nowy znów podupada, po tym, jak nasz rąbnięty prezydent miasta, pan K., odwołał tamtejszego dyrektora artystycznego, Zbigniewa Brzozę, bo uznał, że "Teatr Nowy stał się zbyt elitarny i wymagający dla zwykłego, mieszczańskiego widza". Wrrr.
Musicale? Byłam tylko na tych dla dzieci, ale "Upiora" widziałam w wersji filmowej. Muzyka Webbera jest cudna *_*
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa
Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: Ithilien
|
Wysłany: Śro 21:54, 04 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
A ja zniknęłam, bo mała wojna o komputer tu trwa. XD
Ja czasem jeżdżę z rodzicami do teatru do Białegostoku, rzadziej do Olsztyna. Ale jednak najczęściej chodzę do tego naszego teatru amatorskiego.
Cytat: | Jest w nim coś takiego magicznego. Znaczy - aktorzy są niby na scenie tuż przed tobą, czujesz ich obecność i w ogóle, a równocześnie - ta scena to jakiś inny wymiar. |
Całkowicie się zgadzam.
My też kiedyś byliśmy "na wycieczce" za kulisami teatru i to jest jeszcze bardziej niesamowite.
Muszę wam opowiedzieć o pewnym przedstawieniu. Zwało się chyba "Szewczyk Dratewka", ale ja je uparcie nazywam "Smokiem", nie wiem, czemu. Pomijając to, że nasi niby amatorscy aktorzy wypadli całkiem nieamatorsko, to całe przedstawienie było niezwykłe. Bo nie było na normalnej scenie, a... na zamku. Mamy w mieście jezioro. Na jeziorze wyspę. A na wyspie lasek. A w lasku ruiny zamku krzyżackiego. No dobra, resztkę ruin zamku i ruiny więzienia. I tam właśnie wystawili tę sztukę. Latem, późną nocą. Wyobraźcie to sobie - ciemności rozświetlone pochodniami (i połykacze ognia byli! XD), a aktorzy wśród tych ruin. I wieeeelki smok na ruchomej platformie. Naprawdę wielki. W dodatku straż królewska z prawdziwymi mieczami i w prawdziwych zbrojach. A całe przedstawienie świetnie zagrane, pełne humoru i uroku. To naprawdę było coś.
T.L.
Ostatnio zmieniony przez Tina Latawiec dnia Śro 21:56, 04 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 22:03, 04 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Zazdroszczę ;) Ja również raz byłam na czymś takim - w Inowłodzu, w ruinach zamku króla Kazimierza Wielkiego. Miałam wtedy może z 10 lat, a przedstawienie było (chyba) o królowej Bonie. Ale było nudne, jak flaki z olejem. A rekwizyty i stroje były do bani xD
Czy wy też lubicie te trzy dzwonki, które wzywają ponownie na salę, gdy kończy się przerwa w sztuce??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa
Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: Ithilien
|
Wysłany: Pią 19:43, 06 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Ja dzwonków nie lubię. U nas jest taki... przeszywający. Zawsze aż podskakuję na jego dźwięk, chociaż przecież się go spodziewam.
Nie oglądałaś jeszcze Igraszek z diabłem, Fayerko? Jak coś to tam parę postów wyżej wstawiłam już linki.
Przepraszam, że tak dopytuję, ale mam ochotę z kimś podyskutować. ;)
T.L.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 20:36, 06 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
A w "Pinokiu" jest taki fajny, "dryndniący" ;) Nie jak dzwonek na przerwę, tylko raczej jak taki mały dzwoneczek, które wiszą czasami nad wejściami do sklepów ;)
Tin, jeszcze nie obejrzałam, bo ciągle coś mnie odrywało xD A dziś chcę jeszcze trochę popisać gimlasa i rozprawki do szkoły, ale jutro - na bank do południa obejrzę. Słowo elfa ;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aeria
Szara Eminencja
Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1416
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gondor
|
Wysłany: Śro 17:54, 03 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Ja kocham teatr. Za tę atmosferę, nutkę tajemniczości... Za to, że na scenie można stać się kimś zupełnie innym niż się jest w rzeczywistości.
Pierwszym przedstawieniem, na jakim byłam, była 'Balladyna'. Miałam wtedy jakieś dwanaście lat, trochę dużo jak na pierwsze spotkanie z teatrem... Ale może właśnie dlatego dojrzalej do niego podchodzę. Zawsze gdy idę do teatru (i do filharmonii, tak przy okazji) zakładam jakąś taką odświętną bluzkę, spódnicę do kolan w kolorze khaki, jasne rajstopy (jedynie w tym wypadku jakoś daję radę je przecierpieć) i moje 'oficerki' (buty w stylu SSmana ^^').
Wracając do tematu. Widziałam również 'Romeo i Julię' i 'Samotni w tłumie'. Obie sztuki bardzo mi się podobały - pierwsza za rolę Merkucja (facet był po prostu boski), druga za głównego bohatera, którego imię wypadło mi z głowy ^^' Oprócz tego w teatrze widziałam również sławną operę Verdiego, 'Aidę'. Nie powiem, podobało mi się. I to bardzo.
Co do zaglądania za kulisy... Nie byłam na żadnych tego rodzaju zajęciach, ale ze względu na to, że w tym roku szkoła muzyczna jest w remoncie, koncert świąteczny (w którym naturalnie brałam udział, ale nie żebym się chwaliła czy coś ^^') odbywał się w Teatrze Małym i naturalnie byłam w garderobach, latałam za kulisami, patrzyłam na widownię ze sceny w czasie próby... W czasie występu wcale nie byłam stremowana, bo lampy mi w oczy świeciły i siedzeń już nie widziałam, dzięki Eru.
W każdym razie z teatrem wiążę bardzo miłe wspomnienia. (Czarna koszula... Wybaczcie, mam skrzywienie.) Chciałam chodzić na kółko teatralne, ale jakoś nie wyszło... Może w liceum?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 22:25, 09 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Jakoś tak się złożyło, że w lutym i marcu byłam w teatrze cztery razy, więc wypadałoby zdać relację ;)
Po pierwsze - "Makbet" w Teatrze Jaracza, w reżyserii Grzegorzka i z Ireneuszem Czopem w roli głównej. Już tam się w Spelunie wyżalałam, ale powtórzę - spektakl mnie rozczarował. I mimo najlepszych chęci, zwyczajnie się na nim nudziłam i nie mogłam doczekać końca. Był tak nachalnie mhroczny, symboliczno-metafizyczny, przeintelektualizowany... Uch, do dziś mam niemiłe wspomnienia. Jedynym jasnym punkcikiem był moment, gdy Makbet obmywając ręce z krwi w miednicy, ochlapał widzów siedzących w pierwszym rzędzie ;)
Po drugie - "Graj, klezmerska kapelo", w tym samym teatrze co powyżej. To było cudowne. Żydowskie piosenki, dowcipy i anegdoty... Na zmianę wesoło i smutno. Ale głównie sentymentalnie. Dla takich, co to lubią i rzewną wersję "Miasteczka Bełz", czy "Grajmy Panu" Agnieszki Osieckiej, i kawały o rabinach. Ja osobiście nie chciałam się w ogóle ruszać z fotela, najchętniej oglądałabym to przedstawienie całą noc.
Po trzecie - recital Aloszy Awdiejewa, znów w Jaraczu. Zna ktoś tego szanownego pana? Ja osobiście znałam jego piosenki tylko z tego, co puszczała czasami moja mama w domu. I choć ciągną mnie takie klimaty rosyjsko-gruzińskie, Okudżawa, Wysocki, Biczewska itp., to jakoś Awdiejewem się za bardzo nie interesowałam. A szkoda. Bo facet jest genialny. Na zmianę śpiewał, to opowiadał różne zabawne historie ze swojego życia, lub sypał dowcipami... O Kraju Rad (jak ironicznie cały czas nazywał Rosję), o Odessie, Breżniewie, o różnych polskich stereotypach, czy ludzkich śmiesznostkach. Cała sala miała pod koniec taką głupawkę, że aż miło.
Po czwarte - musical "Mistrz i Małgorzata", w teatrze v6 (współpracującym z Teatrem Muzycznym), przy obsadzie amatorskiej grupy Verde. Muszę przyznać - nie był to teatr wysokich lotów i chyba w tym tkwił jego urok. Sama adaptacja też była dość luźna i z przymrużeniem oka - bo czy ktoś widział Behemota latającego po scenie z karabinem maszynowym i krzyczącego bojowo "Yupi ka yey!", niczym Bruce Willis w "Szklanej pułpace"? ;)
Ale w każdym razie - podobało mi się, mimo wszystko. Mimo brzydkiego Mistrza, czy drętwej Małgorzaty. Bo wynagradzał ich świetny Woland, ucieszny Korowiow, czy ponury Azazello, którego "Tak jest, messer", czy "I co pani teraz zrobi, Małgorzato Nikołajewno"? powodowało dreszcze. No i piosenki! Tango Małgorzaty i Azazella było niesamowite. Ogólnie, muzyka była genialna, do tej pory mi się po głowie snują niektóre melodie.
A ponieważ to teatr pół-amatorski, to potem w szatni kurtki wydawali sami aktorzy. Mi płaszcz wydał na przykład Jeszua (czyli bułhakowy Jezus), któtemu odklejały się już lekko sztuczne wąsy z charakteryzacji ;)
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 22:29, 09 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa
Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3465
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: Ithilien
|
Wysłany: Czw 8:07, 31 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Kiedyś rozwinę tę wypowiedź... Jak będę miała więcej czasu. A na razie ujmę to tak:
"Les Miserables" w Romie <3
T.L.
|
|
Powrót do góry |
|
|
die Otter
Jeździec Eomera
Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze stepów Rohanu
|
Wysłany: Nie 14:55, 03 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Ja też kocham musicale! Na Les Miserables jadę za niecały miesiąc i już nie mogę sie doczekać. Za to byłam już na Miss Sajgon (mój pierwszy musical, najbardziej pamiętam Roberta Rozmusa w roli szefa, ten facet jest naprawdę niedoceniany, a jest genialny ), na Kotach, Upiorze oraz Romeo i Julii (Kuba Szydłowski jako Ojciec Laurenty - mrrr! Pokochałam go od tego momentu).
Poza tym widziałam nagrania z ang. Kotów i Les Miserables, oraz franc. Notre Dame De Paris (obok Upiora to mój ukochany musical, szczególnie kiedy grają Bruno Pelletier i Daniel Lavoie).
Za to bardzo żałuję, że opuściłam romowy Taniec Wampirów. Naoglądałam się filmików w internecie i naprawdę narobiłam sobie smaku na ten musical. Zwłaszcza że uwielbiam głos Łukasza Dziedzica, po prostu mam dreszcze jak on śpiewa Ala na szczęście już niedługo usłyszę go na żywo w roli Javierta w Les Mis
|
|
Powrót do góry |
|
|
Isena
Główny obsługiwacz respiratora
Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Fangorn
|
Wysłany: Nie 19:04, 03 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Nigdy nie miałam okazji obejrzeć żadnego musicalu, ale od niedawna jestem wierną fanką poznańskiego Teatru Polskiego. Byłam na "Mistrzu i Małgorzacie" i "Chłopcu Malowanym", na którego wybieram się powtórnie. I zbieram na "Amadeusza", bo z tego co słyszałam, naprawdę warto się wybrać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|