Forum Dolina Rivendell Strona Główna Dolina Rivendell
Twórczość Tolkiena
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Pod klatą krasnoluda
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 115, 116, 117
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Czas odpocząć
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Śro 19:59, 14 Sie 2024    Temat postu:

Prawie 10 h w pociągu oznacza, że miałam wczoraj dużo czasu na nadrabianie ST, więc obejrzałam większość tych słabszych odcinków z pierwszego sezonu. Recenzje krótkie, bo nie miałam jak notować w trakcie, a zresztą te odcinki nie były tego aż takie warte Smile

"Charlie X" - powiedziałabym, że sam koncept fajny, ale wykonanie meh. Chociaż miał trochę fajnych momentów. Np. ogólnie podobał mi sę Kirk w roli reluctant father figure (i wcześniej ta dyskusja, kto ma Charliego uświadomić XD). A także Kirk ogrywajacy Spocka w szachy. Oraz duet muzyczny Spocka i Uhury <3 Poza tym kwiiik, ta scena zapasów na siłowni, czyli Kirk z gołą klata i w rajtuzach popisujący sie przewrotami... XD

"The enemy within" - znowu, koncept super, podobał mi się bardzo ten łagodny, niepewny Kirk i jego interakcje ze Spockiem - ich sceny były absolutnie cudowne, od Kirka z ręczniczkiem po Spocka wspierającego go w dowodzeniu. Poza tym pieskorożec był słodki, a Sulu smieszkujący pomimo zamarzania był cudowny. Evil Kirk zdecydowanie nie był dobrym momentem aktorskim Shatnera, ale przynajmniej mozna się było pośmiać z jego gry. Natomiast ten wątek z atakiem evil Kirka na Rand był tak bardzo niepotrzebny...Tym bardziej ze biedna Janice nie tylko nie dostała na koniec żadnych przeprosin, ale wręcz miałam wrażenie, jakby sama musiała wyciągnąć rękę do Kirka, i jeszcze Spock jej dokopał. Nope, wolałabym ten odcinek bez tego wątku, ale jak tak go przewinąć, to reszta jest całkiem spoko IMO.
Ale ómarł mnie ten komentarz na tumblrze: This is what actually happened in "the enemy within": the two parts of Kirk that got separated in the split were his Heterosexual side and his Gay side. And when he's whole again, he's Bi

"Mudd's women" - głupiutki, seksistowski, oglądało się przyzwoicie, ale chyba najnudniej z tej partii. Chociaż bawiło mnie, jak bardzo Spock jest unbothered i patrzy na pozostałych panów jak na idiotów XD I Eve miała w sumie potencjał na bycie fajną bohaterką, szkoda, że scenariusz ją stłamsił.

"What Are Little Girls Made Of" - w sumie całkiem spoko drama z Chapel i jej narzeczonym, fajny był tez Kirk podsuwający swojemu duplikatowi myśl z nazwaniem Spocka mieszańcem, żeby Spock od razu się zorientował, że to nie jego Jim <3 Poza tym znowu mieliśmy Kirka podrywającego kobietę (robota, ale w postaci kobiety) w celu innym niż faktyczny podryw. On serio niesłusznie uchodził za kobieciarza! Ale jednak zapamiętam z tego odcinka głównie Kirka z kamiennym penisem, nagiego Kirka na obrotowym stole oraz mojego ukochanego Lurcha z oryginalnej "Rodziny Addamsów" w roli evil androida XD
A, i tutaj dla odmiany tumblr rozwalił mnie zdjęciem tego koła z dwoma nagimi Kirkami i podpisem "Spock's brain, left and right hemispheres" XD

"Miri" - miał fajne momenty, na czele z Bonesem testującym na sobie potencjalną szczepionkę, bo to tak bardzo w jego stylu, a potem zaraz wołającym Spocka <3 i cudnie przejętym Spockiem, kiedy go znalazł. Ale wątek z Miri zakochaną w Kirku był dziwnie zrobiony. W sensie ja totalnie kupuję, że nastolatka, która pierwszy raz poznała dorosłego faceta, który jest wobec niej taki miły i opiekuńczy, może pomylić to z zakochaniem, ale to, jak ciągle powtarzali, że Miri jest już tak naprawdę kobietą itp. było dziwne i niepotrzebne.


Edit: Tymczasem wróciłam do 3. sezonu. Obejrzałam "Mark of Gideon". Mam wrażenie, że cała ta intryga była pretty fucked up - od ściągnięcia Kirka w celu zarażenia się wirusem, przez w ogóle tych kłębiących się mieszkańców, brrr, po Kirka uczącego kosmitów o antykoncepcji. Aż trudno uwierzyć, że to przeszło w latach 60. XD Ale tak swoją drogą to ja mam wrażenie, że oni tego problemu Gideona tak naprawdę nie rozwiązali, bo nawet jak wprowadzą antykoncepcję, to i tak masa obecnych mieszkańców musi umrzeć, żeby pozostali zyskali przestrzeń do życia - a też nie kupuję za bardzo tego, że Kirk ot tak pozwolił jej wrócić i zarażać współbraci. A w kosmosie jest przecież masa niezamieszkanych, a nadających się do zamieszkania planet, nie wystarczyłoby, jakby przewieźli połowę populacji gdzie indziej?

Z innych rzeczy: rozbawiło mnie na początku, że kiedy Kirk wyrusza na samotną misję, Spock osobiście go odprowadza i sam obsługuje transporter. Skojarzyło mi się z żonami odprowadzającymi żołnierzy/marynarzy. Brakowało jeszcze, żeby mu chusteczką pomachał na pożegnanie XD

Oczywiście tylko Kirk może się uwięzić na opustoszałym Enterprise z piękną dziewczyną XD

Tymczasem kwiiiik, wygląda na to, że za trzysta lat biurokracja na ziemi będzie równie niealogiczna. Biedny Spock XD Ale naprawdę lubię, kiedy Spock dowodzi (poza Galileo Seven,ale ten odcinek jest jak dla mnie OOC po prostu). Widać tu było też ponownie, jak się ładnie zmieniła jego relacja z Bonesem, który tutaj prawie nie podskakiwał, wyraźnie miał do Spocka i jego metod zaufanie, a nawet jakimś cudem zdołał się naprawdę długo jak na niego powstrzymywać od wtrącania swoich trzech groszy przy rozmowach z wkurzającym ambasadorem. Za to Scotty poszedł na całość, ale sami są sobie winni, jak można obrażać jego transporter? XD A Spock tłumaczący wypowiedzi kolegów na język dyplomatyczny był rozbrajający - nawet Bones docenił.

Aww, Spoock nawet przez sekundę się nie waha przed złamaniem rozkazu, żeby ratować Kirka <3 I oczywiście, że Bones chciał iść z nim, ale Spock mu nie dał. A także oczywiście, że Spock wpadł na to, że wylądował na podróbce "Enterprise", praktycznie od razu, w przeciwieństwie do Kirka XD Spock był w ogóle low-key badass w tym odcinku <milion serduszek>


Edit 2.
Obejrzałam „Requiem for Methuselah”. Trochę nierówny był ten odcinek, powiedziałabym, że był fajny, dopóki Flint nie okazał się Da Vincim i nie zmniejszył "Enterprise". To było jeszcze bardziej od czapy niż kosmiczny Lincoln, a wielki Kirk zaglądający na mostek ómarł mnie bardziej, niż powinien XD Ale ta końcówka! Ta końcówka wynagrodziła wszystko!!!

Dobra, po kolei. Po pierwsze, kwiiiik, czy ten latający robot Flinta to nie jest czasem zrecyklingowana głowa Nomady? XD

Po drugie, kwiiik, Spock gotów wypić brandy na złość Bonesowi <3 w ogóle ich banter wydaje się w porównaniu z 1. sezonem taki bardziej przyjacielski tutaj.

Dalej, rozbawiło mnie, że choć Raynę początkowo najbardziej zainteresował Spock ze względu na intelekt, to potem ostatecznie poderwał ją Jim na swoją nieumiejętność grania w bilard i Spock został zdegradowany do roli orkiestry XD Ale w ogóle aww, Spock i fortepian oraz Spock jako fanboy Brahmsa <3

W ogóle mam wrażenie, że przez cały ten odcinek Spock miał w posiadaniu wszystkie komórki mózgowe, które dzieli z Kirkiem, a zarazem miał wyraz twarzy z kategorii "silently judging you". Jednym słowem świetny był <3

Z kolei Kirk zakochał się szybko nawet jak na niego i był trochę OOC z tą ofertą zabrania Rayny ze sobą. Niby co by z nią zrobił na Enterprise, trzymał jak zwierzątko domowe tak samo jak robi to "Flint"? W ogóle Kirk był odrobinę żałosny w tym odcinku, ale to paradoksalnie jakoś tak pozwoliło mi uwierzyć, że faktycznie jest zakochany.

Dalej, podobało mi się, że chociaż Rayna nie była technicznie rzecz biorąc kobietą, to jednak dostała ten fajny moment, gdzie powiedziała facetom, żeby o nią nie walczyli, bo to do niej należy wybór <3

Końcówka ze śmiercią z miłości trochę melodramatyczna, ale ładna, jestem jednak tania, odrobinę feelsów było. A końcówka na Enterprise to już w ogóle cudownie feelsowa. Kirk w otchłani rozpaczy przyznający sie do samotności. Zmartwieni Spock i Bones, każdy na swój sposób. Tyrada doktorka. Serio, Bones, Spock nie wie, do czego może popchnąć człowieka miłość? Spock, który naraził się na karę śmierci dla Pike'a, który regularnie naraża się dla Kirka i Bonesa i w ogóle Enterprise? Są różne rodzaje miłości, doktorze McCoy. Zresztą to, co Bones wymienił w tej rozmowie, totalnie pasowało do Spocka. (Ale to było bardzo in character dla Bonesa, który nawet tutaj nie jest złośliwy, tylko mówi to wszystko na własnych emocjach z troski o Kirka... i jest nimi tak pochłonięty, ze nawet nie zwraca uwagi na niestandardową ilość emocji na twarzy Spocka ani to, że Spock nawet nie próbuje się bronić). I w ogóle taki subtelny ból na twarzy Spocka, kiedy słuchał tej przemowy <3 No i wreszcie OMG Spock na koniec tak bardzo dający dowód, jak bardzo Bones się mylił! (I to po tym, jak przez cały odcinek usiłował bezskutecznie chronić Kirka przed złamanym sercem). Feeelsy do tysięcznej potęgi! <milion (złamanych) serduszek> Dobra, w sumie takie usuwanie wspomnień bez zgody zainteresowanego jest trochę questionable, ale w tym kontekście nie chcę w to wnikać, wolę się rozpływać nad emocjami <3


Edit 3:
Obejrzałam „For the World Is Hollow and I Have Touched The Sky”. Aww, Bonesowe angsty! Bonesowe angsty nie muszą być dobre, wystarczy, że są <3

Awww, awww, kocham to, że Bones zorientował się, że Spock wie o jego chorobie, tylko po tym, że Spock okazał mus troskę <3

Doszło już do tego, że kiedy Bones się nad kimś pochyla, ja robię w myślach zakłady, czy powie zaraz "He's dead, Jim", "Jim, he's dead" czy samo "He's dead" XD

Lol, Kirk nabijający się z Bonesa, że kapłanka leci akurat na niego. Zazdrosny? XD Ale też ujęło mnie jakoś, że Spock się przyłączył do śmieszkowania, to było trochę jakby chciał być specjalnie miły dla Bonesa w ten sposób. Wzajemne kpiny to ich love language po prostu!

Ale lol, Kirk od razu myśli, jak tu wykorzystać jej sympatię wobec Bonesa do własnych celów. On jest niereformowalny XD

Hmm, "wyjdę za ciebie, tylko puść moich kolegów" zazwyczaj pada w kontekście dziewczyny błagającej faceta, miło było widzieć odwrotną sytuację.

Trochę mnie rozczarowało, że wyleczenie McCoya odbyło się tak szybko i na zasadzie deus ex machina, oczekiwałam większej dramy, ale niech im będzie.

Powiedziałabym, że tytuł świetny, a sam odcinek taki średniaczek, natomiast ilości hurt-comfortu, duża rola Bonesa, a do tego ładna dawka zatroskanego Spocka wynagradzają wszystko <3


Edit 4:

Obejrzałam jeszcze parę odcinków Wink

„Elaan of Troyius”. Fakt, fajnie się zaczął, potem się rozmemłał całkiem. Ale jak zwykle - idziemy po kolei^^

Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że Bones jara się perspektywą spotkania ładnych kobiet nawet częściej niż Kirk xD

W sumie to ja totoalnie popieram fochy Elaan, bo jak to tak decydować za nią, że ma wyjśc za obcego faceta, bo polityka. Ale uwaażam, że gdyby była mniej przerysowana, widz też by szybciej zobaczył jej racje i nabrał trochę sympatii/współczucia. Przy czym nie jestem pewna, czy w ogole widz miał jej współczuć, bo zważywszy na czas powstania serialu, to pewnie scenarzyści też uważali, że powinna potulnie się poddać. W każdym razie mimo że bywała irytująca, to trochę jej kibicowałam. Poza tym wątkiem z zaczarowanymi łzami, to było totalnie od czapy.

Kwiiik, Scotty zwracający się do Elaan "lassie". Nawet ona nie próbowała go poprawić XD

"Pozwoliliśmy wam nie klękać w naszej obecncości, czego jeszcze chcecie?" jest zdaniem, które bardzo chętnie bym wypowiedzdiałą w prawdziwym życiu XDDD

Ten ambasador byl w sumie całkiem spoko postacią, ale jak na swój zawód okazał się beznadziejnym dyplomatą.

LOL, mina Kirka, kiedy dociera do niego, że musi zostać nowym nauczycielem Elaan XD

Tak na marginesie, ten odcinek przypomina pod wieloma względami "Woman of Fire" z Bonanzy. Chociaż tamta złośnica nie była aż tak okropna,a Adam był odrobinkę bardzdiej wyrozumiały w roli poskramiacza przez większość czasu. Chociaz z drugiej strony Adam spełnił groźbę Kirka, więc w sumie nie wiem, czy był aż taki lepszy...

Swoją drogą jak dla mnie najbardziej problematic w tym odcinku byl jednak nie love potion w postaci łez, ale moment, kiedy Kirk wezwał Spocka, żeby pomógł przesłuchać wieźnia przy pomocy mind meld. Nie doszło do tego, bo więzień się zabił, ale sam fakt... nie wiem, jaki dokładnie jeset wolkański lore na ten temat, ale jestem pewna, że użycie tego bez zgody drugiej strony jest totalnie niewłaściwe. Gdyby tak sobie spokojnie mogli z tego korzystąć, to użyliby tego na każdym więźniu, a poza tym czy to nie działa dwustronnie - w sensie czy podczas nawiązania połączenia dana oosba tez sie nie odsłania? (Wiem, że Spock zrobił to na Bonesie w "Mirror, Mirror", ale tamto to był evil Spock, nie liczy się).

Ale kwiiiik, czy Spock i Bones nie wiedzą, że nie wchodzi się do kapitana bez pukania? Ich reakcja na widok Kirka całującego się z Elaan była bezcenna XD

Swoją drogą podobało mi się, że nawet pod wpływem czarów Kirk nie stracił kontrrorli i mózgu, tylko całkiem skutecznie się opierał. Obecność Spocka na pewno pomogła xD Ale jednocześnie mam mimo wszystkook wrażeniee, że przez to, że Kirk nawet zaczarowany nie stracił całkiem głowy, ten wątek okazał się kompletnie zbędny, bo nie wywołał żadnych większych obaw o Kirka i jego zdolność dowodzenia. Chociaż dało to przynajmniej to miłe zakończenie, w którym choć raz dla odmiany to Bones ze Spockiem wspólnie śmieszkują z Kirka XD

Btw, Elaan w każdej scenie miała inna kieckę. Szanuję to. Nie rozumiem, ale szanuję XD


„Let That Be Your Last Battlefield”

Kolejny odcinek z serii "fajna idea, szkoda, ze potem sie rozmemłał". Miał sporo dłużyzn (np. ta kompletnie niepotrzebna do fabuły scena latania po orbicie tej planety i przeprowadzania dekontaminacji, co nie miało w gruncie rzeczy związku z akcją odcinka i nic nie wnosiło). Podobała mi się sama idea ośmieszenia skupienia tych dwóch alienów na kwestii różnic rasowych, kiedy w guncie rzeczy są tacy sami, ale już puenta i zrównanie w gruncie rzeczy panów i niewolników jako równie odpowiedzialnych było jak dla mnie baaardzo dyskusyjne w wymowie. I mam wrażenie, że Kirk jest tu OOC. Nie wierzę, że nie próbowałby dojść, kto ma rację, i że nie wziałby choć trochę strony Lokaia. No dobra, może nie aż strony, ale ze nie okazałby mu empatii. Wkurza mnie ten zimny i niezainteresowany prawdą Kirk, bo to nie jest mój Kirk.
Ale swoją drogą ten blef ze zniszczeniem statku był cool, poza tym to w ogóle ciekawa informacja, że żeby uruchomić tryb samozniszczenia Enterprise, potrzebni są Kirk, Spock i Scotty jednocześnie.


I jeszcze skoczyłam do pierwszego sezonu i "The Alternative Factor". Pomysł w sumie ciekawy, ale wykonanie - chaos i nuda. Jedyny interesujący element to obcisłe spodnie Kirka #SorryNotSorry. Imo jak do tej pory najgorszy odcinek ST, jaki widziałam. W porównaniu z nim Spock's Brain to niemalże arcydzieło XD


Edit 5
"Who Mourns for Adonais?" obejrzany, miał całkiem ciekawy pomysł na greckich bogów będących kosmitami, a także parę fajnych momentów - Uhura w trybie mechanika z dopingującym ją Spockiem, Bones cytujący "fascinating" Spocka, Spock jako kompetentny dowódca, uroczy Chekov i Kirk zarzucający, że upodabnia się do swojego mentora Spocka, Apollo porównujący Spocka do Pana, a także ten moment, kiedy Apollo obraża Spocka, a Kirk natychmiast go komplementuje, bo może i Spock twierdzi, że nie ma uczuć, które można by urazić, ale Kirk i tak wie swoje <3 Ale poza tym nudnawy i z absolutnie beznadziejnie napisaną postacią kobiecą oraz tak bardzo WTF wielką zieloną ręką. (A tak na marginesie wkurza mnie, że ilekroć Scotty jest zakochany, zamienia się w totalnego półgłówka. Czy oni naprawdę nie umieją napisać bohatera, który jest kochany, mięciutki i puchaty, ale w całej swej dziamowatości nie traci jednak ostatnich komórek mózgowych?)


Edit 6:
Po dłuższej przerwie obejrzałam dziś "Catspaw". Szału nie było, ale oglądało się całkiem nieźle. Te wszystkie elementy jak z taniego horroru były całkiem zabawne. I jeszcze ten kot, który okazał się w rzeczywistości być seksowną kosmitką (co zdarzyło się w tym serialu dwukrotnie, czyżby ktoś miał fetysz? XD). No i mieliśmy już nie wiem który przykład Kirka, ktory wykorzystuje swoje wdzięki, żeby uwieść evil kosmitkę i uratować siebie i pozostałych z opałów. Niestety tym razem nie wyszło, poznała się na podstępie, ale i tak. Chociaż trochę szkoda, że Spock siedział w lochu i o niczym nie wiedział, bo jego reakcje na flirtującego Kirka zwykle są epickie XD W sumie ciekawie też było zobaczyć kogoś zupełnie innego w roli tymczasowego dowódcy Enterprise, ale jednak uważam, że ta funkcja powinna była przypaść Uhurze, ona na pewno ma więcej doświadczenia od zastępcy Scotty'ego, skoro cały czas służy na mostku.

Obejrzałam też "Metamorphosis". Pomysł nawet spoko, wykonanie takie sobie. IMO zdecydowanie ciekawiej byłoby, gdyby Cochrane pokochał Towarzyszkę w jej własnej formie. Wykorzystanie ciała tej kobiety było raczej creepy, a ta jego zmiana zdania, kiedy Towarzyszka stała się sexy laską, to raczej zaprzeczenie niż dowód prawdziwej miłości. Miało być chyba romantycznie, ale totalnie nie wyszło. Poza tym jak dla mnie Kirk zdecydowanie za ostro podszedł do sprawy, a za późno postawił na dyplomację, mam wrażenie, że totalnie odwrócili jego charakter tutaj. Póki Towarzyszka nie próbowała aktywnie ich zabić, spodziewałam się raczej, że zacznie od szukania kontaktu niż od kombinowania, jak by tu ją załatwić. Chociaż Spock i Bones mieli jeden uroczy moment, kiedy obaj wpadli na rozwiązanie z prądem. Bones był taki z siebie dumny, że aż zapomniał, że ma hejtować XD Scotty dowodzący Enterprise i gotowy przeszukać tysiąc planet, żeby znaleźć Kirka i spółkę, też był cudowny. Ale Scotty zawsze jest too precious for this world <3


Edit 7:
Obejrzałam "Obsession". Całkiem spoko odcinek, choć nic wybitnego. Nie ma to jak kolejna trauma z przeszłości Kirka, która już nigdy nie bedzie wspomniana, nie? XD Podobali mi się Spock i Bones współpracujący z troski o Kirka, zawsze mam słabość do takich wątków. No i żeby tradycji stało się zadość, pragnę zauważyć, że znów był Spock mówiący do Kirka "Jim" <3

Obejrzałam też "Wolf in the Fold", mam mieszane odczucia. Pomysł na Scotty'ego wrobioneo w morderstwa był całkiem OK. Pomysł na Kubę Rozpruwacza będącego nieśmiertelnym bytem z kosmosu jest dziwny, ale niech będzie. Ale to dorabianie całej ideologii, jak to Scotty ma awersję do kobiet po wypadku z członkinią załogi, i zabierają go na tę planetę w ramach leczenia był tak bardzo zły... Ideę planety rozrywek z sexy tancerkami i burdelami też hejtuję mocno. Za to naćpana załoga oraz ta scena na końcu, kiedy Kirk zaczyna proponować Spockowi wypad do jednego z tych przybytków, a potem zmienia zdanie? Złoto XD


Ostatnio zmieniony przez die Otter dnia Nie 23:15, 03 Lis 2024, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Czw 19:02, 12 Wrz 2024    Temat postu:

Obejrzałam pierwszy film, to dobry moment, żeby zacząć nowy post (umówmy się, zę ten będę edytować w miare oglądania filmów, ale komentarze do odcinków serialu nadal będe dorzucać do poprzedniego dla porządku).

Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy (albo raczej uszy) to że muzyka w filmie jest znacznie bardziej epicka niz w serialu. Ale też cieszę się, że ten główny serialowy motyw też sie pojawił. Poza tym, jak juz porównuję, widać też, że mieli juz odrobinę lepsze efekty specjalne. Odrobinę XD Charakteryzacje też - w końcu trafia sie jakiś randomowy kosmita w załodze, jest Ilia, a Klingoni wreszcie wyglądają jak Klingoni (szkoda tylko, że poza początkiem nie mieli żadnej roli). Za to kostiumy to zło, te nowe mundury wyglądają jak piżamy, a co gorsza, absolutnie nikt, nawet Uhura, nie wygląda w tych kolorach dobrze. No dobra, te obcisłe białe koszulki z krótkim rękawem są niczego sobie, mogą zostać. Ale reszta mundurów do kosza XD Długie włosy Spocka też, choć to mówię z nieco mniejszym przekonaniem... XD Za to Scotty należy najwyraźniej do tej mniejszości, która ładnie wygląda z wąsem XD

Dalej, awww, ta scena z początku z Kirkiem i Scottym wracającymi na Enterprise była tak puchato-feelsowa, że nawet ja się szczerzyłam do ekranu. Te pełne miłości i wzruszu spojrzenie Kirka i to, jak patrzył na niego Scotty <3 Wyobrażam sobie, jaki poziom feelsów musiei mieć fani, którzy czekali na film te kilkanaście lat od zakończenia TOS <3

Kwiiiik, rozwaliło mnie, że na samą informację, że jeden członek załogi odmawia wejścia do transportera, Kirk wiedział już, że to może być tylko Bones i nikt inny <3 W ogóle ich powitanie było takie piękne "Damn it, Bones, I need you, badly". SO MUCH FEELS! Poza tym kwiiiiik, Bones jest teraz jeszcze większym zrzędą niż dawniej, and I'm here for it! (Ale jak dobrze, że szybko się ogolił XD). I awww, nadal robi za zewnętrzne sumienie Kirka <3

A w ogóle LOL, Spock odwalający dramę i usiłujący totalnie wyzbyć się emocji, a potem rezygnujący w ostatniej chwili, bo tęsknota za Kirkiem jest silniejsza (wiem, że kanonicznie chodziło o V'Gera, ale ja wolę swój headcanon XD), a potem i tak usiłujący za wszelką cenę być zimniejszy od klasycznego Wolkana. Ledwie się pojawił, a już złamał serduszko Chekovowi, Chapel i Bonesowi, no i Kirkowi przede wszystkim. Ale awww, reakcja Kirka na widok Spocka wygrywa wszystko. A przede wszystkim wygrywa o głowę z reakcją Deckera na widok Ilii, mimo że wiemy, że Decker i Ilia kiedyś ze sobą kręcili. Interesujące wnioski wypływają z zestawienia tych scen XD
Swoją drogą Spock był jedynym, który miał spoko kostium. szkoda, że zaraz zmienił go na mundur, te czarne szaty były cool XD

Bones ma zaskakującą wiedzę na temat wolkańskich rytuałów w tym filmie, porównując z jego wiedzą w serialu, wiec teraz mam wizję, jak po powrocie z misji czytał o Wolkanie, bo to była bezpieczna metoda na wyrażanie tęsknoty za Spockiem bez przyznawania, że tęskni za Spockiem XD

Oo, Janice Rand is back <3 Tęskniłam! I Chapel awansowała <3 Szkoda, że nie miały prawie żadnej roli, ale i tak się cieszę Wink

Deckera długo nie mogłam rozgryźć - miał momenty dziamowatości, a momentami jakby miał w sobie coś mrocznego. Ale w sumie jego relacja z Kirkiem była ciekawa, bo on całkiem serio miał powody do focha na to, że Kirk najpierw go polecił na nowego kapitana, a potem wlazł z buciorami i zabrał mu dowództwo, jak zaczęło się robić ciekawie. Zwłaszcza że Kirk serio trochę wypadł z obiegu i Decker przynajmniej statek obecnie zna lepiej od niego. Ale bałam się, że to się przerodzi w jakąś wielką dramę i zrobią z Deckera złola, więc cieszę się, że jednak po pierwszych animozjach panowie szybko sobie tę współprace ułożyli (w ogóle cudny był moment z Bonesem uświadamiającym Kirkowi, że to on usiłuje rywalizować z młodym, a nie odwrotnie).

Natomiast może i minęła ponad dekada, ale podejście do roli kobiet niespecjalnie się najwyraźniej zmieniło - Ilia miała potencjał na nawet ciekawą postać, ciekawszą od Deckera być może, gdyby te jej kosmiczne pochodzenie rozwinęli, ale nie, oczywiście istniała tylko po to, żeby jej śmierć mogła stać sie motywacją do działań Deckera. Nuda (btw, czy mnie się zdaje, czy Decker totalnie chciał przelecieć tego androida, który nosił jej twarz? XD).

Należałoby jeszcze wspomnieć o nowym Enterprise. Bałam się tych zmian w designie wnętrz, ale jednak jestem na tak. Nadal czuć, że to ten sam statek, ale choć stracił ten retro urok, to przynajmniej wygląda znacznie wiarygodniej jako coś, co może być technologią przyszłości. (Tylko dlaczego Uhura siedzi po niewłaściwej stronie teraz?! XD).

Swoją drogą podobało mi się też, że w końcu chociaż przez krótki moment zobaczyliśmy jak wygląda Ziemia w 23 wieku. I po raz pierwszy pokazali zebraną w jednym miejscu załogę. Ha, czyli jednak Enterprise ma pomieszczenie na więcej niż tuzin osób? XD

W sumie to troszkę rozczarowujące, że ten ich przeciwnik to okazał się być w gruncie rzeczy Nomad na sterydach, nawet terminologii używa tej samej. Niezbyt kreatywnie XD Ale jednocześnie to się obroniło, nie powiem, trzymało się jako tako kupy, zaskakiwało na inne sposoby, zakończenie było nawet ładne, nie będę się czepiać. Jak bym się miala do czegoś przyczepić w tym filmie, to jest to tempo. Może ja za bardzdo przywykłam do tempa serialowego, gdzie trzeba fabułę zmieścić w 45 minutach, ale w pewnym momencie te dłuuuugie ujęcia typu "statek leci" albo "załoga reaguje" zaczęły mnie męczyć i powstrzymywałam się, żeby nie przewinąć choć o parę sekund do przodu. W ogóle V'ger V'gerem, ale dla mnie ten film tak samo jak serial najbardziej stoi bohaterami i ich interakcjami, a więc jak dla mnie składał się z początku z tymi wszystkimi powrotami, potem dłużyzny, a potem Spirka XD

No bo oczywiście czym byłby Star Trek bez choc jednego bohatera potajemnie wymykającego się na potencjalnie samobójcza misję? XD To było takie ładne, ciekawość Spocka, mind meld z V'gerem, nieprzytomny Spock dosłownie wlatujący w ramiona Kirka (so poetic!), no i przede wszystkim ta scena w Sickbay (bardziej slashogenna niż całe TOS razem wzięte jak dla mnie). To trzymanie się za rączki, ta przemowa Spocka o "this simple feeling" ASDFGHJKL that's love! I w ogóle kocham to, jak Spock po konfrontacji z umysłem maszyny poszedł po rozum do głowy i przestał nareszcie negować ludzkie uczucia <3

A samo zakończenie filmu było tak bardzo w stylu starego dobrego TOS z filozofującym Kirkiem, śmieszkującym Bonesem i Spockiem krytykującym ludzkie emocje (ale już bez pogardy, a dla pozorów i podroczenia się z Bonesem, bo w końcu już sam się przekonał, że emocje jednak są ważne) i wreszcie Kirkiem dającym rozkaz wyruszenia na nową przygodę (skojarzył mi się tym momencie z Jackiem Sparrowem w ostatniej scenie pierwszych Piratow z Karaibów) <3



Edit:
"Wrath of Khan" obejrzany. OMG, jakie to było dobre! Tu już nawet nie próbuje napisać czegoś w rodzaju recenzji, dostaniesz znowu strumień świadomości, bo komentowałam na bieżąco jak szalona XD

Aww, nie spodziewałam sie w Star Treku Kirstie Alley, wychowałam się na filmach z nią, zaciesz! [Potem przeczytałam jeszcze, że podobno Kirstie jako dziewczynka była fanką serialu i wyobrażała sobie siebie jako córkę Spocka, awwww <3]

O, mają nowe mundury, o niebo bardziej twarzowe niż poprzednie! (chociaż i tak tęsknię za oryginalnymi XD ale wiem, że tu by już nie działały tak jak w oryginale)

Lol, czy każdy film musi się zaczynać od Klingonów? Nie żebym miała cos przeciwko w sumie... XD

Nevermind, nie było jednak Klingonów, nabrali mnie trochę tą pierwszą sceną! W pewnym momencie zaczęłam mieć podejrzenia, że o coś tu chodzi innego niż to, co się wydaje, ale jak załoga zaczęła tak wiarygodnie odgrywać swoje zranienia, to zaczęłam mieć wątpliwości. Dobre to było! Bardzo ciekawy ten test w ogóle. [dopisek późniejszy: omg, kocham, jak motyw tego testu przewijał się przez cały film aż znalazł swoje ukoronowanie w "ostatecznym teście" Spocka. Świetny zabieg!]

I kwiiiik, pozycja Bonesa, kiedy pyta Kirka, jak mu poszedł występ, była tak bardzo... zalotna? XD

A potem zaraz awww, bo Spock i prezent urodzinowy dla Kirka, to było takie kochane! I poza tym tak perfekcyjnie łączy się z zakończeniem poprzedniego filmu i Spockiem, który już nie chce dłużej wypierać swojej ludzkiej strony (oraz uczuć do Kirka) <3 [dopisek późniejszy: ponownie OMG jaki to genialny zabieg, żeby pokazywać potem Kirka z tą książką i z okularami od Bonesa przez cały film i uczynić cytat z niej ostatnią kwestią Kirka, feelsy bardzo, poziom uznania dla scenarzystów +100]

Aww, Kirk ma w mieszkaniu model żaglowca i kolekcję starej broni - to jak, napiszesz to XIX-wieczna marynarka AU? XD

Kwiiik, Bones dający Kirkowi nielegalny romulański alkohol i tłumaczący, że to w celach medycznych XD
Kwiiiik jeszcze bardziej, bo myślałam, że nic nie przebije alkoholu, ale okazuje się, że Bones dał mu tez okulary do czytania, leżę XD

Aww, biedny Kirk ma kryzys wieku średniego, na szczęście Bones jest zawsze gotów na małą psychoanalizę <3

Mam wrażenie, że w tym filmie efekty specjalne jeszcze bardziej się poprawiły. Widzę, że nie minęło dużo czasu od poprzedniego, ale może mieli większy budżet?

Wejście Khana i spółki było tak bardzo cool^^ On ma nadal taką niesamowita charyzmę <3 Ale niee, tylko nie Chekov, zostawcie moje małe dziamo w spokoju! (no dobra, wiem, że to ma potencjał do ładnych angstów, ale jeśli mi uszkodzą Chekova na stałe albo gorzej, to zamiast bać się gniewu Khana niech lepiej drżą przed gniewem Ottiś XD)

Ale w ogóle to aww, Chekov awansował, należało mu się, a jednocześnie dziwię się, że z oryginalnej kadry pierwszym oficerem został właśnie najmłodszy, Sulu by tam bardziej pasował, zwłaszcza że kanonicznie przynajmniej Chekov nigdy nie spotkał Khana (można sobie tłumaczyć, że spotkał off-screen i był tam cały czas, tylko nie pełnił służby na mostku, a w jakiejś innej sekcji, nie? ale to nadal nie to samo).

Tymczasem kwiiiik, Kirk czyta książkę od Spocka, używając okularów od Bonesa <3

Saavik na widok Kirka: He's so... human.
Spock: Well, nobody's perfect XD
Kwiiiiik, to mi się ttak bardzo kojarzy z finałową sceną "Pół żartem, pół serio" - znasz? XD

W ogóle to ciekawe, bo dotąd wszyscy Wolkanie płci męskiej mieli imiona na S, a kobiety na T. Saavik nie daje się wpisać w ramy and I'm here for it <3

Kwiiiik, Kirk robiący dosłownie test białej rękawiczki w maszynowni podczas inspekcji XD
I kwiiiik jeszcze bardziej, bo Kirk podpuszczający młodego kadeta, krytykując Enterprise, i ten przed chwilą przerażony dzieciak niemal napadający na Kirka w obronie statku... żeby za moment okazać się siostrzeńcem Scotty'ego. Kooocham!

Kwiiiik, Kirk nie jest tak naprawdę zainteresowany inspekcją reszty statku, to tylko wymówka, żeby się nim przelecieć <3

Www, Spock zachowuje sie jak dumny przybrany tatuś Saavik, to takie kochane (a Bones i Kirk są w szoku XD). Ale też super widzieć Spocka, który nie stara sie już udawać i tłamsić ludzkich odruchów, tylko jest po prostu sobą i w pełni siebie akceptuje. (Za to Saavik jest chodząca kopią młodego Spocka XD).

O, Spock w czasie wolnym przebiera się z munduru z powrotem w te cool czarne wolkańskie szaty, podoba mi się <3 I aww, awww, ta scena, w której Spock oddaje Jimowi dowództwo na Enterprise, była per-fek-cyj-na <3 i Spock totalnie jawnie mówiący, ze jest przyjacielem Kirka <3 dawny Spock by się na to nie zdobył, piękne to było <milion serduszek>

Tymczasem kwiiiik, Bones i Spock nareszcie znów się kłócą jak za starych dobrych czasów! łącznie z klasycznym "you green-blooded, inhuman..." Tęskniłam! XD Podczas gdy Kirk patrzy na nich z takimi heart eyes przez moment, zanim decyduje się im przerwać <3

O nie, jak mogli ubić siostrzeńca Scotty'ego!?

Lool, Kirk i Bones schodzą na planetę. Spock: Jim, be careful. Bones: *WE* will! <3

Uff, Chekov żyje <3
Hmm, pytanie tylko, czy Chekov jest naprawdę odczarowany, czy tylko udaje?

Ha, miałam rację, Chekov i jego kapitan są nadal pod wpływem prania mózgu Khana!

Ale aww, Chekov i jego kapitan jednak wyrwali się spod władzy Khana, kiedy im kazał zabić Kirka <3 I w sumie szkoda tego kapitana, zginął za faceta, którego nawet nigdy nie poznał. No ale lepiej on niż Chekov z dwojga złego (czy to zabrzmiało podle? XD).

LOL, Kirk zostaje uwięziony na wieki w tajnym podziemnym laboratorium i pierwsze, o co pyta, to gdzie jedzenie XD
(Znaczy jestem przekonana, że Spock nie posłucha rozkazu i nie odleci, ale na razie ładna drama!)

Eeej, mam pewne podejrzenie... czy ten narwany asystent Carol to nie jest czasem syn jej i Kirka? XD

Ha, wiedziałam! Oni faktycznie mają co nieco wspólnego XD

OMG, Kirk i Spock mieli plan, a ta wcześniejsza rozmowa była przeznaczona dla Khana, żeby go nabrać! Koooocham zwroty akcji w tym filmie! <3

Lol, Spock do Saavik: "Remind me to explain to you the concept of human ego" XD

Czy Spock znowu wybiera się na samobójczą misję, nie mówiąc nic Kirkowi? Oni sa niereformomwalni XD

Aww, Bones ze swoim "are you out of your Vulcan mind?!" <3

Mam wrażenie, że Kirka bardzo kusi, żeby teraz wyskoczyć do młodego z "I'm your father", ale nie wiem, czy to zrobi, bo to jednak nie to uniwersum XD

Aww, Khan umarł z cytatem z Moby Dicka na ustach, szanuję to! W ogóle to był cudowny villain, będę tęsknić! <milion serduszek dla Ricarda, jego charyzmy i jego klaty!>

No dobra, nie bedę ukrywać, że już sobie niechcący zaspoilerowałam wcześniej na tumblrze "śmierć" Spocka. Ale nie wiedziałam, jak i kiedy dokładnie to się odbędzie, więc ten spoiler wcale mnie nie uchronil przed morzem feelsów. Bo OMG jakie to było piękne!!! Absolutnie angstowe, ale piękne! Nawet nie umiem opisać tych emocji </3 I tak genialnie zagrane! W ogóle ten moment, kiedy Spock mimo że własnie umiera, i tak odruchowo poprawia mundur, zanim się odwróci do Kirka, mnie rozwala emocjonalnie. I jeszcze to powtórzone "I am and shall always be your friend". CHLIIIIP CHLIIIIP!
No i jeszcze ten pogrzeb - to jest nowe morze feelsów. Bo Kirk z tym łamiącym się głosem i "of all the souls I encountered during my travels, his was the most human". I Scotty z Amazing Grace na dudach - a ja chyba zawsze się jeszcze dodatkowo wzruszam przy muzyce T.T

I jeszcze OMG, jestem tania, ale młody i "I'm proud to be your son", znowu mnie totalnie skopali po feelsach w najlepszy możliwy sposób.

Okej, to był najlepszy film ever, ale teraz muszę szybko obejrzeć kolejny, żeby odzyskać Spocka XD


Edit ponownie:
"The Search for Spock" za mną. Dobrrre to było, a więc komentarze jak zwykle bez ładu i składu XD

Kurła, muszą mi łamać serce powtórka pogrzebu Spocka? XD

Świetny, sercolamiący zabieg z tą przerwą w napisach, gdzie powinien byc Nimoy. I jeszcze a propos czołówki, widzę, że już inna aktorka będzie grała Saavik, trochę cierpię. Ale aww, będzie Sarek! <3

Podoba mi się, że zaczynają tuż po wydarzeniach z dwójki, z pięknie angstującym Kirkiem na Enterprise.

Oho, Saavik i syn Kirka zostali na tej nowo powstałej planecie, będzie romans?^^

Kwiiiik, Scotty przyznający się, że zawsze zawyżał szacunki, żeby nie tracić reputacji cudotwórcy <3

O, znowu Klingoni. Czy każdy z tych filmów musi zaczynać się Klingonami, a potem ich znikać na resztę akcji? Chociaż może tym razem zostaną na dłuzej, bo zdaje sie, że właśnie położyli łapy na dokumentacji Genesis.

Lol, dlaczego jeden z Klingonów wygląda jak Daniel Olbrychski? XD

Aww, kolejne cameo Janice Rand <3 (znaczy, mam nadzieję, że więcej niż cameo, ale jednocześnie nie mam nadziei XD)

Tymczasem ta scena z Bonesem w kajucie Spocka była tak pięknie creepy!

Że co? Zezłomować Enterprise? Jak on śmiał mówić coś takiego przy Scottym! (jakośs się nie martwię, bo nie wierzę, że Kirk na to pozwoli, ale i tak jestem oburzona).

Nie wiem, co myślę o Saavik 2.0, na pewno jest inna. Ale chcyba trochę ją shippuję z Davidem.

Update: awww, nowa Saavik mówi "fascinating" dokładnie w taki sam sposób jak Spock, zaczynam ją lubić XD

Aww, Kirk i spółka spotkali na cywilnego drinka <3 A wejście Sareka było świetną niespodzianką! <3

Aww, Sarek jest tak pięknie zrozpaczony. Po wolkansku, owszem, ale totalnie zrozpaczony. Świetnie to było zagrane,

OMG, OMG, Sarek myśli, że Spock oddał swoją dusze Kirkowi na przechowanie, żeby zabrał ją na Vulcana, ale nie, Spock i Kirk nie mieli fizycznego kontaktu przed jego śmiercią. A to znaczy, że Spock oddał ją Bonesowi, to dlatego Bones świruje! Ta piękna scena z "Remember" po tym, jak Spock ogłuszył Bonesa, miała jednak głębszy sens! Koocham! To takie cudownie przewrotne.

Ale to jest fascynujące i straszne zarazem, że przez mind meld Sarek może dosłownie obejrzeć i przeżyć śmierc Spocka, jakby tam był. I to takie sercołamiące, kiedy Kirk w tym momencie też przeżywa wszystko od nowa </3
Przy czym Kirk nie widział kontaktu Spocka z Bonesem, co znaczy, że Sarek też tego nie zobaczy. Ciekawe, ile im zajmie dojście, że Bones ma Spocka w sobie XD ale to jest fascynujące, że dla widza to jest jasne, a bohaterowie nie mają jak na to wpaść, bo w tamtym momencie Spock nie miał śwaidków, a Bones z kolei był nieprzytomny podczas tamtego krótkiego mind meldu Spocka, więc też sobie tego nie przypomni.

Awwww, nie doceniłam Kirka. Kiedy Sarek po obejrzeniu jego wspomnień się przyłamal, że Spock już na bank nie żyje, Kirk stwierdził, że skoro byłą taka opcja, to Spockc na pewno znalazł sposób, i trzeba poszukać u innych. Kocham absolutnie ten wyraz jego wiary w Spocka <3 W ogóle spodziewałam się, że pół filmu im zajmie dojście prawdy, a tu proszę, brawo Kirk <3

To teraz Kirk musi tylko zdobyć statek, wrócić na zakazaną planetę, odzyskać trumnę Spocka i zawieźć ją na Vulcana, bułka z masłem, nie? ale love will find a way, jak to śpiewali w Królu Lwie 2 XD

Dowódca Kirka mu nie wierzy i nie zamierza dacć mu statku ani polecieć na Genesis po ciało Spocka. O ile zakład, że Kirk ukradnie Enterprse? To jak ten wątek z Więźnia Azkabanu, że za jedną akcją może uratować dwa "życia" XD

Aww, Sulu i Chekov już czekali za drzwiami, żeby zaoferować pomoc w łamaniu rozkazów, chyba wiedzieli, że Kirk nic nie wskóra <3

Tymczasem trumnę Spocka oblazło coś, co wygląda jak mordercze naleśniki z finału 1. sezonu - czy to bylo celowe odniesienie? XD

Kwiiiik, w tym barze, po którym szlaja się Bones, jakaś para randomów w tle miała tribble, ómieram, cameo we didn't know we needed czy coś.
(A Bones gada po Spockowemu, co w kontraście z barmanką wypada epicko, nie tracąc nic ze swojej angstowości <3)

OMG, czy Bones nie wie o staraniach Kirka, że właśnie próbuje zdobyć nielegalny transport na Genesis? Ale ten kosmita, z którym negocjuje przewóz, jest czystą epickością, totalnie oglądałabym spin off o jego przygodach <3

Lol, Bones usiłował powalić tego agenta space security przy pomocy neck pinchu, padłam, on totalnie jest w połowie Spockiem XD I teraz biedny Kirk będzie musiał go uwolnić z kosmicznego więzienia...

Kwiiiik, Bones na wieść o całej akcji z duszą stwierdził, że to zemsta Spocka za te wszystkie kłótnie, ktore przegrał XD

Aww, Sulu mógł w końcu zrobić ładną rozróbę podczas uwalniania Bonesa, wydawał sie doskonale tym bawić XD

Rozbraja mnie, że nazwali tę akcję kradnięcia Enterprise "Kobayashi Maru" <3

Kwiiik, Uhura kontra jej partner, który twierdził, że ona może się nudzić, bo jej kariera i tak dobiega końca, ale on jest młody, więc potrzebuje niespodzianek i ekscytacji, a skończył na muszce fazera i został zamknięty przez nią w szafie, bo okazało się, że Uhura wybrała ten dyżur tylko po to, żeby pomoc Kirkowi, Sulu i Bonesowi w następnym kroku akcji ("Be careful what you wish for") <3

Aww, czy Kirk naprawdę wierzyl, że Sulu, Scotty i Chekov tylko pomogą mu ukraść Enterprise, ale potem zostaną w bazie? Jeśli tak, to przeżył pozytywne rozczarowaie czy coś. Kochane to było <3
(dobra, ale gdzie Uhura, ja sie pytam?)

Kwiiiik, Scotty wykorzystał swój transfer na ten nowoczesny statek, żeby zepsuć mu napęd i uniemożliwić mu pościg. Smart, veery smart <3

Kwiiiiik, Kirk: "Gentlemen, I'll recommend you all for promotion... in whatever fleet we end up serving" XD

Tymczasem zważywszy na to, co serial mówił o temperaturach naturalnych dla Wolkan, bardzo sę dziwię, że Saavik łazi po śnieżycy z rozpiętą kurtką XD

Waaait, czy to wolkańskie dziecko, które znaleźli na planecie Genesis, to ma być cofnięty w rozwoju Spock? O.o

OMG, to jest Spock!

Noż kurła, teraz akurat musieli się pojawić Klingoni?!

I ten Klingon, który wygląda jak Olbrychski, właśnie zginął za pyskowanie dowódcy, cóż, życie... albo nieżycie XD

OMG, toż dowódcę Klingonów gra doktor z Back to the Future aka Fester z filmowej Rodziny Addamsów! XD

Tymczasem Bones znowu channeluje swojego wewnętrznego Spocka (dosłownie) i to nadal jest jednocześnie tak bardzdo pięknie i tak bardzo disturbing XD

Swoją drogą nie podoba mi się trochę, że to jest cały czas pokazywane tak, jakby to David był twórcą Genesis, a nie tylko asystentem swojej matki. Rozumiem, że aktorka mogła nie chcieć ponownie zagrać tej roli, ale to jeszcze nie powód, żeby kompletnie wymazać postać ze zbiorowej świadomości.

Btw, mam też niewielki problem z tą nową Saavik. Lubię ją, bo wydaje się sympatyczna, ale rzecz w tym, że ona jest Wolkanką, nie powinna wydawać się sympatyczna, powinna być dużo sztywniejsza i w ogóle. Więc choć budzi moją sympatię, to nie mogę uznać jej za lepszą od Kristie Alley, która była bardziej wolkańska.

Okej, what weird shit has just happened? Saavik "pomagająca" Spockowi w jego pierwszym pon farr to było zdecydowanie coś, czego nie chciałam widzieć. Przeciez ona była mu wcześniej jak córka?
Doceniam przynajmniej, że to był jeszcze młody Spock i chłopak, który go grał, jest bardzo podobny do Sareka. Ale i tak what the fuck i WHY?

Trochę mnie ómarło, że Klingoni nie przejęli się wadliwością Genesis, bo uznali, że to nie problem, bo technologia, która wybucha planety, też jest cool XD

Aww, Klingoni pozwolili Kirkowi skontaktować się z jeńcami (znaczy ten punkt nie jest aww, bo to element szantażu) i Kirk dowiedział sięe, że Spock żyje <3

Po raz kolejny jestem pod wrażeniem, jak bardzo ten młody Spock przypomina aktora grającego Sareka.

Ugh, śmierć Davida była tak totalnie nie fair </3 Ale jednocześnie świetna, bo tak bezensowna i brutalna, a jednocześnie bohaterska jak na syna Kirka przystało, bo Kirk też bez wahania próbowałby ratować Saavik (poza tym shippuję Saavik z Davidem, więc tym bardziej). Chlip chlip totalnie! Ładne angsty, ale kurła, wątek Kirka jako tatusia zbuntowanego chłopaka miał taaaki piękny potencjał.

Rozpacz Kirka ślicznie zagrana. Ale szanuję to, że już wymyśla jakiś plan (inaczej nie prosiłby o chwilę na poinformowanie załogi, skoro cała załoga siedzi w tej chwili obok niego, nie? XD)

Lol, a Klingoni boją się iść na Enterprise, bo myślą, że ludzie Kirka mają przewagę liczebną XD

OMG, Kirk chce wpuścić Klingonów na pokład, a potem wysadzić Enterprise!
Ale to też ciekawy callback do tego odcinka serialu, gdzie odgrażał się tym samym, ale blefował. Cos mi się zdaje, że tu nie blefuje.
Swoją drogą to nie wiem, czy kupuję, że Chekov, który przed chwilą jeszcze służył na innym statku, zna kod do autodestrukcji. Chocicaż niby po śmierci Spocka ktoś musiał otrzymać jego dostępy, wraz z funkcją pierwszego oficera, nawet tymczasowo na czas powrotu, więc może to ma sens...

Zniszczenie Enterprise było absolutnie feelsowe. Biedny Kirk... i biedny Scotty! Ale czego się nie robi dla Spocka.

Ale pewne rzeczy się nie zmieniają - Kirk nadal ma swoje metody walki oraz odpowiednio obcisłe spodnie. Brakuje jeszczce tylko strategicznie rozdartej bluzy, ale nie można mieć wszystkiego... XD

Kirk: Help us or die.
Klingon: I don't deserve to live.
Kirk: Fine, I'll kill you later <mija Klingona i idzie przejąć stery jego statku> ♥

Sulu, Scotty i Chekov usiłujący rozkminić, jak działa klingoński statek - uroczy momencik XD

Aww, aww, Bones powiedział śpiącemu Spockowi, że tęskni i że nie chce go ponownie stracić. Cudowne to było i świetnie zagrane - ciekawe, czy Spock będzie o tym pamiętał po odzyskaniu duszy.

Aww, Uhura się znalazła <3 Kochane było to, jak Kirk od razu ją przytulił.

Sarek i "My logic is uncertain when my son is concerned". Pięknie powiedziane, znów - szkoda, że Spock nigdy od niego tego nie usłyszał.

Ale okej, okazuje się, że takie ożywanie to nie jest wolkańska norma, tylko jakiś prastary rytuał, którego nikt od wieków nie odprawiał. To jeszcze ładniej dowodzi poziomu desperacji Sareka. Bardzo ludzkiej desperacji, powiedziałabym^^

Kwiiik, Bones i jego "I choose the danger... Hell of a time to ask" - epicko to było zagrane XD

W oóle Bones w tym filmie wygląda trochę jak taki kosmiczny kowboj <3

Aww, Kirk w odpowiedzdi na podziekowanie Sareka: "If I hadn't tried, the cost would have been my soul" i potem na pytanie Spocka dlaczego: "Because the needs of the one outweigh the needs of the many".
I jeszcze fakt, że pierwszą osobą, którą rozpoznał Spock, był oczywiście Kirk, a jego pierwszymi słowami było powtórzenie tych ostatnich: I am and shall always be your friend" - feelsy bardzo!


Ostatnio zmieniony przez die Otter dnia Nie 18:40, 03 Lis 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Czas odpocząć Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 115, 116, 117
Strona 117 z 117

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin