Forum Dolina Rivendell Strona Główna Dolina Rivendell
Twórczość Tolkiena
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Pod klatą krasnoluda
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 114, 115, 116, 117  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Czas odpocząć
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Śro 12:53, 05 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
Ja miałam kryzys kwiecień/maj, bo miałam pierwszą ocenę roczną w sumie i ważyła się kwestia czy będę mieć awans, czy nie, i po nocach nie spałam z nerwów XD lęki, 0/10, nie polecam XD Także haj fajf, Fay, łączę się w bólu.

w ogóle dowiem się czy ten awans dostanę dopiero w lipcu XDDD ale trochę teraz miałam L4 też bo wysiadłam fizycznie i się przeziębiłam, i miałam urlop też na Boże Ciało, więc trochę głowa odpoczęła.


Trzymam kciuki za awans!! Na pewno dostaniesz, zobaczysz <33

Cytat:
Czytałam ją milion lat temu, więc nie wiem, jaka bym teraz miała opinie, ale wtedy mi się podobała. Nie aż tak jak Sharpe, ale nadal podobała Wink


Rany, aż wstyd mi się przyznać, że ja do tej pory Sharpe'a nie odkryłam Embarassed Zabierałam się naprawdę kilka razy, najbliżej chyba byłam, jak miałam fazę na serial o Hornblowerze, ale w końcu nie pykło. Ale kiedyś w końcu nadrobię, słowo! Co do Sean Beana, to ostatnio mnie skusił "Shardlake" na Disney+, bo w miniaturce był Sean właśnie, i miało być historycznie i w klimatach "Imienia róży", ale byłam głęboko rozczarowana jak mało go tam było! Dosłownie dwie sceny, a z plakatu to by można sądzić, że jest wręcz centralną postacią xDD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Śro 17:24, 05 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
Rany, aż wstyd mi się przyznać, że ja do tej pory Sharpe'a nie odkryłam Embarassed Zabierałam się naprawdę kilka razy, najbliżej chyba byłam, jak miałam fazę na serial o Hornblowerze, ale w końcu nie pykło. Ale kiedyś w końcu nadrobię, słowo! Co do Sean Beana, to ostatnio mnie skusił "Shardlake" na Disney+, bo w miniaturce był Sean właśnie, i miało być historycznie i w klimatach "Imienia róży", ale byłam głęboko rozczarowana jak mało go tam było! Dosłownie dwie sceny, a z plakatu to by można sądzić, że jest wręcz centralną postacią xDD
Na Hornblowera też miałam fazę!^^ I dobrze, że mówisz o Shardlake, bo też miałam to na oku ze względu na Seana, a jak tak, to foch z przytupem! (A pomijając jego brak, polecasz czy niekoniencznie?).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Śro 23:39, 05 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
I dobrze, że mówisz o Shardlake, bo też miałam to na oku ze względu na Seana, a jak tak, to foch z przytupem! (A pomijając jego brak, polecasz czy niekoniencznie?).


Wiesz co, jakoś mnie nie porwał specjalnie. Ale wszedł gładko, tylko 4 odcinki, nawet na tyle się wciągnęłam, że w jedno popołudnie obejrzałam. Takie po wszystkim miałam najmocniej wrażenie niewykorzystanego potencjału. No i Sean jako Thomas Cromwell był takim wręcz karykaturalnym złolem, do kompletu z widowiskowym pluciem w trakcie jakiejś zajadłej tyrady xD Na pewno mile mnie zaskoczył Arthur Hughes w głównej roli, na wielki plus też, że do grania bohatera z niepełnosprawnością zatrudnili aktora z taką samą niepełnosprawnością, a nie załatwili tego charakteryzacją. Jakiś bromance między główną parą bohaterów też był, ale zdecydowanie za mało xD Podsumowując - nie odradzam, to jest taki idealny miniserial na jakiś deszczowy dzień pod kocykiem z herbatką, trochę takie popłuczyny po "Imieniu róży", ale żeby nie spodziewać się za wiele?

W ogóle, dzisiaj byłam oglądać jedno mieszkanie na wynajem, bo to w którym teraz mieszkamy jest beznadziejne i ciągle się w nim coś psuje, i to oglądane było takie super - mega ładnie wyremontowane, tuż koło parku, z dużym balkonem, na który właściciele bez problemu pozwolą zamontować siatkę dla kota, z komórką na rowery, cena też okej, no po prostu wszystko super, tyle że tam szukają kogoś już na teraz, a my mamy umowę do sierpnia z obecnymi czynszojadami :cc Niby powiedzieli, że jeśli nie znajdą nikogo innego w najbliższym czasie, to na nas poczekają do tego sierpnia, ale nie chcę się napalać. Znaczy, już się napaliłam na to nowe i teraz mi już zawczasu smutno, że nic z tego nie wyjdzie, khhh xDD

I jeszcze nawet nic nowego z Bonanzy dziś nie obejrzałam, no po prostu dzień stracony xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Czw 0:23, 06 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
Wiesz co, jakoś mnie nie porwał specjalnie. Ale wszedł gładko, tylko 4 odcinki, nawet na tyle się wciągnęłam, że w jedno popołudnie obejrzałam. Takie po wszystkim miałam najmocniej wrażenie niewykorzystanego potencjału. No i Sean jako Thomas Cromwell był takim wręcz karykaturalnym złolem, do kompletu z widowiskowym pluciem w trakcie jakiejś zajadłej tyrady xD Na pewno mile mnie zaskoczył Arthur Hughes w głównej roli, na wielki plus też, że do grania bohatera z niepełnosprawnością zatrudnili aktora z taką samą niepełnosprawnością, a nie załatwili tego charakteryzacją. Jakiś bromance między główną parą bohaterów też był, ale zdecydowanie za mało xD Podsumowując - nie odradzam, to jest taki idealny miniserial na jakiś deszczowy dzień pod kocykiem z herbatką, trochę takie popłuczyny po "Imieniu róży", ale żeby nie spodziewać się za wiele?
Dzięki, w takim razie przesuwam na koniec listy, mam ciekawsze rzeczy w kolejce XD

Cytat:
W ogóle, dzisiaj byłam oglądać jedno mieszkanie na wynajem, bo to w którym teraz mieszkamy jest beznadziejne i ciągle się w nim coś psuje, i to oglądane było takie super - mega ładnie wyremontowane, tuż koło parku, z dużym balkonem, na który właściciele bez problemu pozwolą zamontować siatkę dla kota, z komórką na rowery, cena też okej, no po prostu wszystko super, tyle że tam szukają kogoś już na teraz, a my mamy umowę do sierpnia z obecnymi czynszojadami :cc Niby powiedzieli, że jeśli nie znajdą nikogo innego w najbliższym czasie, to na nas poczekają do tego sierpnia, ale nie chcę się napalać. Znaczy, już się napaliłam na to nowe i teraz mi już zawczasu smutno, że nic z tego nie wyjdzie, khhh xDD
O nie, no to w takim razie trzymam mocno kciuki, żeby zaczekało, albo żeby się znalazło jeszcze fajniejsze! <3

Btw, kocham określenie "czynszojady" XD

Cytat:
I jeszcze nawet nic nowego z Bonanzy dziś nie obejrzałam, no po prostu dzień stracony xD
Ja ST też nie, ale to dlatego, że zajmowałam się ficzkiem, to chyba dobra wymówka? XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Czw 16:24, 06 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
Ja ST też nie, ale to dlatego, że zajmowałam się ficzkiem, to chyba dobra wymówka? XD


No ba, ta wymówka w pełni usprawiedliwia Very Happy A mogę podpytać o fanficzka? ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Czw 23:58, 06 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
A mogę podpytać o fanficzka? ^^
No więc tak: parę miesięcy temu napisałam sobie AU do "Zagubionych", gdzie postanowiłam sparować Sayida z Kate. Teraz zaczęłam je tłumaczyć na angielski, co skończyło się przerabianiem i dopisywaniem całych nowych scen, no więc zamiast się kończyć, ilość roboty rośnie i rośnie, ale co ja poradzę, że tak się dobrze bawię dręczeniem tej dwójki? XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Sob 23:37, 08 Cze 2024    Temat postu:

Przepraszam, że z takim opóźnieniem odpisuję! Chciałam najpierw trochę nadrobić Bonanzy, żeby zdać raport, ale mi się nie udało :cc

Cytat:
No więc tak: parę miesięcy temu napisałam sobie AU do "Zagubionych", gdzie postanowiłam sparować Sayida z Kate. Teraz zaczęłam je tłumaczyć na angielski, co skończyło się przerabianiem i dopisywaniem całych nowych scen, no więc zamiast się kończyć, ilość roboty rośnie i rośnie, ale co ja poradzę, że tak się dobrze bawię dręczeniem tej dwójki? XD


W ogóle najpierw zamiast Sayida to przeczytałam Sawyera xDD Zresztą, nieważne z kim, byle nie z Jackiem! Naprawdę mało pamiętam z Lostów, oglądałam będąc nastolatką jak lecieli w telewizji, a potem tak porządnie ciurkiem obejrzałam z 9-10 lat temu. Ale Sayid to chyba była jedna z moich ulubionych postaci. A Naveen Andrews to jest taki piękny mężczyzna *___* Widziałaś "Angielskiego pacjenta"? Ta jego scena tam, jak chyba mył włosy, ahhh <3

W każdym razie, jak już napiszesz, to bardzo chętnie przeczytam ^^

Cytat:
O nie, no to w takim razie trzymam mocno kciuki, żeby zaczekało, albo żeby się znalazło jeszcze fajniejsze! <3


Kciuki pomogły, właściciel nam napisał, że może poczekać do sierpnia, jeśli w lipcu wpłacimy kaucję, chyba się zdecydujemy Very Happy

Ottiś, koniecznie musisz nowego Doktora gdzieś przesunąć w górę kolejki do oglądania, właśnie jestem świeżo po najnowszym odcinku i to jest samo dobro, serio.

Laiuś, czekam na spam o DnD <3
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Wto 17:32, 11 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
Przepraszam, że z takim opóźnieniem odpisuję! Chciałam najpierw trochę nadrobić Bonanzy, żeby zdać raport, ale mi się nie udało :cc
Ja to samo - w sensie przepraszam za opóźnienie i za nieobejrzeniee jeszcze więcej ST - bo ja z kolei wyjeżdżałam, a z telefonu nie cierpię odpisywać, kiedy trzeba użyć funkcji cytowania XD

Cytat:
W ogóle najpierw zamiast Sayida to przeczytałam Sawyera xDD Zresztą, nieważne z kim, byle nie z Jackiem! Naprawdę mało pamiętam z Lostów, oglądałam będąc nastolatką jak lecieli w telewizji, a potem tak porządnie ciurkiem obejrzałam z 9-10 lat temu. Ale Sayid to chyba była jedna z moich ulubionych postaci. A Naveen Andrews to jest taki piękny mężczyzna *___* Widziałaś "Angielskiego pacjenta"? Ta jego scena tam, jak chyba mył włosy, ahhh <3
Ja oglądałam w telewizji też jako nastolatka, ale odpadłam przed ostatnim sezonem. W zeszłym roku sobie zrobiłam rewatching i teraz mam wielki nawrót fazy XD Sawyera też uwielbiam, ale jakoś nie umiem sama go dręczyć, wolę patrzeć, jak robią to inni XD I totalnie się zgadzam, że byle nie Jack! Ja go doceniam jako postać, naprawdę, uważam za bardzo wiarygodnego i ludzkiego, ale im dalej w las, tym bardziej mam ochotę go trzepnąć w łeb co najmniej dwa razy na odcinek xD I tak, Naveen = milion serduszek! W ramach lostowej fazy w ciągu ostatniego roku obejrzałam masę rzeczy z nim. "Angielskiego pacjenta" dwukrotnie. On jest tam taki śliczny!!! A z nowszych rzeczy z nim mogę polecić "Sense8" i "The Dropout" (w tym ostatnim nie jest śliczny ani trochę i do tego gra gnidę, ale mrr, jaki jest w tym dobry!). No i jest jeszcze ta bollywoodzka fantazja na temat "Dumy i uprzedzenia", w której Naveen gra hinduską wersję Bingleya, jest dziamem i tańczy. Doskonały odmóżdżacz XD

Cytat:
W każdym razie, jak już napiszesz, to bardzo chętnie przeczytam ^^
Aww, serio? <3 W sumie po polsku to już wisi, ale jeśli nie przeszkadza Ci czytanie po angielsku, to zaczekaj, wersja angielska będzie znacznie ulepszona (w sumie nie wiem, czy ulepszona, na pewno dłuższa - może te nowe sceny są do kitu, nie wiem, nie czytałam ich jeszcze, pisanie jest fajniejsze XD)

Cytat:
Kciuki pomogły, właściciel nam napisał, że może poczekać do sierpnia, jeśli w lipcu wpłacimy kaucję, chyba się zdecydujemy Very Happy
Aww, super! <3

Cytat:
Ottiś, koniecznie musisz nowego Doktora gdzieś przesunąć w górę kolejki do oglądania, właśnie jestem świeżo po najnowszym odcinku i to jest samo dobro, serio.
Czy to jest ten odcinek, o którym interrnety piszą, że był "odcinek bridgertonowy"? XD (Tak, oglądam Bridgertonów, to jest doskonałe guilty pleasure XD).

Cytat:
Laiuś, czekam na spam o DnD <3
Ja też! Mr. Green
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Wto 20:17, 11 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
A z nowszych rzeczy z nim mogę polecić "Sense8" i "The Dropout" (w tym ostatnim nie jest śliczny ani trochę i do tego gra gnidę, ale mrr, jaki jest w tym dobry!). No i jest jeszcze ta bollywoodzka fantazja na temat "Dumy i uprzedzenia", w której Naveen gra hinduską wersję Bingleya, jest dziamem i tańczy. Doskonały odmóżdżacz XD


Ty wiesz, Sense8 akurat teraz sobie oglądam! Bo kiedyś przerwałam nie wiem czemu gdzieś w połowie pierwszego sezonu i akurat mnie naszło, żeby wrócić i dokończyć. A ta bollywoodzka wersja "Dumy i uprzedzenia" brzmi cudnie xD

Cytat:
Aww, serio? <3 W sumie po polsku to już wisi, ale jeśli nie przeszkadza Ci czytanie po angielsku, to zaczekaj, wersja angielska będzie znacznie ulepszona (w sumie nie wiem, czy ulepszona, na pewno dłuższa - może te nowe sceny są do kitu, nie wiem, nie czytałam ich jeszcze, pisanie jest fajniejsze XD)


Wiesz co, nawet wolę po angielsku, od lat tylko tak konsumuję fanfiction, jakoś mi to tak lepiej wchodzi xD A pisałaś może coś do "Bonanzy"? Very Happy W sensie, coś takiego co mogłabym przeczytać, docenić i jakoś sensownie skomentować z moją dalej skromną znajomością oryginału ^^

Cytat:
Czy to jest ten odcinek, o którym interrnety piszą, że był "odcinek bridgertonowy"? XD (Tak, oglądam Bridgertonów, to jest doskonałe guilty pleasure XD).


Tak!! I ja też oglądam, khhh XDD Ale serio, ten odcinek był taki piękny <3 Polecam obejrzeć, nawet tak sam ten jeden z tego sezonu Very Happy I jest Jonathan Groff! Chociaż nie śpiewa xD

W ogóle miałam ostatnio problem ze swoim psem, bo chcieliśmy z nim zacząć jeździć na wycieczki rowerowe, kupiliśmy najpierw taką specjalną przyczepkę na kółkach, ale psiakowi się nie spodobała, strasznie się w niej denerwował. Długo kombinowałam i w końcu dorwałam taki plecak na amazonie, dziś było próbne chodzenie z nim po mieszkaniu, jutro zobaczę jak zareaguje podczas jazdy. Ale wygląda prześmiesznie, muszę się tym podzielić xDD

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Śro 0:46, 12 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
A ta bollywoodzka wersja "Dumy i uprzedzenia" brzmi cudnie xD
To jest absolutny odmóżdżacz, ale niesamowicie rozrywkowy i doskonale się nadaje na uniwersalny poprawiacz humoru XD Zresztą pomysł, żeby to tytułowe uprzedzenie przenieść na kwestie kulturowo-rasowe i poruszyć w tym temat kolonializmu uważam za naprawdę fajny, a cała kiczowatość wykonania doskonale wpisuje sie w klimat Bollywoodu i wczesnych lat 2000. A Aishwarya Rai tak obiektywnie jest naprawdę fajną Lizzie (to jest w tej wersji Lalitą XD), ma ten vibe, ze tak powiem. Masz trailer, po nim już widać, jakie to sa klimaty: https://www.youtube.com/watch?v=53W6yV7i5zo XD

Cytat:
A pisałaś może coś do "Bonanzy"? Very Happy W sensie, coś takiego co mogłabym przeczytać, docenić i jakoś sensownie skomentować z moją dalej skromną znajomością oryginału ^^
W zasadzie większość możesz czytać z tą wiedzą, może z wyjątkiem jakichś pojedynczych opartych na odcinkach, których jeszcze nie widziałaś, ale to będzie zawsze podane w polu "spoilery" na poczatku. Część jest w ogóle Modern!AU, więc nie spoileruje niczego. Nie umiem zalinkować do listy tylko z moimi, więc linkuję do całego taga na Mirriel, enjoy Smile [link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
Tak!! I ja też oglądam, khhh XDD Ale serio, ten odcinek był taki piękny <3 Polecam obejrzeć, nawet tak sam ten jeden z tego sezonu Very Happy I jest Jonathan Groff! Chociaż nie śpiewa xD
Aww, król George <3

Cytat:
W ogóle miałam ostatnio problem ze swoim psem, bo chcieliśmy z nim zacząć jeździć na wycieczki rowerowe, kupiliśmy najpierw taką specjalną przyczepkę na kółkach, ale psiakowi się nie spodobała, strasznie się w niej denerwował. Długo kombinowałam i w końcu dorwałam taki plecak na amazonie, dziś było próbne chodzenie z nim po mieszkaniu, jutro zobaczę jak zareaguje podczas jazdy. Ale wygląda prześmiesznie, muszę się tym podzielić xDD

[link widoczny dla zalogowanych]
Awww, wygląda przeuroczo, choć faktycznie trochę kwikaśnie. Poza tym czy to tylko kąt zdjęcia, czy on się składa w 80% z uszu? XD Słodziak! ♥

Ostatnio zmieniony przez die Otter dnia Śro 0:49, 12 Cze 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Śro 13:53, 12 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
To jest absolutny odmóżdżacz, ale niesamowicie rozrywkowy i doskonale się nadaje na uniwersalny poprawiacz humoru XD Zresztą pomysł, żeby to tytułowe uprzedzenie przenieść na kwestie kulturowo-rasowe i poruszyć w tym temat kolonializmu uważam za naprawdę fajny, a cała kiczowatość wykonania doskonale wpisuje sie w klimat Bollywoodu i wczesnych lat 2000. A Aishwarya Rai tak obiektywnie jest naprawdę fajną Lizzie (to jest w tej wersji Lalitą XD), ma ten vibe, ze tak powiem. Masz trailer, po nim już widać, jakie to sa klimaty: https://www.youtube.com/watch?v=53W6yV7i5zo XD


Aż mam ochotę obejrzeć Very Happy Ze swojej strony mogę polecić queerową wersję "Dumy i uprzedzenia", czyli "Fire Island" z 2022. Też cudowny odmóżdżacz i poprawiacz humoru! Ja byłam naprawdę tym mile zaskoczona, bo zwiastun nie obiecywał za bardzo nic, a sam film okazał się naprawdę bardzo ciepły i błyskotliwy, z fajną chemią między głównymi bohaterami.

Cytat:
W zasadzie większość możesz czytać z tą wiedzą, może z wyjątkiem jakichś pojedynczych opartych na odcinkach, których jeszcze nie widziałaś, ale to będzie zawsze podane w polu "spoilery" na poczatku. Część jest w ogóle Modern!AU, więc nie spoileruje niczego. Nie umiem zalinkować do listy tylko z moimi, więc linkuję do całego taga na Mirriel, enjoy Smile [link widoczny dla zalogowanych]


Dziękuję! Obiecuję poczytać w najbliższym czasie <3 A w ogóle dziś mi się śniło, że pisałam fika do Bonanzy! Znaczy, chyba do tego, na pewno western z braćmi xD Kojarzysz może książkę Kinga "Stukostrachy"? (Jedna z jego gorszych, btw). Tam bohaterką była właśnie pisarka westernów, której maszyna do pisania w pewnym momencie "ożyła" i była w stanie sama pisać genialne dzieła czerpiąc bezpośrednio idee z głowy autorki, niwelując tym samym to odwieczne "w mojej wyobraźni to jest takie wspaniałe, tylko nie umiem tego przelać na papier". W każdym razie, w śnie miałam właśnie coś w rodzaju takiej maszyny/albo po prostu umiejętność genialnego pisania i pisałam fika! Nie pamiętam fabuły, ale pamiętam tytuł, czyli "Koniokrady" xDD I że było to nieskończenie wybitne, taki western z krwi i kości, pachnący wręcz dymem z ogniska i końską derką xDD

Cytat:
Aww, król George <3


Taaak <3 Chociaż w mojej głowie za każdym razem jak mi gdzieś mignie, to moim pierwszym skojarzeniem jest (zawsze!) - "aaa, ten ex Spocka!". Już wyjaśniam - nie wiem w jaki sposób, ale dawno temu natknęłam się gdzieś na info, że Jonathan Groff i Zachary Quinto kiedyś byli parą. A Quinto grał Spocka w reboocie z 2009. I już nie jestem w stanie inaczej o nim myśleć xDD

Cytat:
Awww, wygląda przeuroczo, choć faktycznie trochę kwikaśnie. Poza tym czy to tylko kąt zdjęcia, czy on się składa w 80% z uszu? XD Słodziak! ♥


Dokładnie, 80% uszków <33 Do tego jeszcze nie ma ogonka, więc proporcje tym bardziej zaburzone xDDD Ma na imię Miszka (chociaż płciowo to jest równie niebinarne jak ja xD), ale bywa też Smeagolkiem ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Śro 17:18, 12 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
Ze swojej strony mogę polecić queerową wersję "Dumy i uprzedzenia", czyli "Fire Island" z 2022. Też cudowny odmóżdżacz i poprawiacz humoru! Ja byłam naprawdę tym mile zaskoczona, bo zwiastun nie obiecywał za bardzo nic, a sam film okazał się naprawdę bardzo ciepły i błyskotliwy, z fajną chemią między głównymi bohaterami.
Nawet tytuł mi się nie obił o uszy, zaintrygowałaś mnie^^

Cytat:
A w ogóle dziś mi się śniło, że pisałam fika do Bonanzy! Znaczy, chyba do tego, na pewno western z braćmi xD Kojarzysz może książkę Kinga "Stukostrachy"? (Jedna z jego gorszych, btw). Tam bohaterką była właśnie pisarka westernów, której maszyna do pisania w pewnym momencie "ożyła" i była w stanie sama pisać genialne dzieła czerpiąc bezpośrednio idee z głowy autorki, niwelując tym samym to odwieczne "w mojej wyobraźni to jest takie wspaniałe, tylko nie umiem tego przelać na papier". W każdym razie, w śnie miałam właśnie coś w rodzaju takiej maszyny/albo po prostu umiejętność genialnego pisania i pisałam fika! Nie pamiętam fabuły, ale pamiętam tytuł, czyli "Koniokrady" xDD I że było to nieskończenie wybitne, taki western z krwi i kości, pachnący wręcz dymem z ogniska i końską derką xDD
Książki nie czytałam, ale to brzmi jak bardzo fajna umiejętność. I wiesz, skoro nawet sny Cię inspirują do pisania, to może nie ma co się opierać...^^

Mnie się śniło, że jestem oficerem i dowodzę obroną jakiejś biblioteki przed oddziałami wroga - nawet nie wiem, czy to była II wś, czy jakaś współczesna, ale wiem, że dowódcą wroga był jakiś mój znajomy sprzed wojny i na koniec, kiedy już wszyscy moi ludzie zginęli, a mi się skończyła amunicja, tamten był pełen uznania dla mojej desperackiej obrony i wyrażał żal, że teraz mnie musi rozstrzelać. Świetny sen, nie ma co. A najlepsze, że obudziłam się nie zestresowana ani nic, tylko raczej z siebie dumna XD W ogóle rano, jak jeszcze więcej pamiętałam, przyszło mi do głowy, że wykorzystałabym to nawet w jakimś ficzku, ale nie miałam pomysłu na fandom (do Sharpe'a nie pasuje, bo to jednak byli wybitnie oficerowie-dżentelmeni) XD

Cytat:
Taaak <3 Chociaż w mojej głowie za każdym razem jak mi gdzieś mignie, to moim pierwszym skojarzeniem jest (zawsze!) - "aaa, ten ex Spocka!". Już wyjaśniam - nie wiem w jaki sposób, ale dawno temu natknęłam się gdzieś na info, że Jonathan Groff i Zachary Quinto kiedyś byli parą. A Quinto grał Spocka w reboocie z 2009. I już nie jestem w stanie inaczej o nim myśleć xDD
O, nie wiedziałam tego nawet. A "ex-Spocka" brzmi zabawnie, chociaż jak podobne określenia pojawiają się w artykułach o kobietach, to mnie szlag trafia. To przynajmniej takie małe wyrównanie czy coś XD

Cytat:
Dokładnie, 80% uszków <33 Do tego jeszcze nie ma ogonka, więc proporcje tym bardziej zaburzone xDDD Ma na imię Miszka (chociaż płciowo to jest równie niebinarne jak ja xD), ale bywa też Smeagolkiem ^^
Kwiiik, Smeagolek to cudowne imię XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Czw 12:28, 13 Cze 2024    Temat postu:

Sorry za post pod postem, ale nie chcę, żeby Fay przegapiła Smile

Obejrzałam "Devil in the Dark" i jak na ten moment to mój ulubiony odcinek, świetny był <3 Cudna jest w nim relacja Spock/Kirk, rozbraja mnie, jak Spock byl absolutnie przeciwny zabijaniu potwora, ale w momencie, kiedy się dowiedział, ze Kirk jest z nim sam na sam, natychmiast zmienił zdanie i zaczął na niego krzyczeć, żeby strzelał. I jeszcze to, że ten sztywny, oficjalny Spock w momencie obawy o kapitana zaczął wołać na niego "Jim", awwww <3 I jeszcze ten tekst Spocka, że potwór ma bardzo logiczny umysł i po takim czasie obcowania z ludźmi to jest taka miła odmiana. Oraz potwór doceniający jego uszy i śmieszki pozostałych na koniec, kooocham! xD

Zaskoczyło mnie w sumie trochę pokojowe rozwiązanie, myślałam, że ci górnicy będą bardziej uparci, żeby się mścić, a tu na wieść o jajkach zrobili się nagle z żądnych krwi bardzo wyrozumiali. Ale w sumie obietnica zwiększenia zysku była też przekonująca XD

Swoją drogą design tego potwora był... interesujący xD I w ogóle jego cała idea z tymi tunelami skojarzyła mi się z badgermoles z "Avatar, the Last Airbender", oglądałaś może?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Czw 17:25, 13 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
Obejrzałam "Devil in the Dark" i jak na ten moment to mój ulubiony odcinek, świetny był <3 Cudna jest w nim relacja Spock/Kirk, rozbraja mnie, jak Spock byl absolutnie przeciwny zabijaniu potwora, ale w momencie, kiedy się dowiedział, ze Kirk jest z nim sam na sam, natychmiast zmienił zdanie i zaczął na niego krzyczeć, żeby strzelał. I jeszcze to, że ten sztywny, oficjalny Spock w momencie obawy o kapitana zaczął wołać na niego "Jim", awwww <3 I jeszcze ten tekst Spocka, że potwór ma bardzo logiczny umysł i po takim czasie obcowania z ludźmi to jest taka miła odmiana. Oraz potwór doceniający jego uszy i śmieszki pozostałych na koniec, kooocham! xD


Tak, wszystko tak! <3 Cieszę się bardzo, że Ci się podobało ^^
To jest też mój ukochany odcinek, niby nic specjalnego, ale zawiera właśnie taką wrażliwość, za którą kocham ST. I tak, Spock który od pacyfistycznego "nie powinno się zabijać być może ostatniego przedstawiciela swojego gatunku" błyskawicznie przechodzi do "kill it!!", kiedy Jim jest w niebezpieczeństwie xD A takie śmieszki i banter na koniec to są bardzo często i jest to prawie zawsze mój ulubiony moment w każdym odcinku Very Happy Na pewno podobna scena jest w "Galileo seven", z tego co pamiętam.

Cytat:
Swoją drogą design tego potwora był... interesujący xD I w ogóle jego cała idea z tymi tunelami skojarzyła mi się z badgermoles z "Avatar, the Last Airbender", oglądałaś może?


Tak, obejrzałam Avatara kilka lat temu, cudny był! Mój ulubiony odcinek to chyba ten, gdzie oglądają to koszmarne przedstawienie, które Fire Nation wystawia na podstawie ich przygód xDD

Ja w tym czasie obejrzałam dwa odcinki Bonanzy, angstowy "Vengeance" i "The Burma Rarity" dla poprawienia humoru w deszczowy (znowu) dzień xD Ten pierwszy bardzo w porządku, niezła była zwłaszcza wściekłość Joego na końcu i to, jak Adam go powstrzymał od zabicia tamtego. A drugi - kwiiik! Joe i Hoss znów dzielą komórkę mózgową, ale tym razem do spółki również z ojcem xDD Fajna komedia pomyłek, przehandlowanie szafiru za miskę gulaszu, biedny Ben opędzający się jak może od wdowy z matrymonialnymi zamiarami i oczywiście Adam mający po cichu zaciesz ze wszystkiego xD

W ogóle Bonanza to taki comfort show, takie ciepełko ma podobne do serialu "Zorro" z 1957, który kochałam jako dziecko <3


Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Czw 17:26, 13 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Czw 21:25, 13 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
Tak, obejrzałam Avatara kilka lat temu, cudny był! Mój ulubiony odcinek to chyba ten, gdzie oglądają to koszmarne przedstawienie, które Fire Nation wystawia na podstawie ich przygód xDD
Ha! <3 Ja nie wiem, czy mam ulubiony, ale jakbym już musiała wybrać, to chyba jednak Tales of Ba Sing Se i ten fragment o Irohu wygrywają <3

Cytat:
Ja w tym czasie obejrzałam dwa odcinki Bonanzy, angstowy "Vengeance" i "The Burma Rarity" dla poprawienia humoru w deszczowy (znowu) dzień xD Ten pierwszy bardzo w porządku, niezła była zwłaszcza wściekłość Joego na końcu i to, jak Adam go powstrzymał od zabicia tamtego. A drugi - kwiiik! Joe i Hoss znów dzielą komórkę mózgową, ale tym razem do spółki również z ojcem xDD Fajna komedia pomyłek, przehandlowanie szafiru za miskę gulaszu, biedny Ben opędzający się jak może od wdowy z matrymonialnymi zamiarami i oczywiście Adam mający po cichu zaciesz ze wszystkiego xD
Wszystko bardzo tak. Adam nabijający się z braci jest zawsze zabójczy, ale Adam nabijający się z tatusia to jeszcze wyższy poziom epickości. "I'm with you every step of down the aisle, ducky" XDDD

Cytat:
W ogóle Bonanza to taki comfort show, takie ciepełko ma podobne do serialu "Zorro" z 1957, który kochałam jako dziecko <3
Tak! "Zorra" z Williamsem też uwielbiałam i mam ochotę na rewatching, bo wieki nie widziałam, ale sie powstrzymuję, bo tyle rzeczy, tak mało czasu. Btw, Guy Williams wystąpił też gościnnie w paru odcinkach Bonanzy w 5 sezonie jako Will Cartwright, bratanek Bena. Jest całkiem w porządku, choć nie pałam do niego w tej roli aż taką miłością jak w roli Zorra Smile Z takich comfort show to dla mnie jest jeszcze "Doktor Quinn". Tam już się działy czasem spore angsty, ale tak całościowo to był taki kochany, pozytywny serial. Poza tym znowu cudowny bromance Sully/Tańcząca Chmura forever! <3

Z rozpędu sobie jeszcze obejrzałam "Naked Time", skoro już udało mi się dorwać wolnego Netflixa XD Pierwsza moja refleksja jest taka, że ten nóż, którym ten pierwszy zarażony się zabił, był tak śmiesznie tępy, że wiarygodność sceny spadła do zera. Czymś takim nie da się nawet skaleczyć w palec. Czy oni mieli jakiś zakaz pokazywania ostrej broni? Chyba nie mieli, skoro moment później radośnie pokazywali szpadę czy tam rapier XD W ogóle Sulu biegający z gołą klatą z tym z rapierem był zaskakująco hot XD A propos to jednego nie rozumiem - Kirk miał kontakt ze skórą zakażonego Sulu praktycznie na początku zarazy, więc jakim cudem wytrzymał tak długo? Jako czołowa Mary Sue serialu ma większa odporność? XD (dobra, śmieszkuję z Mary Sue, ale juz naprawdę polubiłam Kirka, słowo!). Ale i tak wiadomo, kogo kocham najbardziej. Aww, Spock <milion serduszek> No to mamy namacalny dowód, że on seiro ma wiecej uczuć, niż pokazuje. Ta jego tyrada o wstydzie była tak ładnie feelsowa! Po tylu latach nawet dobrze, że sie biedak wypłakał, szkoda tylko, że za przyznanie się do uczuć przed Kirkiem musiał dostać w mordę zamiast przytulasa, bo były ważniejsze sprawy xD Ale też awww, kocham to, że Spock się ogarnął tylko dlatego, że Kirk zaczął świrować na jego oczach <3 Poza tym aww, czy to znaczy, że będą podróże w czasie? I czy sa jakieś fajne crossovery z DW w takim razie?^^ Swoją drogą ja już jestem skrzywiona, bo jak tam padło określenie "time warp", to mój móżdżek od razu zaczął śpiewać "Let's do the time warp again" z "Rocky Horror Picture Show". A jak juz o piosenkach mowa, ta piosenka Rileya wżarła mi sie w mózg, teraz będę ją nucić przez tydzień, help! XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Czw 21:57, 13 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
Ha! <3 Ja nie wiem, czy mam ulubiony, ale jakbym już musiała wybrać, to chyba jednak Tales of Ba Sing Se i ten fragment o Irohu wygrywają <3


O rany, przy Irohu śpiewającym "Leaves from the vine" ryczałam jak dziecko ;___;

Kurczę, teraz mam ochotę na rewatch Avatara xD Ja to w ogóle jestem jak inżynier Mamoń, też lubię to co już znam xDD

Cytat:
Wszystko bardzo tak. Adam nabijający się z braci jest zawsze zabójczy, ale Adam nabijający się z tatusia to jeszcze wyższy poziom epickości. "I'm with you every step of down the aisle, ducky" XDDD


Taak, zapomniałam o "ducky" <33 Ale po tych dwóch odcinkach mam niedosyt Adama, muszę coś Adam-centric teraz obejrzeć ^^

Cytat:
A propos to jednego nie rozumiem - Kirk miał kontakt ze skórą zakażonego Sulu praktycznie na początku zarazy, więc jakim cudem wytrzymał tak długo? Jako czołowa Mary Sue serialu ma większa odporność? XD (dobra, śmieszkuję z Mary Sue, ale juz naprawdę polubiłam Kirka, słowo!).


Wiesz co, aż tak to nie pamiętam, ale pewnie też bym obstawiała plot armor xDD Moim ulubionym przejawem mary suizmu u Kirka jest to, kiedy jest taki zajebisty, że jest w stanie zagadać na śmierć najbardziej evil komputer/maszynę. Co zdarza się... dość często xD

Cytat:
Poza tym aww, czy to znaczy, że będą podróże w czasie? I czy sa jakieś fajne crossovery z DW w takim razie?^^


Będą podróże w czasie! W "Tomorrow is yesterday" cofają się niechcący do lat 60-tych, co tworzy mnóstwo zabawnych komplikacji, a w "City on the edge of forever" Kirk i Spock lądują w latach 30-tych w okresie Wielkiej Depresji. Oba odcinki polecam całym serduszkiem <3 W późniejszych sezonach takich typowo timey-wimey odcinków nie pamiętam, ale finałem drugiego sezonu jest epizod, który miał zapoczątkować spin-off o takim a'la amerykańskim Doktorze (do kompletu z kotem i blond-towarzyszką) xD Cudowne timey-wimey wróci dopiero w jednym z filmów "The Voyage Home", gdzie cała załoga wyląduje z kolei w latach 80-tych i będzie musiała ukraść wieloryby xDD

Cytat:
Swoją drogą ja już jestem skrzywiona, bo jak tam padło określenie "time warp", to mój móżdżek od razu zaczął śpiewać "Let's do the time warp again" z "Rocky Horror Picture Show".


A znasz wersję Hillywood Show z Doktorem? Very Happy https://www.youtube.com/watch?v=9WBqHdI5Bdw
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Czw 22:19, 13 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
O rany, przy Irohu śpiewającym "Leaves from the vine" ryczałam jak dziecko ;___;
Też! Nie da się nie ryczeć! </3

Cytat:
Kurczę, teraz mam ochotę na rewatch Avatara xD Ja to w ogóle jestem jak inżynier Mamoń, też lubię to co już znam xDD
Haha, rozumiem, ja też częściej wracam do starych fandomów, a na nowe muszę mieć odpowiedni moment, kiedy jestem gotowa psychicznie na przygodę. Stare, dobrbe fandodmy są jak taka bezpieczna, mięciutka kołderka, którą się można otulić, kiedy świat jest zły <3

Cytat:
Ale po tych dwóch odcinkach mam niedosyt Adama, muszę coś Adam-centric teraz obejrzeć ^^
Słuszna reakcja!^^

Cytat:
Wiesz co, aż tak to nie pamiętam, ale pewnie też bym obstawiała plot armor xDD Moim ulubionym przejawem mary suizmu u Kirka jest to, kiedy jest taki zajebisty, że jest w stanie zagadać na śmierć najbardziej evil komputer/maszynę. Co zdarza się... dość często xD
Kwiiik, cóż. Tutaj z dywano-potworem też praktycznie od razu się zakumplował, jeszcze zanim nawet Spock przyszedł robić za tłumacza. Kirk po prostu ma to coś, że każdy na niego leci XD

Cytat:
Będą podróże w czasie! W "Tomorrow is yesterday" cofają się niechcący do lat 60-tych, co tworzy mnóstwo zabawnych komplikacji, a w "City on the edge of forever" Kirk i Spock lądują w latach 30-tych w okresie Wielkiej Depresji. Oba odcinki polecam całym serduszkiem <3 W późniejszych sezonach takich typowo timey-wimey odcinków nie pamiętam, ale finałem drugiego sezonu jest epizod, który miał zapoczątkować spin-off o takim a'la amerykańskim Doktorze (do kompletu z kotem i blond-towarzyszką) xD Cudowne timey-wimey wróci dopiero w jednym z filmów "The Voyage Home", gdzie cała załoga wyląduje z kolei w latach 80-tych i będzie musiała ukraść wieloryby xDD
Ooo, już nie mogę się doczekać tych odcinków. Chociaż kwiiiik, to kradnięcie wielorybów też mnie zaintrygowało... XD

Cytat:
A znasz wersję Hillywood Show z Doktorem? Very Happy https://www.youtube.com/watch?v=9WBqHdI5Bdw
Kwiiiiiiik, leżę! To jest per-fek-cyj-ne! <milion serduszek w kolorze ektoplazmy>



Edit:
Obejrzałam "The City on the Edge of Forever", rzeczywiście świetny odcinek - i to całe timey-wimey stuff, i pięknie cierpiący Kirk, i wyraźnie zatroskany Mister-No-Emotions-Whatsoever Spock. I znowu powiedział do Kirka po imieniu, no czemu to mnie trafia prosto w feelsy!? <3 (Btw, Spock wyglądał uroczo żałośnie w tych cywilnych ciuchach). I w ogóle jak Kirk ma czelność flirtować z kobietą na oczach Spocka? XD (Tak serio to nie, nie shippuję ich, bo ja jednak jestem team bromance forever, ale tak czysto teoretycznie to w tych dwóch totalnie mogłabym uwierzyć jako ship... i to dziewczę od Kirka chyba też, bo "you belong at his side, you always have and you always will" <3).
Swoją drogą ten motyw psucia i naprawiania historii bardzo mi się kojarzy z takim serialikiem, który nazywa się "Timeless" i jest w całości oparty na tej koncepcji. Polecam, bo krótki, a przyjemny. No i dużą rolę gra tam Luka z "Ostrego dyżuru"^^


Edit 2:
Pomiędzy meczami obejrzałam sobie jeszcze "Galileo Seven" (który w polskiej wersji miał znowu jakiś kretyński tytuł, ugh, serio, szukanie który odcinek jest który na Netfliksie jest frustrujące XD). Odcinek bardzo ciekawy, ale serio szkoda mi było Spocka, bo z jednej strony on uważał, że w dowodzeniu najważniejsza jest logika, i nie do końca rozumiał niektóre ich zarzuty, a ten jego brak reakcji mógł być frustrujący, ale mam wrażenie, że oni też byli od początku źle nastawieni, jakby nie mieli ochoty być pod jego dowództwem i tylko czekali na każdy powód, żeby wyrażać niezadowolenie. Chociaż z drugiej strony wiem, że trudno się pracuje z kimś, kto kompletnie nie wyraża emocji, a co dopiero powierza mu swoje życie, ale z drugiej strony przynajmniej Bones powinien go znać na tyle, żeby wiedzieć, że Spock nie jest zimnym dupkiem bez uczuć, nawet kiedy na zewnątrz tak można interpretować jego zachowanie. Zresztą jak dla mnie w ich sytuacji naprawdę spora część decyzji Spocka miała sens, jedyne chyba, co było wybitnym błędem z nadmiaru logiki była jego ocena wroga, bo już na przykład co do zwłok, no to sorry, ale się zgadzam - pozwolić dwóm innym członkom załogi zginąć, żeby zorganizowali pogrzeb wystawieni na włócznie wroga, naprawdę było kretyńskim pomysłem, bo tak jak powiedział Spock, zmarłym już i tak wszystko jedno. No więc moja ocena jest taka, że Spock może był za bardzo logiczny, ale pozostali z kolei zbyt irracjonalni, po doświadczonych facetach z floty oczekiwałabym więcej opanowania emocji i koncentracji na zadaniach które mogą ich uratować, a tymczasem jedynym, który cały czas nad sobą panował, był Scotty. On w ogóle jest cudownie pozytywny i chyba nigdy nie traci spokoju, co? A z innych rzeczy, aww, worried Kirk! I kwiiik, Bones zacieszający, że zdążył przed śmiercią usłyszeć, jak Spock przydaje się do błędu. Z kwestii niezamierzenie komicznych, ci kosmici byli trochę zabawni, a ich dzidy wyglądały na raczej tępe XD I rozbawiło mnie że wcześniej tamci trafiali naszych nawet jedną włócznią, ale już w Spocka idącego wolniej, bo ze zwłokami na plecach, nie mogli trafić chyba z tuzinem. Plot armour again? XD I oczywiście, że na końcu było smieszkowanie ze Spocka, który raz w życiu zrobił coś nielogicznego, ale uparcie twierdzi, że zrobił tak dlatego, że logika mu kazała XD Ale wcześniej jak mówił, że podejmie logiczną decyzję, kogo zostawić, bylam pewna, że koniec końców zdecyduje, że logiczne będzie pozostanie samemu i uratowanie załogi. I teraz potrzebuję ficzka, w którym inni się uratowali, bo Spock się poświęcił, a Kirk łamie rozkazy, żeby po niego wrócić! Swoją drogą nie ulega wątpliwości, że Spock jest moim ulubieńcom, ale nie mogę też dłużej nie zauważać, jaki Kirk jest śliczny XD Btw, czy istnieje odcinek, w którym Uhura ma coś ciekawszego do roboty poza mówieniem do radia i składaniem meldunków? Bo czuję injustice, niby wiem, że to jest drugoplanowa postać, ale jest fajna i chciałabym ją poznać bliżej, a tymczasem jak na razie ta aktorka nie ma za wiele do grania. Sulu chociaż mógł z rapierem polatać xD


Edit 3.
Dwa kolejne odcinki za mną:
Errand of Mercy
Kwiiik, te kostiumy! Zwłaszcza Spock miał uroczy kostium, obaj w sumie wyglądali uroczo w tych rajstopkach, ale Spock wygrywa pelerynką XD Poza tym sporo cudnych momentów między nimi, ta troska, te spojrzenia, ta rozmowa o szansach <3 Chociaż Spock mógł tak cały czas nie zwracać się do Kirka kapitanie, kiedy wokół kręci się masa Klingonów, naprawdę cud, że nikt tego nie usłyszał XD Btw, kojarzę późniejszy design Klingonów i ci tutaj wywoływali we mnie głupawkę, bo wyglądają jak Hunowie z Mulan xD Bardzo mi się za to podoba, ze kosmici odcinka byli wyjątkowo irytujący, żeby na koniec okazać się wyjątkowo fascynujący i wyszło na to, że to Kirk był irytujący. Świetny plot twist! A tak na marginesie to kwiiik, czy ten klingoński dowódca leci na Kirka? Każdy leci na Kirka and it's canon? XD Jednym słowem bardzo fajny odcinek. Jedyny zarzut? Brak doktorka! XD

Tomorrow Is Yesterday
Po pierwsze, kwiiiik, Kirk irytujący się, kiedy komputer mówi do niego "dear". Cały ten wątek z komputerem był tak cudownie od czapy <3 Rozbawili mnie też Kirk i Sulu zacieszający podczas wycieczki po muzeum aka bazie wojskowej z lat 60. I aww, Bones dla odmiany teraz się tak ładnie martwił o Kirka, kiedy ten sie włamywał do jednostki <3 Dalej znowu kwiiiik, bo reakcja Spocka na tego niechcący sprowadzonego sierżanta - serio kocham to jak Nimoy potrafi tyle wyrazić jednym uniesieniem brwi. I w ogóle ten biedny sierżant, kwiiik po raz kolejny XD Dalej, choreografia tej walki Kirka z żołnierzami byla zabawna, ale w sumie cool. Za to absolutnie rozwaliło mnie zachowanie Kirka w calej tej scenie przesłuchania, te jego niewinne uśmieszki, "believe me sir you wouldn't believe me", kooocham XD Swoją drogą skądś znam aktora który grał tego dowódcę, może był gdzieś w Bonanzie? W każdym razie odcinek znowu świetny! <3 Btw, padlo tu że załoa Enterprise liczy 430 osób i ja się zastanawiam, co oni wszyscy tam niby robią, skoro nasi bohaterowie wszystko załatwiają sami lub ewentualnie z pomocą jakichś pojedynczych randomów co najwyżej. Reszta jest najwyraźniej tylko od tego, żeby dać sie zabić dla dramy XD


Ostatnio zmieniony przez die Otter dnia Nie 14:00, 16 Cze 2024, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Nie 18:28, 16 Cze 2024    Temat postu:

Ottiś, chciałam tylko dać znać, że będę mogła dopiero Ci porządnie odpisać jak wrócę z wyjazdu w sobotę, bo jestem na głuchej wsi i raz, że nie umiem na telefonie dobrze cytować, to żeby złapać internet muszę pojechać kilka kilometrów do najbliższego miasteczka xD Jestem załamana, bo myślałam, że sobie trochę Bonanzy pooglądam, a tu klops :C Ale bardzo się cieszę, że twoje oglądanie ST postępuje, pisz śmiało swoje wrażenia, do wszystkiego się odniosę jak wrócę z dziczy xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Pon 1:05, 17 Cze 2024    Temat postu:

Luzik, take your time <3 W ogóle cytowanie na telefonie doprowadza mnie do szału, unikam tego jak mogę, więc już samo to uznałąbym za wystarczającą wymówkę XD

Cóż, wkręciłam się już na maksa, więc obawiam się, że będziesz miała trochę do nadrabiania, no chyba że mi praca i Euro wspólnie uniemożliwą oglądanie XD

Obejrzałam jeszcze "Operation: Annihilate". Awww, znowu biedny, pięknie cierpiący Kirk, a do tego równie ładnie cierpiący Spock i jeszcze cierpiący Bones... czy jestem sadystką, że tak to lubię? Ale przysięgam, że tylko w fikcyjnych bohaterach xD Poza tym aww, Spock był taki dzielny <3 I jeszcze Bones choć raz przejmujący się Spockiem i przyznający, że Spock jest najlepszym pierwszym oficerem ever, wprawdzie z poczucia winy, ale to była miła odmiana w ich relacji xD I cała ta wymiana zdań na koniec - Spock straumatyzowany faktem, że pierwszym, co zobaczył po odzyskaniu wzroku, była twarz doktorka, i doktorek tak przejęty jego nadzwyczajnymi oczami, że zapomniał o uszach - kwiiik, kocham!
Swoją drogą tylko ten serial potrafi sprawić, że naleśniki na żyłce wydają się straszne XD
Btw, co się stało z tym bratankiem Kirka, który właśnie został sierotą? Istnieją jakeś ficzki z dzieciakiem plączącym się po Enterprise i wkurzającym wujka Kirka oraz przybranych wujków? XD

Edit: Obejrzałam właśnie „Shore Leave”

Khhhh, pierwsze sekundy i już mamy Kirka rozczarowanego, że to nie Spock masuje mu plecki, i to rozczarowanego pomimo że robi to sexy dziewczyna? Ładnie się zaczyna XD Kwiiiiiiik jeszcze bardziej, bo Spock podpuszczający Kirka, żeby ten wysłał sam siebie na przepustkę - i mina Kirka, który nie może zdecydować, czy jest bardziej wkurzony, czy bardziej pod wrażeniem XD I kwiiiiik po raz trzeci, ponieważ królik!!! (w ogóle strasznie mi się ten odcinek kojarzy z Supernatural!).
Dalej, mam wrażenie, że Spock jest za logiczny na tę planetę, nic dziwnego, że scenarzyści zostawili go tym razem na statku na pół odcinka, ale jednoczesnie jestem ciekawa, co by się stało, gdyby wylądował tam już na początku. Wyczarowałby swoją własną wersję Kirka? XD
Dalej, flirtujący doktorek był słodki (nawet jeśli stracił połowę mózgu przy tym, to wybaczam, dziewczę było urocze przynajmniej). Ale gdybym to oglądała w oryginalnych czasach, nabrałabym się na jego śmierć, to było okrutne wobec widzów, którzy jeszcze nie wiedzieli, że nie ma co się bać o główną trójcę (albo może w sumie wiedzieli, bo kiedyś seriale chyba nie mordowały raczej głównych bohaterów, to dopiero zmora naszych czasów, że nikt nie jest bezpieczny xD).
Swoją drogą mam wrażenie, że w tym odcinku oni wszyscy potracili mózgi (może po prostu jedyna komórka mózgowa była u Spocka? ale w sumie to chyba zawsze jest XD). Trochę mi trudno uwierzyć, że Kirk tak długo się bił z tym Finneganem i żądał wyjaśnień i nadal do niego nie dotarło, że to nie jest prawdziwy Finnegan. Ale z drugiej strony jemu się to totalnie podobało, więc może za dobrze się bawił porządną męską naparzanką, żeby wnikać? XD
Dalej, ekhm, ilość wzajemnego dotykania w scenie z Kirkiem i Spockiem uciekającymi przed ostrzałem z myśliwca była doprawdy skandaliczna XD
A tak na marginesie to ja się zastanawiam, z czego się składają te ich mundury - tutaj Kirk ma pięknie rozerwana koszulę i widać, że ta czarna część na górze to jakby kołnierz połączony z resztą, ale w którymś z poprzednich odcinków Spock ubierał się po badaniu u McCoya i tam miał na sobie czarną koszulkę, na która dopiero wkładał to niebieskie wdzianko, tak że to, co wystawało, było raczej górą koszulki. Kurła, mam potrzebę ich rozpakować z tych mundurów... tak czysto w celach naukowych, żeby sprawdzić, z ilu składają się części xD
Btw, uważam, że to nie fair, że Uhura nie dostała przepustki. Czy ona nigdy nie może mieć trochę funu poza mostkiem?
W każdym razie doskonale się przy tym odcinku bawiłam, zwłaszcza że nie spodziewałam się czegoś tak cudowne od czapy, więc mój zaciesz cały czas rósł.
A Spock totalnie był na koniec zazdrosny! XD

Edit 2.:
Kolejne dwa bardzo fajne odcineczki za mną^^

„Arena”.
Po pierwsze, cóż, Kirk powinien już się nauczyć, że na niesłuchaniu Spocka źle sis wychodzi. Swoją drogą czy ten żal Spocka, kiedy trzeba zabić innych kosmitów, nie jest dowodem na jego ludzką stronę? W końcu może sobie twierdzić, że mu szkoda z naukowego punktu widzdenia, ale tak czy inaczej jeśli mu szkoda, to już jest to przecież emocja XD
I w ogóle znowu mamy powtórkę Devil in the Dark - najpierw Spock nie chce zabijać, a Kirk chce, a potem jak Kirk staje oko w oko z wrogiem, to stwierdza, że jednak nie. Brakowało mi tylko zmiany zdania u Spocka w drugą stronę, ale można w sumie zaliczyć tutaj to, jak był uroczo dumny z Kirka, że ten sam wpadł na pomysł zrobienia armaty XD
Po drugie, kwiiiik, ja wiem, że to jest poważny odcinek, ale na widok tego Gorma trochę śmiechłam. W ogóle czy on nie jest na jakimś popularnym reaction gifie albo memie? Bo zdecydowanie już gdzieś widziałam tę jego gumową paszczę i oczka rodem z retro dyskoteki, ale nigdy nie sądziłam, że to jest na serio Zły Kosmita™ XD I w ogóle kwiiik, Gorm ma soniczny śrubokręt! A tak bardziej poważnie to trochę mi szkoda, że nigdzie nie doszło na koniec do rozmowy między dwoma statkami, bo fajnie by było, jakby sobie wyjaśnili sprawy i oficjalnie zażegnali ten konflikt. Ale może serialu nie było stać na więcej gumowych reptilian XD

„Space Seed”
Pierwsza moja myśl: ach, więc to jest ten Khan, który potem jest w tytule któregoś z filmów. Cieszę się, że okazał się godny legendy XD Ale może to w ogóle kwestia tego, że jak dla mnie Ricardo Montalban ma w sobie jakąś taką fascynująca charyzmę, że nawet jak gra gnidę, to chce się go oglądać. Nawet do końca nie winię tej głupiutkiej historyczki,że na niego poleciała XD
A w ogóle to zacieszam, bo oboje tych aktorów znam z Bonanzy, masz nawet odcinek z nimi na liście: „Day of Reckoning” z 2. sezonu^^
I jeszcze eeej, w tej scenie, kiedy Khan ogląda pracownię pani porucznik, w tle jest figura konia - jestem prawie pewna, że to jest ten sam koń, który stoi na stoliku za kanapą na Ponderosie xD
A z innych cudownych rzeczy:
Spock urażony, że Kirk zaciesza, kiedy przyłapie go na błędzie.
Bones, który nie przegapi żadnej okazji, żeby dogadadć Spockowi.
Bones, który był bardzo badass w scenie, w której Khan groził mu skalpelem <3
Swoją drogą całkiem twarzowe te ich galowe mundury, chociaż chyba wolę te codzienne. Ale po tym galowym Kirka można stwierdzić, jakiego koloru powinny być te codzienne, bo wiem już, że żółty był wypadkiem przy pracy (kamery) xD
I ostatnie, ale bardzo ważne pytanie: gdzie zgubili Sulu!? Brakowało mi go, ten random na jego miejscu był znacznie mniej interesujący! XD

W ogóle to zaczęłam już spisywać komentarze w trakcie oglądania, a potem tylko pobieżnie porządkować, więc wybacz, jeśli robią się coraz bardziej długie i nieskładne. To dowód mojej miłości, serio! XD

A w ogóle to jak wrócisz z dziczy i się trochę ogarniesz, to możesz mi podrzucić listę drugiego sezonu, bo pierwszy dobrze mi idzie XD

Edit 3.
Machnęłam jeszcze jeden, a co mi tam… XD

"A Taste of Armageddon"
Po pierwsze, awww, młoda Barbara Babcock, kompletnie się jej nie spodziewałam, zaciesz bardzo! W ogóle jaka ona była śliczna za młodu, pół odcinka sie zachwycałam <3
A jak o znajomych twarzach już mowa, to jeden z członków tej rady grał w Bonanzie, tylko kompletnie nie mogę sobie przypomnieć, kogo i w jakim odcinku. Pamiętam jedynie, że tam też nie był zbyt sympatyczny XD
A wracając do odcinka, fascynujący mieli pomysł na tę wojnę. Totalnie popieprzony, ale mimo wszystko fascynujący (ugh, czy ja brzmię jak Spock? XD).
Ómarło mnie to, że Scotty i Bones od razu wiedzieli, że to podstęp, bo kapitan Kirk w życiu nie wysłałby całej załogi na przepustkę XD I w ogóle fajnie, że Scotty miał tu trochę większą rolę. Niefajnie za to, że nadal najwyraźniej nie znalazł się Sulu, którego zgubili w poprzednim odcinku xD Ale aww, Scotty odmawiający wykonania rozkazu tego buca ambasadora był tak bardzo badass. Kiedy na co dzień kochane małe dziamo się wkurza, dopiero trzeba się bać XD
Spock też miał momenty badassowości zresztą. A Kirk w niewoli był słodko rozczochrany <3
W ogóle mam wrażenie, że Spock w co drugim odcinku zdradza jakieś randomowe moce (and I'm here for it XD).

Edit 4.
"The Menagerie, Part 1"
Ten odcinek może i ma mniej wartką akcję niż poprzednie, ale w ogóle mi to nie przeszkadza, bo i bez tego naprawdę wciąga.
Początkowo zachowanie Spocka wydawało OOC, ale ponieważ bohaterowie sami o tym mówili, to zakładałam, że ma dobre powody, no im dalej w las, tym bardziej było oczywiste, że nie zadałby sobie tyle trudu z błahego powodu, to by w końcu było nielogiczne. Ale chciałabym już znać te powody, a jeszcze bardzej jestem ciekawa, na ile one sa logiczne, a na ile emocjonalne, bo na razie mam coś wrażenie, że to drugie... (Poza tyym jak doszłam do tych fragmentów sprzed 13 lat - i to są te sceny z pierwszego pilota, tak? - to stwierdziłam, że tutaj to dopiero Spock jest OOC, on się UŚMIECHA do roślinki O.o).
W ogóle słodkie to było, jak jak początkowo Kirk wierzy w Spocka, nawet gdy fakty wydają się co najmniej podejrzane, i jak potem emocjonalnie reaguje na myśl, że Spock może kłamać, a wtedy właśnie Bones ze wszystkich ludzi zaczyna bronić Spocka. A potem jeszcze ten biedny, zdradzony, skołowany Kirk na koniec i Spock znow używający jego imienia, żeby go przekonać do obejrzenia reszty transmisji. Ugh, trochę feelsy!

A swoą drogą jeśli minęło 13 lat, a Spock nadal jest na tym samym stanowisku, to dziwi mnie, że reszta załogi się zmieniła. Przynajmniej Scotty mógł spokojnie służyć jeszcze za Pike'a (wiem, to by zepsuło ideę Wielkiego Sekretu Spocka, ale tak tylko mówię XD).

A Sulu dalej się nie znalazł, tęsknię!

I jeszcze komentarz ogólnie, nie do tego odcinka, ale tak mi się przypomniał teraz: bawi mnie, jak oni wyobrażali sobie różne supertechnologie przyszłości, ale nie przyszło im na myśl, że komputer może nie zajmować całego pomieszczenia XD

Edit 5.
"Menagerie" cz. 2
Awww, powód był jak najbardziej emocjonalny and I love it!
Ogólnie pierwsza część mi się bardziej podobała i w sumie to chyba nadal uważam, ze Spock był trochę OOC, ale przynajmniej był w tym bardzo cool, a poza tym ja kocham, kiedy Spock wbrew sobie udowadnia, że jest zdolny do emocji, i to jakich! Wzrusza mnie, że ten pozornie zimny, racjonalny, pozbawiony uczuć Spock był gotów postawić na szali karierę, wolność, a nawet życie (oraz relację z Kirkem xD), żeby pomóc przyjacielowi <3 Uważam też, że to kochane, jak Spock starał się w tym całym zorganizowanym przez siebie burdelu chronić Kirka przed konsekwencjami. Bawiło mnie też trochę, jak przez cały ten odcinek Kirk jest tak bardzo jak ryba wyjęta z wody, bo tak przywykł do polegania na Spocku, a nagle musi być po przeciwnej stronie, a do tego nie rozumie i czuje się zdradzony pewnie też. Feelsy troche XD I ta ich wymiana zdań na koniec <3
Ale potrzebuję teraz ficzka, w którym Spock i Bones by sobie co nieco wyjaśnili, bo na miejscu Bonesa byłabym wkurzona, gdyby Spock mnie tak wykiwał po tym, jak go broniłam przed kapitanem xD

A w ogóle to mam [link widoczny dla zalogowanych] na temat XD


Edit 6: dwa kolejne odcinki za mną^^

"The Conscience of the King"

W poprzednim odcinku Spock zmienił kurs, żeby załatwić prywatne sprawy, i nikt nie miał podejrzeń, tutaj Kirk zmienił kurs, żeby załatwić prywatne sprawy, i Spock od razu ma podejrzenia. Widać, kto tu jest sercem, a kto rozumem, że tak powiem XD I znowu Bones podchodzi do podejrzeń sceptycznie, ale podczas konfrontacji broni Spocka. W ogóle ładna ta konfrontacja była^^ A Spock może sobie twierdzić, że chodzi mu o bezpieczeństwo Enterprise, i tak wszyscy wiemy, o czyje bezpieczeństwo mu naprawdę chodzi XD
Dalej <fandomowy sadysta mode on> lubię straumatyzowanych bohaterów, a Kirk był bardzdo fajny i wiarygodny w swoim zachowaniu w reakcji na powrót tej traumy - to wypieranie, ta potrzeba, żeby mieć milion procent pewności, ten moment, kiedy sam przyznał, że się obawia, czy wiedzie nim chęć sprawiedliwości, czy zemsty. Chciałabym w ogóle dowiedzieć się więcej o tym, co on tam widział, ale jestem pewna, że jest o tym masa ficzków XD W ogóle tak bardzo feelsowe jest to, ze po tylu latach Kirk pamiętał ten wyrok śmierci co do słowa </3
I bardzo mi się podobał plot twist z tą córką oraz fakt, że Kodos nie jest typowym złolem, tylko sam ma masę wyrzutów.
A swoją drogą załoga Enterprise liczy ponoć 430 osób. Na przedstawieniu nie było nawet 20 i w sumie więcej by do widowni tego "teatru" nawet nie weszło. Czy to był teatr tylko dla oficerów? Gdybym była podrzędnym członkiem załogi, wszczęłabym bunt XD
PS Kolejny odcinek bez Sulu, nadal tęsknię! Ale przynajmniej Uhura zyskała w końcu scenę poza mostkiem. Wolałabym coś bardziej badass niż piosenka, ale przyjmę i to, przynajmniej aktorka miała coś do roboty XD


"The Squire of Gothos"

Yay, Mr. Sulu is back <3
A ten tam Napoleon wannabie jest tak cudnie popieprzony, że chyba go trochę lubię XD
Ómarł mnie Spock, który twierdzi, ze to jeszcze za mało, żeby określić to "fascynującym", w tej sytuacji wystarczy słowo "interesujące". I w ogóle Spock pyskujący Trelane'owi <3
Tymczasem Uhura po raz drugi dostała coś do roboty poza mostkiem i po raz drugi jest to wykonywanie muzyki, cóż, nadal twierdzę, że wolałabym ją biegającą z rapierem, ale nie będę wybrzydzać. Ale oni serio coś z tymi rapierami mają, wcześniej Sulu, teraz Kirk... XD
Kwiiiiik, Trelane tłumaczący, że te pistolety to takie same jak w pojedynku, w którym zginął Hamilton. Nie, mój móżdżek wcale nie zaczął śpiewać "Ten Duel Commandments" XD
A głos mamuśki Trelane'a to znów była Barbara Babcock, ten głos poznam wszędzie, nawet 30 lat młodszy jest dość charakterystyczny. Kurła, teraz mnie naszło na rewatching Doktor Quinn...
Kwiiiiik jeszcze bardziej, bo ta końcówka z Kirkiem wymieniającym, co robił jako mały łobuz, i Spockiem zszokowanym tymi pomysłami oraz podejrzeniem, jakoby on sam mógł robić coś podobnego. Perfekcyjna mimika Nimoya, a Shatner patrzył na niego tak, jakby chciał go przelecieć tu i teraz - co w sumie zdarza się podejrzanie często xD
Z innych komentarzy, zastanawiam się, czy aktorzy mieli jaką logikę przy wciskaniu guzików czy wciskali sobie radośnie jak leci. I czy mieli z tego fun, bo ja bym miała XD

I na koniec mam taką refleksję, ze już doszłam do tego poziomu miłości do bohaterów, że nawet w sumie nie potrzebuję, żeby fabuła miała jakiś głębszy sens. Potrzebuję fajnych scen z głównym trio, emocji Spocka, cierpiącego Kirka, zrzędzącego McCoya i odpowiedniej dawki bromance'u, dla każdej z tych rzeczy zniosę każdą fabułę XD


Edit... nie wiem już który, Fay, wracaj, bo się nie odkopiesz XDDD

Chyba skończyły mi się już polecane odcinki, więc obejrzałam teraz "The Return of the Archons"

Po pierwsze, ha, chciałam więcej Sulu to mam - dla odmiany w przebranku jak z czasów Hamiltona, miło XD W ogóle awww, Kirk i McCoy wyglądają totalnie mrrau w tych kostiumach. A Spock, cóż, twarzowa pelerynka, ale trochę Nazgul cosplay XD
Dalej, aww, panika Kirka, kiedy Bones został zaczarowany. A biedny Spock musiał się uśmiechać, kiedy udawał zaczarowanego. Dobrze, ze sobie przy tym czegoś nie naciągnął XD
Kwiiiik, Kirk mówiący Spockowi, że byłby z niego doskonały komputer, i Spock traktujący to jako komplement <3 (oczywiście jestem pewna, że Kirk wiedział, że on to tak odbierze, tak samo jak Spock wiedział, że Kirk z niego śmieszkuje. Actual space husbands XD).
Aww ponownie, bo ten uśmiech Sulu, kiedy pokazał sie na mostku po odczarowaniu i zgonił zastępcę ze swojego siedzenia, był taki uroczy. Szkoda, że nie pokazali też jeszcze doktorka po tym, jak wrócił do siebie, no ale nie można mieć wszystkiego.
Swoją drogą ci nibymnisi z tego odcinka brzmieli trochę tak jak Lurch z Rodziny Addamsów xD
Ogólnie trochę nudnawy odcinek, ale miał swoje momenty, było warto zresztą choćby dla samych kostiumów <3


Ostatnio zmieniony przez die Otter dnia Sob 0:03, 22 Cze 2024, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Nie 0:11, 23 Cze 2024    Temat postu:

To powinien być edit nr 3548, ale że długi komentarz, a to i tak się powoli staje jak „Moda na sukces”, to pozwalam sobie na post pod postem XD

Obejrzałam „This side of paradise” i tu się chyba pierwszy raz nasze opinie rozminą, bo mnie się ten odcinek bardzo, ale to bardzo podobał. No dobra, ten moment ze Spockiem bujającym się na gałęzi jak przerośnięty leniwiec był totalnie od czapy i odcinek mógłby się spokojnie obyć bez niego... chociaż i tak ómarłam. I reakcja Kirka na ten widok wygrywa wszystko xD Ale reszta odcinka – jestem na tak.

Dobra, po kolei, bo znowu robiłam notatki na bieżąco:
Pierwsze moje skojarzenie to było: czy oni pożyczyli set z Bonanzy? XD
Dalej, rozbawiło mnie, że kiedy okazało się, że Leila i Spock się znali, Kirk wyglądał na zazdrosnego, dobrze mu tak, zwykle jest odwrotnie XD

Zastanawiałam się początkowo, czy Spock po naćpaniu się pyłkiem zmienił osobowość, czy tylko uwolnił to, co w nim siedziało stłamszone. Inaczej mówiąc, czy zakochał się w Leili teraz, bo pyłki, czy kochał ją już wcześniej, tylko nie umiał sobie na to pozwolić? Jeśli to pierwsze, to wątek jest trochę creepy, ale im dalej w odcinek, tym bardziej byłam przekonana, że to drugie, a ta ostatnia rozmowa Spocka z Leilą, kiedy już nie byli na pyłkach, mnie ostatecznie utwierdziła, że on miał wobec niej jakieś uczucia, ale zbyt go przerażaly, żeby miał im pozwolić dojść do głosu. I w sumie to jest naprawdę smutne, że on jak każdy człowiek potrzebuje miłości, ale sobie na nią nie pozwala, bo jak każdy Vulcan widzi ją jako emocjonalną słabość. A zarazem pozwala sobie na miłość (wg mnie platoniczną, ale jednak) wobec Kirka, bo ją może sobie sam przed sobą tłumaczyć lojalnością wobec kapitana – czyli reakcją zupełnie logiczną. I w ten sposób też przy Kirku raz na jakiś czas pozwala sobie na niewielkie uchylenie maski. I w ogóle to zauważyłam, ze on w tej naćpanej wersji cały czas mówi do Kirka "Jim", na co normalnie pozwala sobie w tylko w stanie silnych emocji (silnych jak na niego przynajmniej XD), co by też potwierdzało, że gdyby pozwalał sobie na co dzien na bycie ludzkim, to by tak właśnie do niego mówił. Tak czy inaczej wyglądał na takiego szczęśliwego z tą dziewczyną, że mi go było naprawdę szkoda, mimo że wiedziałam, że to nie jest prawdziwy on… Tylko że w sumie w jakiś sposób jest, jeśli zakładadmy ten pyłek faktycznie tylko zdjął bariery i pozwolił mu na prawdziwe uczucia, a nie stworzył fałszywe. Btw, dotąd uważałam Spocka za aseksualnego, więc gryzie mi się to z moim headcanonem (ale chyba nie zamierzam go porzucać i tak, bo potrzeba miłości nie równa się potrzebie seksu, a poza tym kto mi zabroni? XD).
Tak czy inaczej choć ogólnie uważam ten wątek Spocka za smutny i feelsowy, to momentami był też kwikaśny, choćby w konfrontacji z Kirkiem („No, I don't think so. - You don't think so what? - I don't think so, SIR!" XD. Ale auć, to wszystko, co Kirk nagadał Spockowi, żeby go wkurzyć, było brutalne. Chociaż jednocześnie to była świetna scena. I w ogóle fakt, że praktycznie pierwszymi słowami Spocka po odczarowaniu były "I don't belong anymore", kopnął mnie prosto w miękkie. So much feels! I tak samo ostatnie zdanie Spocka o tym, jak pierwszy raz w życiu był szczęśliwy, znowu prosto w feelsy! (chociaż uważam, że to przesada, bo on na Enterprise ma swoje miejsce, ale tez jednocześnie w kontekście tego odcinka rozumiem to stwierdzenie, bo to nie chodziło IMO o dziewczynę, tylko o to, że to był pierwszy raz w całym życiu Spocka, kiedy nie był rozdarty pomiędzy wolkańską logiką a ludzkimi uczuciami i nie czuł się winny za którekolwiek z nich, chlip chlip, biedne dziamo!).
Swoją drogą zaczęłam się teraz zastanawiać, jak doszło w ogóle do małżeństwa jego rodziców, skoro jego ojciec był stuprocentowym Vulcanem, czyli nie był zdolny do miłości? Matka tak się zakochała, ze była w stanie żyć w związku bez wzajemności, to było małżeństwo czysto z rozsądku czy jak?
A wracając jeszcze do Kirka, trochę mnie wzruszył ten fragment, w którym został kompletnie sam. Taki był biedny jak tak siedział w opustoszałym statku i dyktował ten swój wpis </3

A z lżejszych rzeczy, ómarł mnie na przykład Kirk nawet w tej sytuacji niepotrafiący się powstrzymać, żeby nie pośmieszkować z McCoya, który przecież zawsze twierdził, że w takiej wersji polubiłby Spocka bardziej, więc czemu teraz się martwi? XD Oraz to, że naćpany Bones mówi z silnym południowym akcentem i nazywa Kirka „Jimmy boy”. I jeszcze na koniec Bones mówiący szefowi tej kolonii, że może mu udowodnić że jest lekarzem i w parę chwilę posłać go do szpitala xD



Edit, bo ja naprawdę marnuję każdą wolną chwilę na ten serial, someone stop me please! XDDD

"Court martial"
Kirk był bardzo fajny w tym swoim przekonaniu, że wie, co zrobił, i nikt mu nie wmówi, ze jest inaczej. Chociaż też podobało mi się, że to nie był taki ślepy upór, tylko miał moment wątpliwości, ale przeanalizował wszystko jeszcze raz i doszedł z powrotem do wniosku, że na pewno jest niewinny. Ale wkurzał mnie trochę w scenie z tą swoją starą znajomą, kiedy tak ostentacyjnie ignorował jej zawód, żeby ją podrywać. Bo może i to było trochę na zasadzie chęci wyparcia na moment kłopotów, ale w efekcie wyszło, że dla niego liczy się jej uroda, a więc jej zawód prawnika nie ma znaczenia i nie brał jej na serio, dopóki nie wyjawiła, jaką gra w tym wszystkim rolę. No trochę seksistowskie to było. Ale też jest to niewielka irytacja na postać, a nie na serial w ogóle, bo ja naprawdę jestem wyrozumiała wobec seriali z tamtych czasów pod tym względem. Gdyby był współczesny, patrzyłabym inaczej, a wtedy, cóż, zakładam, ze they didn't know better.
Zeznania Spocka w obronie charakteru Kirka były kochane. I te szachy (w ogóle nie wiem jak mają działać te ich kosmiczne szachy, ale sam design planszy jest cool!) <3 I ten moment, kiedy McCoy krzyczy na Spocka, że "you're the most cold-blooded man I've ever known!", na co Spock mu uprzejmie dziękuję za komplement <3 W ogóle uwielbiam, kiedy Bones i Spock muszą współpracować, żeby ratować tyłek Kirka, kiedy nie mają go w roli buforka między nimi XD
Świetny był ten plot twist z denatem, który żyje i sam sfingował swoją śmierć. Ale sposób na jego znalezienie był, cóż, interesujący - naprawdę nie mieli czegoś mniej skomplikowanego? XD


Ostatnio zmieniony przez die Otter dnia Nie 15:15, 23 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Nie 16:39, 23 Cze 2024    Temat postu:

Aaaaa, jestem w drodze do cywilizacji i mam internet!! Ottiś, właśnie siedzę w pociągu i nadrabiam twoje wrażenia <33 Wieczorem na spokojnie odpiszę na wszystko i dam rozpiskę na drugi sezon Very Happy Ale mam taki zaciesz niesamowity, że się wciągnęłaś w ten serial <33 A mi nawet udało się obejrzeć kilka odcinków Bonanzy, bo leciała w telewizji xDD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Nie 20:23, 23 Cze 2024    Temat postu:

Będę odpisywać w ratach chyba, póki co dam rozpiskę na drugi sezon Very Happy

1. Amok Time – Spock-centric, najbardziej szalony pomysł na otwarcie sezonu. Obejrzeć koniecznie, to tutaj, na rozgrzanych piaskach Vulcanu narodził się kiedyś slash xD
2. Who Mourns for Adonais? –beznadziejny, pominąć
3. The Changeling – nic specjalnego, ale ja lubię, do obejrzenia. Ten odcinek ewidentnie zainspirował potem fabułę Star Trek: The Motion Picture
4. Mirror, Mirror – alternative universe! Świetny, obejrzeć koniecznie, Uhura ma tu też większą rolę niż zwykle
5. The Apple – prawie nic z niego nie pamiętam, fabuła chyba była trochę żenująca, można pominąć EDIT: Obejrzałam, żeby przez niepamięć nie powtórzyć sytuacji z "This side of paradise" i tak - nadal uważam, że główny plot jest raczej żenujący, ale Spock ma tu bardzo dobre momenty (zwłaszcza w pierwszym kwadransie, znowu pada "Jim"!), jest trochę jego banteru z Bonesem, więc choćby dlatego warto obejrzeć, plus akcja jest calkiem wartka.
6. The Doomsday machine – dobry, do obejrzenia, trzyma w napięciu.
7. Catspaw – do pominięcia, to miał być chyba taki pseudo-halloweenowy odcinek z wiedźmami, nawiedzonym zamkiem i czarnym kotem, ale wyszło bardzo źle
8. I, Mudd – zabawny, wg mnie do obejrzenia, ale nie jest to jakiś humor wysokich lotów xD
9. Metamorphosis – do pominięcia, nudny był
10. Journey to Babel – jeden z moich ulubionych, koniecznie do obejrzenia! Poznajemy rodziców Spocka <3
11. Friday’s Child – nic specjalnego, ale McCoy ma tu fajne momenty, więc dla niego można
12. The Deadly Years – ja nie jestem fanką, można pominąć, ale sam w sobie nie jest zły
13. Obsession – Kirk-centric, wg mnie nudny i do pominięcia
14. Wolf in the fold – Scotty zostaje opętany przez ducha Kuby Rozpruwacza i zabija tancerkę go-go. Tak, to jest plot. Okropne, pominąć xD
15. The Trouble With Tribbles – najśmieszniejszy, najcudowniejszy, obejrzeć koniecznie!
16. The Gamesters of Triskelion – całkiem enjoyable, choć nieco głupawy
17. A Piece of the Action – zabawny, uroczy, do obejrzenia. Punkt wyjścia jest idiotyczny, ale co z tego, czysty fun.
18. The Immunity Syndrome – nudny, ale wg mnie warto dla momentów Spock-McCoy
19. A Private Little War – zawoalowana krytyka Zimnej Wojny, a konkretniej wojny w Wietnamie. Szkoda tylko, że odcinek sam w sobie jest kiepski, niestety. Ale Kirk ma tu dobry problem moralny.
20. Return to Tomorrow – nic specjalnego, ale ja lubię ten odcinek, Kirk decyduje się tu pomóc alienom w dość ryzykowny sposób, ale wszystko to w imię eksploracji i ponieważ „Risk is our business”.
21. Patterns of Force – mi się podobał, chociaż pamiętam czyjś komentarz, że ten odcinek powstał tylko dlatego, że studio miało nazistowskie kostiumy i rekwizyty walające się w magazynie. I w sumie do tej pory nie wiem kto uznał, że to dobry pomysł, żeby w te kostiumy ubrać Shatnera i Nimoya, obu żydowskiego pochodzenia i to ledwo 20 lat po wojnie?
22. By Any Other Name – z tego odcinka pamiętam tylko, że Scotty musiał upić się z jednym alienem, żeby stępić jego czujność. Co było całkiem zabawne. Chyba do obejrzenia?
23. The Omega Glory – jeden z najgorszych, ominąć koniecznie.
24. The Ultimate Computer – nic wybitnego, ale bez bólu można obejrzeć. Kolejny z serii „Kirk zagaduje evil-komputer na śmierć”.
25. Bread and Circuses – naprawdę głupawy koncept (planeta, która też miała cywilizację identyczną do Starożytnego Rzymu, ale tam nie upadł?), ale warto dla kilku scen Spock-McCoy. Ja głównie pamiętam, że mieli tu takie twarzowe, szare koszulki xD
26. Assignment: Earth – to nie jest tak właściwie odcinek Star Treka. To miał być spin-off o takim agencie czasu, jakieś dziwne skrzyżowanie Bonda z Doktorem Who. Kirk i Spock pełnią tu marginalną rolę. Według mnie warto tylko dla sceny Spocka z kotem xD


Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Pon 14:52, 24 Cze 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Nie 21:58, 23 Cze 2024    Temat postu:

Nadrabiam <3

Cytat:
Haha, rozumiem, ja też częściej wracam do starych fandomów, a na nowe muszę mieć odpowiedni moment, kiedy jestem gotowa psychicznie na przygodę. Stare, dobrbe fandodmy są jak taka bezpieczna, mięciutka kołderka, którą się można otulić, kiedy świat jest zły <3


Taak! Ja zauważyłam też u siebie, że od dłuższego czasu więcej czytam fanfiction niż zwykłych książek, właśnie przez to takie poczucie bezpieczeństwa - to jest coś znanego, z ukochanymi bohaterami, w sferze komfortu. A na coś nowego muszę się psychicznie przygotować xD

Cytat:
Swoją drogą ten motyw psucia i naprawiania historii bardzo mi się kojarzy z takim serialikiem, który nazywa się "Timeless" i jest w całości oparty na tej koncepcji. Polecam, bo krótki, a przyjemny. No i dużą rolę gra tam Luka z "Ostrego dyżuru"^^


O, dziękuję za kolejną polecajkę!

Cytat:
No więc moja ocena jest taka, że Spock może był za bardzo logiczny, ale pozostali z kolei zbyt irracjonalni, po doświadczonych facetach z floty oczekiwałabym więcej opanowania emocji i koncentracji na zadaniach które mogą ich uratować, a tymczasem jedynym, który cały czas nad sobą panował, był Scotty. On w ogóle jest cudownie pozytywny i chyba nigdy nie traci spokoju, co?


Tak, dokładnie! Też mnie to frustrowało w tym odcinku, bo reszta załogi się zachowywała raczej jak banda kadetów świeżo z Akademii. A tak w ogóle, to biedny Spock naprawdę czasem doświadcza hostile work-environment, jak na załogę statku zajmującego się eksploracją i którego misją jest spotkanie z nieznanym, to do Spocka i jego inności są raczej mało tolerancyjnie nastawieni. Niektóre zachowania Bonesa to wręcz zakrawają o ksenofobię xD

Cytat:
Swoją drogą nie ulega wątpliwości, że Spock jest moim ulubieńcom, ale nie mogę też dłużej nie zauważać, jaki Kirk jest śliczny XD Btw, czy istnieje odcinek, w którym Uhura ma coś ciekawszego do roboty poza mówieniem do radia i składaniem meldunków? Bo czuję injustice, niby wiem, że to jest drugoplanowa postać, ale jest fajna i chciałabym ją poznać bliżej, a tymczasem jak na razie ta aktorka nie ma za wiele do grania. Sulu chociaż mógł z rapierem polatać xD


"Śliczny" właśnie idealnie pasuje do Kirka <3 Bo przystojny to za mało, a piękny za dużo. Co do Uhury - wydaje mi się, że w drugim sezonie jest jej trochę więcej (a przynajmniej pojawia się w scenach poza statkiem). Tak z głowy to pamiętam na pewno w "Mirror, mirror", "Trouble with tribbles" i w "I, Mudd".

Cytat:
Btw, kojarzę późniejszy design Klingonów i ci tutaj wywoływali we mnie głupawkę, bo wyglądają jak Hunowie z Mulan xD


Kwiiiiik! xD

Cytat:
A tak na marginesie to kwiiik, czy ten klingoński dowódca leci na Kirka? Każdy leci na Kirka and it's canon? XD


No nie? XD Ten tekst o tym, że Kirk nauczy się używać swojego języka był bardzo dwuznaczny xD

Cytat:
Btw, padlo tu że załoa Enterprise liczy 430 osób i ja się zastanawiam, co oni wszyscy tam niby robią, skoro nasi bohaterowie wszystko załatwiają sami lub ewentualnie z pomocą jakichś pojedynczych randomów co najwyżej. Reszta jest najwyraźniej tylko od tego, żeby dać sie zabić dla dramy XD


Zawsze mi jakoś szkoda tych biednych członków załogi z niższego szczebla, którzy pewnie albo siedzą ciągle w inżynierowni, albo w laboratoriach i pewnie przez 5 lat nawet nie postawią stopy na obcej planecie xD

Cytat:
Btw, co się stało z tym bratankiem Kirka, który właśnie został sierotą? Istnieją jakeś ficzki z dzieciakiem plączącym się po Enterprise i wkurzającym wujka Kirka oraz przybranych wujków? XD


No nie, tak to zostawili zupełnie bez komentarza, nie wiem, że go odeślą do dziadków, czy cokolwiek xD A dzieci chyba na statku wtedy jeszcze nie były dozwolone, dopiero w "Next generation" podróżowali całymi rodzinami.

Cytat:
Khhhh, pierwsze sekundy i już mamy Kirka rozczarowanego, że to nie Spock masuje mu plecki, i to rozczarowanego pomimo że robi to sexy dziewczyna? Ładnie się zaczyna XD


"Dig in there, Mr Spock" XDD

Cytat:
A tak na marginesie to ja się zastanawiam, z czego się składają te ich mundury - tutaj Kirk ma pięknie rozerwana koszulę i widać, że ta czarna część na górze to jakby kołnierz połączony z resztą, ale w którymś z poprzednich odcinków Spock ubierał się po badaniu u McCoya i tam miał na sobie czarną koszulkę, na która dopiero wkładał to niebieskie wdzianko, tak że to, co wystawało, było raczej górą koszulki. Kurła, mam potrzebę ich rozpakować z tych mundurów... tak czysto w celach naukowych, żeby sprawdzić, z ilu składają się części xD


Gdzieś się spotkałam z taką teorią, że Spock pod tą niebieską tuniką ma taką termiczną koszulkę, bo jako że pochodzi z gorącej planety Vulcan, to na statku jest mu zawsze zimno i tego się trzymam ^^

Cytat:
I jeszcze eeej, w tej scenie, kiedy Khan ogląda pracownię pani porucznik, w tle jest figura konia - jestem prawie pewna, że to jest ten sam koń, który stoi na stoliku za kanapą na Ponderosie xD


Kwiiiik xDD

Cytat:
Ogólnie pierwsza część mi się bardziej podobała i w sumie to chyba nadal uważam, ze Spock był trochę OOC, ale przynajmniej był w tym bardzo cool, a poza tym ja kocham, kiedy Spock wbrew sobie udowadnia, że jest zdolny do emocji, i to jakich! Wzrusza mnie, że ten pozornie zimny, racjonalny, pozbawiony uczuć Spock był gotów postawić na szali karierę, wolność, a nawet życie (oraz relację z Kirkem xD), żeby pomóc przyjacielowi <3


W ogóle to już taka bardziej ciekawostka, ale w nowych trekach, tj. Star Trek: Discovery" i "Strange new worlds" też jest Spock i Pike i oba te seriale dają baaaardzo ładny kontekst tego, dlaczego Spock był gotowy dla Pike'a tyle poświęcić.

Cytat:
Dalej <fandomowy sadysta mode on> lubię straumatyzowanych bohaterów, a Kirk był bardzdo fajny i wiarygodny w swoim zachowaniu w reakcji na powrót tej traumy - to wypieranie, ta potrzeba, żeby mieć milion procent pewności, ten moment, kiedy sam przyznał, że się obawia, czy wiedzie nim chęć sprawiedliwości, czy zemsty. Chciałabym w ogóle dowiedzieć się więcej o tym, co on tam widział, ale jestem pewna, że jest o tym masa ficzków XD W ogóle tak bardzo feelsowe jest to, ze po tylu latach Kirk pamiętał ten wyrok śmierci co do słowa </3


Nie mylisz się, "Tarsus IV" to bardzo popularny tag na AO3 chociażby xD Według mnie w ogóle to backstory sporo dodaje do postaci Kirka. Nie pamiętam, czy w którymś odcinku było już o teście Kobayashi Maru? W każdym razie to taka symulacja, którą przechodzi każdy przyszły dowódca na Akademii i która w skrócie sprowadza się do "no-win scenario". Nie da się jej przejść zwycięsko, nie ma idealnego rozwiązania, sprawdza tak naprawdę reakcję kadeta na sytuację bez wyjścia, gdzie tak czy inaczej będzie odpowiedzialny za śmierć ludzi. I Kirk tak nie mógł znieść tego, że symulacja jest zaprogramowana w ten sposób, by nie dało się wszystkich uratować, że postanowił ją zhakować. Ja wiem, że wtedy nie pisało się postaci w ten sposób i że nie było to świadome, ale w moim headcanonie to jego doświadczenie z Kodosem bardzo czytelnie przekłada się na taką chęć ocalenia każdego.

Cytat:
I na koniec mam taką refleksję, ze już doszłam do tego poziomu miłości do bohaterów, że nawet w sumie nie potrzebuję, żeby fabuła miała jakiś głębszy sens. Potrzebuję fajnych scen z głównym trio, emocji Spocka, cierpiącego Kirka, zrzędzącego McCoya i odpowiedniej dawki bromance'u, dla każdej z tych rzeczy zniosę każdą fabułę XD


I to jest bardzo dobre podejście! <3 Przez najgorsze, najbardziej głupie odcinki da się przecierpieć dla tej trójki xD

Cytat:
Obejrzałam „This side of paradise” i tu się chyba pierwszy raz nasze opinie rozminą, bo mnie się ten odcinek bardzo, ale to bardzo podobał. No dobra, ten moment ze Spockiem bujającym się na gałęzi jak przerośnięty leniwiec był totalnie od czapy i odcinek mógłby się spokojnie obyć bez niego... chociaż i tak ómarłam. I reakcja Kirka na ten widok wygrywa wszystko xD Ale reszta odcinka – jestem na tak.


Wiesz co, aż mam ochotę sobie ten odcinek zrewatchować, bo widziałam go tylko raz i jakoś źle mi się kojarzył, ale może rzeczywiście warto? Podejrzewam, że chyba odstraszył mnie ten wątek romansowy Spocka, bo mnie w ogóle wątki romansowe odrzucają w Star Treku, zazwyczaj jakoś seksistowsko poprowadzone są. Wyjątek robię tylko dla Edith Keeler z "City on the edge...", bo to cudna postać była. Ale obejrzę i się odniosę na świeżo do twoich uwag!

Cytat:
Zeznania Spocka w obronie charakteru Kirka były kochane.


Tak! Zwłaszcza jak tę swoją niezachwianą wiarę w Kirka porównał wręcz do prawa grawitacji xD Skojarzyło mi się z tym [link widoczny dla zalogowanych] z "The Office" xD

A ja na wyjeździe miałam telewizor w domku letniskowym i oprócz oglądania Euro trafiłam na "Bonanzę" <3 Muszę posprawdzać co to były za odcinki, ale chyba z drugiego sezonu. Jednego widziałam tylko końcówkę, chyba jakiś wątek romansowy Bena z żoną jakiegoś faceta na wózku, który przegrał ją w karty z jakimś zbirem?? Potem obejrzałam jeszcze raz "The Hopefuls" i mojemu towarzyszowi bardzo się spodobało, kazał przekazać, że "Adam to eye-candy" XDDD Następnie był odcinek z tym chłopakiem z bliznami na plecach, który zarudnia się na ranczu, żeby wydobyć informacje na temat pościgu za jego bandą, z którą napadli na bank. I jeszcze bardzo dziwny odcinek z cyrkiem (), gdzie Joe miał cringową scenę z kobietą z brodą. Ten był beznadziejny xD


Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Nie 22:03, 23 Cze 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Pon 0:30, 24 Cze 2024    Temat postu:

Pięknie dziękuję za liste. Khh, ten pierwszy odcinek zapowiada się intrygująco xD

Fayerka napisał:
Taak! Ja zauważyłam też u siebie, że od dłuższego czasu więcej czytam fanfiction niż zwykłych książek, właśnie przez to takie poczucie bezpieczeństwa - to jest coś znanego, z ukochanymi bohaterami, w sferze komfortu. A na coś nowego muszę się psychicznie przygotować xD
OMG tak! Ja oficjalnie twierdzę, że mniej teraz czytam, bo musze dużo czytać w pracy, i to jest też trochę prawda, ale trochę też właśnie chodzi o tę psychiczną gotowość na wchodzenie w życie nowych postaci, że tak powiem. Tak że high five, Fay! Albo low five moze bardziej XD

Cytat:
Niektóre zachowania Bonesa to wręcz zakrawają o ksenofobię xD
Te jego uwagi o spiczastych uszach i w ogóle? Ale mam wrażenie, że Bonesowi się wybacza bardziej, bo Bones to ten typ, który im bardziej na ciebie zrzędzi, tym bardziej cię lubi xDDD

Cytat:
Zawsze mi jakoś szkoda tych biednych członków załogi z niższego szczebla, którzy pewnie albo siedzą ciągle w inżynierowni, albo w laboratoriach i pewnie przez 5 lat nawet nie postawią stopy na obcej planecie xD
To też się prosi o ficzka! Cieżki los prostego szeregowca (czy jaki tam jest odpowiednik w gwiezdnej flocie? gwiezdnego majtka? XD).

Cytat:
"Dig in there, Mr Spock" XDD
Nadal od nowa ómieram przez tę scenę... niedługo osiągnę znowu poziom ektoplazmy XD

Cytat:
Gdzieś się spotkałam z taką teorią, że Spock pod tą niebieską tuniką ma taką termiczną koszulkę, bo jako że pochodzi z gorącej planety Vulcan, to na statku jest mu zawsze zimno i tego się trzymam ^^
A to ma sens, bo w którymś z ostatnich odcinków znowu zauważyłam, że jak scena wymagała od nich więcej ruchów, to Spock miał pod spodem czarną koszulkę, a Kirk radośnie świecił golizną (swoją droga strasznie krótkie te ich mundury, mnie by trafiał szlag, nienawidzę krótkich ubrań xD).

Cytat:
W ogóle to już taka bardziej ciekawostka, ale w nowych trekach, tj. Star Trek: Discovery" i "Strange new worlds" też jest Spock i Pike i oba te seriale dają baaaardzo ładny kontekst tego, dlaczego Spock był gotowy dla Pike'a tyle poświęcić.
Ooo <3 A chociaż fajnie jest ten Spock zagrany? Bo ja nie jestem w stanie sobie wyobrazić w tej roli nikogo innego. Mimika Nimoya jest per-fek-cyj-na <milion serduszek>

Cytat:
Nie mylisz się, "Tarsus IV" to bardzo popularny tag na AO3 chociażby xD Według mnie w ogóle to backstory sporo dodaje do postaci Kirka. Nie pamiętam, czy w którymś odcinku było już o teście Kobayashi Maru? W każdym razie to taka symulacja, którą przechodzi każdy przyszły dowódca na Akademii i która w skrócie sprowadza się do "no-win scenario". Nie da się jej przejść zwycięsko, nie ma idealnego rozwiązania, sprawdza tak naprawdę reakcję kadeta na sytuację bez wyjścia, gdzie tak czy inaczej będzie odpowiedzialny za śmierć ludzi. I Kirk tak nie mógł znieść tego, że symulacja jest zaprogramowana w ten sposób, by nie dało się wszystkich uratować, że postanowił ją zhakować. Ja wiem, że wtedy nie pisało się postaci w ten sposób i że nie było to świadome, ale w moim headcanonie to jego doświadczenie z Kodosem bardzo czytelnie przekłada się na taką chęć ocalenia każdego.
Nie widziałam tego jeszcze, ale brzmi jak kompletnie popieprzony, a jednocześnie bardzo skuteczny test i totalnie widzę Kirka, który reaguje na niego w taki spsosób. (Btw, zhakował naprawdę, a nie zagadał komputer tak, żeby sam się zhakował? XDDD)

Cytat:
I to jest bardzo dobre podejście! <3 Przez najgorsze, najbardziej głupie odcinki da się przecierpieć dla tej trójki xD
W sumie dokładnie to samo jest w Bonanzie. Tyle że tam czwórki. Albo nawet piątki, jeśli liczyć Hop Singa, bo on też ma epickie momenty XD

Cytat:
Wiesz co, aż mam ochotę sobie ten odcinek zrewatchować, bo widziałam go tylko raz i jakoś źle mi się kojarzył, ale może rzeczywiście warto? Podejrzewam, że chyba odstraszył mnie ten wątek romansowy Spocka, bo mnie w ogóle wątki romansowe odrzucają w Star Treku, zazwyczaj jakoś seksistowsko poprowadzone są. Wyjątek robię tylko dla Edith Keeler z "City on the edge...", bo to cudna postać była. Ale obejrzę i się odniosę na świeżo do twoich uwag!
Do it! Bo właśnie sam romans też mnie jakoś nie zachwycił, ale jak dla mnie tam w ogóle nie ten romans był najważniejszy, tylko on był przejawem odblokowania tej części Spocka, którą on normalnie tłamsi, i to bylo fascynujące dla mnie. Ale tez możliwe, że to tylko ja i moje nadinterpretacje xD

Cytat:
Tak! Zwłaszcza jak tę swoją niezachwianą wiarę w Kirka porównał wręcz do prawa grawitacji xD Skojarzyło mi się z tym [link widoczny dla zalogowanych] z "The Office" xD
Kwiiiik, tak bardzo tak! xD

Cytat:
A ja na wyjeździe miałam telewizor w domku letniskowym i oprócz oglądania Euro trafiłam na "Bonanzę" <3 Muszę posprawdzać co to były za odcinki, ale chyba z drugiego sezonu. Jednego widziałam tylko końcówkę, chyba jakiś wątek romansowy Bena z żoną jakiegoś faceta na wózku, który przegrał ją w karty z jakimś zbirem?? Potem obejrzałam jeszcze raz "The Hopefuls" i mojemu towarzyszowi bardzo się spodobało, kazał przekazać, że "Adam to eye-candy" XDDD Następnie był odcinek z tym chłopakiem z bliznami na plecach, który zarudnia się na ranczu, żeby wydobyć informacje na temat pościgu za jego bandą, z którą napadli na bank. I jeszcze bardzo dziwny odcinek z cyrkiem (), gdzie Joe miał cringową scenę z kobietą z brodą. Ten był beznadziejny xD

O, idealnie! <3 Już Ci mówię, co to były za odcinki, brzmi jak początek drugiego sezonu, tylko nie po kolei: ten z sąsiadem na wózku to The Mill (wątek romansowy nie jest tam istotny - intelekt Adama i jego bicepsy są XD), ten z chłopakiem z bliznami to "Showdown", a ten dziwny z cyrkiem, yyyy, tak go nie lubię, że nawet tytułu nie pamiętam, "The Abduction" chyba? XD



Edit:
Ja tymczasem jeszcze zdążyłam obejrzeć "Where no man has gone before". Dziwne to było. Brwi Spocka, mundury i wybrakowana załoga to jedno, ale fabuła tez była jakaś taka przesadzona, że tak powiem. I bohaterowie byli OOC. Spock, który od razu zdecydowanie nalega na zabicie zmutowanego członka załogi, Kirk świecie przekonany, że Spock nie ma uczuć. Spock, który podnosi głos częściej niż potem, Kirk, który był wyjątkowym kretynem, kiedy sam poszedł za dwoma supersilnymi i śmiertelnie niebezpiecznymi mutantami. Ale czemu się już nawet nie dziwię, że wygral, bo przegadał jedno z nich? Liczyłam jednak, ze to Spock złamie rozkaz, pojawi się z jakąś nową bronią i uratuje Kirkowi tyłek, ale nie, zapomniałam, że Kirk bywa Mary Sue XD Swoją drogą to bywa irytujące, że kiedy złol potrzebuje sojusznika, randomowa dziewczyna z załogi się w nim zakochuje. A tutaj to było podwójnie irytujące, kiedy tą naiwną zakochaną gąską okazała się doświadczona pani psychiatra, serio?
A z różnic jeszcze - wyłapałam napis "James R. Kirk" na nagrobku, a potem już inicjałem Kirka chyba zawsze jest T? Zauważyłam też, że na koniec Kirk miał zabandażowaną łapkę - w późniejszych odcinkach obrywał gorzej, a nigdy nie było po tym śladu, jestem rozdarta między marudzeniem na ten fakt a stwierdzeniem, że po prostu Bones był lepszym lekarzem xD
Also - Shatner chyba wyjątkowo lubił, jak ktoś rozdzierał na nim mundur XD (A przy okazji - tu miał włosy na klacie, a w którymś kolejnym odcinku wiem, że nie miał, interesująca obserwacja, z którą nie wiem, co zrobić... XD)

Ale co by nie mówić o tym odcinku, cudowni byli Kirk i Spock grający w szachy XD

A swoją drogą jestem praktycznie pewna, że ci aktorzy grający parkę mutantów kompletnie nic nie widzieli w tych metalicznych soczewkach, po poruszali się i patrzyli strasznie nienaturalnie - początkowo myślałam, że to element grania postępującej mutacji, ale jednak nie, oni po prostu nie wiedzieli, gdzie patrzą XD


Ostatnio zmieniony przez die Otter dnia Pon 0:51, 24 Cze 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Pon 12:54, 24 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
OMG tak! Ja oficjalnie twierdzę, że mniej teraz czytam, bo musze dużo czytać w pracy, i to jest też trochę prawda, ale trochę też właśnie chodzi o tę psychiczną gotowość na wchodzenie w życie nowych postaci, że tak powiem. Tak że high five, Fay! Albo low five moze bardziej XD


W takich momentach tęsknię za tymi moimi nieukończonymi studiami, bo tam przynajmniej miałam narzucone z góry czytanie xD Zwłaszcza na kulturoznawstwie, tam byłam tylko rok, ale miałam świetną babkę od literatury światowej i sporo klasyków w ten sposób nadrobiłam. Teraz na wyjeździe nie miałam internetu i bah, cztery książki w tydzień się udało przeczytać O.o

Cytat:
Te jego uwagi o spiczastych uszach i w ogóle? Ale mam wrażenie, że Bonesowi się wybacza bardziej, bo Bones to ten typ, który im bardziej na ciebie zrzędzi, tym bardziej cię lubi xDDD


Ja osobiście kocham te docinki Bonesa i też uważam, że to taki odpowiednik ciągnięcia za warkoczyk w podstawówce, żeby okazać sympatię xD W ogóle nie wiem do końca którą wersję kanonu wolę - taką, w której Spock jest jedynym "obcym" w załodze statku, co jeszcze jakoś tłumaczy te wszystkie docinki o jego inności, czy też oprócz niego są też inni - chociażby w Star Trek: Animated Series (to jest tak jakby czwarty sezon, stworzony po scancellowaniu i teoretycznie skierowany bardziej do dzieci) na mostku jest też Pan Jaszczurka i Pani Lew, co raczej sugeruje, że w TOS brak innych alienów w ciekawszej charakteryzacji podyktowany był kwestiami budżetowymi. A elfickie uszy Spocka są piękne i przez Bonesa ewidentnie przemawia zazdrość, o! xD

Cytat:
To też się prosi o ficzka! Cieżki los prostego szeregowca (czy jaki tam jest odpowiednik w gwiezdnej flocie? gwiezdnego majtka? XD).


Teoretycznie animowane Star Trek: Lower Decks jest właśnie o takich gwiezdnych majtkach (kocham to określenie xD). Swoją drogą bardzo, bardzo fajny serial komediowy, główna czwórka bohaterów służy na mało prestiżowym USS Cerritos, śpi we wspólnej kwaterze na piętrowych łóżkach, pracuje na odpowiedniku nocnej zmiany na statku i wykonuje najbardziej niewdzięczne zadania, które oczywiście okazują się kluczowe dla fabuły i funkcjonowania statku xD

Cytat:
Ooo <3 A chociaż fajnie jest ten Spock zagrany? Bo ja nie jestem w stanie sobie wyobrazić w tej roli nikogo innego. Mimika Nimoya jest per-fek-cyj-na <milion serduszek>


Wiesz co, trudno mi ocenić, Ethan Peck daje nieźle radę grać Vulcana, ale dla mnie to po prostu nie jest Spock. Już chyba wolę interpretację Quinto w filmach. Na początku ciężko mi się przez to oglądało "Strange New Worlds", bo nie podobało mi się w ogóle prowadzenie tej postaci, dla mnie był tak OOC, jak OOC jest Spock w "The Cage", wykorzystanym w "The Menagerie". Ale po jakimś czasie machnęłam ręką i po prostu uznałam, że oglądam sobie po prostu AU ficzka xD

Cytat:
Do it! Bo właśnie sam romans też mnie jakoś nie zachwycił, ale jak dla mnie tam w ogóle nie ten romans był najważniejszy, tylko on był przejawem odblokowania tej części Spocka, którą on normalnie tłamsi, i to bylo fascynujące dla mnie. Ale tez możliwe, że to tylko ja i moje nadinterpretacje xD


Obejrzałam! To teraz odniosę się do tego, co pisałaś poprzednio ^^ W ogóle ja zupełnie inaczej ten odcinek zapamiętałam, jakoś zakodowało mi się, że Spock pod wpływem tych kwiatków zachowywał się po prostu idiotycznie, a nie, że pozbawiły go one vulcańskich zahamowań.

Cytat:
Zastanawiałam się początkowo, czy Spock po naćpaniu się pyłkiem zmienił osobowość, czy tylko uwolnił to, co w nim siedziało stłamszone. Inaczej mówiąc, czy zakochał się w Leili teraz, bo pyłki, czy kochał ją już wcześniej, tylko nie umiał sobie na to pozwolić? Jeśli to pierwsze, to wątek jest trochę creepy, ale im dalej w odcinek, tym bardziej byłam przekonana, że to drugie, a ta ostatnia rozmowa Spocka z Leilą, kiedy już nie byli na pyłkach, mnie ostatecznie utwierdziła, że on miał wobec niej jakieś uczucia, ale zbyt go przerażaly, żeby miał im pozwolić dojść do głosu. I w sumie to jest naprawdę smutne, że on jak każdy człowiek potrzebuje miłości, ale sobie na nią nie pozwala, bo jak każdy Vulcan widzi ją jako emocjonalną słabość.


Wiesz co, też się skłaniam, że to uczucie już było wcześniej. Ona była naukowczynią, widzę to jako taką pierwszą fascynację gdy był młody, może jeszcze na Akademii?

Cytat:
Tak czy inaczej wyglądał na takiego szczęśliwego z tą dziewczyną, że mi go było naprawdę szkoda, mimo że wiedziałam, że to nie jest prawdziwy on… Tylko że w sumie w jakiś sposób jest, jeśli zakładadmy ten pyłek faktycznie tylko zdjął bariery i pozwolił mu na prawdziwe uczucia, a nie stworzył fałszywe. Btw, dotąd uważałam Spocka za aseksualnego, więc gryzie mi się to z moim headcanonem (ale chyba nie zamierzam go porzucać i tak, bo potrzeba miłości nie równa się potrzebie seksu, a poza tym kto mi zabroni? XD).


Ace!Spock też mi jest bliski, czy jest to kanoniczne, czy nie, to się można spierać (khe, khe, "Amok Time"...), ale akurat w tym odcinku relacja z Leilą dalej była dla mnie czysto romantyczna, bez podtekstu seksualnego, bo wydaje mi się, że przez te pyłki oni w ogóle pożądania nie odczuwali, tylko taki "bliss".

Cytat:
Ale auć, to wszystko, co Kirk nagadał Spockowi, żeby go wkurzyć, było brutalne. Chociaż jednocześnie to była świetna scena.


Tak! Ja w ogóle tej sceny nie pamiętałam, kwikłam mocno, jak Kirk tak na niego czekał z tym metalowym bejsbolem xD I jak potem przyznał, że mówienie tych wszystkich rzeczy było dla niego bolesne. Przypomniała mi się scena z jednego odcinka, który chyba był na liście jako do pominięcia, bo był słabiutki, ale jest tam bardzo fajny moment, gdzie evil!scientist klonuje Kirka, żeby go podmienić jako kapitana. I w trakcie procesu kopiowana jest też osobowość Jima, więc ten sprytnie zaczyna powtarzać pod nosem wyzywanie Spocka od "half-breed". I jak potem ten zły klon się tak odezwie do Spocka w gniewie, to ten od razu wie, że coś jest nie tak, bo prawdziwy Kirk nigdy by go tak nie nazwał ;___;

Cytat:
I tak samo ostatnie zdanie Spocka o tym, jak pierwszy raz w życiu był szczęśliwy, znowu prosto w feelsy! (chociaż uważam, że to przesada, bo on na Enterprise ma swoje miejsce, ale tez jednocześnie w kontekście tego odcinka rozumiem to stwierdzenie, bo to nie chodziło IMO o dziewczynę, tylko o to, że to był pierwszy raz w całym życiu Spocka, kiedy nie był rozdarty pomiędzy wolkańską logiką a ludzkimi uczuciami i nie czuł się winny za którekolwiek z nich, chlip chlip, biedne dziamo!).


Zgadzam się w 100%, to rozdarcie i konflikt Spocka między jego połówkami, tą vulcańską i tą ludzką, jest moim ukochanym aspektem tej postaci. Fajnie to potem w filmach jest rozegrane, ja w ogóle mocno przekonana jestem do tego, że on najbardziej przynależy na Enterprise, a przyjaźń z Kirkiem to relacja, w której chyba najbliżej jest pełnej akceptacji tych jego skonfliktowanych osobowości.

Cytat:
Swoją drogą zaczęłam się teraz zastanawiać, jak doszło w ogóle do małżeństwa jego rodziców, skoro jego ojciec był stuprocentowym Vulcanem, czyli nie był zdolny do miłości? Matka tak się zakochała, ze była w stanie żyć w związku bez wzajemności, to było małżeństwo czysto z rozsądku czy jak?


Poczekaj aż obejrzysz "Journey to Babel", wtedy ich związek się nieco wyjaśni <3 Dla mnie Vulcanie w ogóle są jak najbardziej zdolni do miłości, po prostu nie okazują jej w takim ludzkim rozumieniu. A z drugiej strony mam wrażenie, że ojciec Spocka też takim typowym Vulcanem nie jest, był ambasadorem planety Vulcan na Ziemi, ożenił się z Ziemianką, a jego syn to taki rebel, który dołączył do Starfleet i pracuje z ludźmi, zamiast zostać naukowcem na Vulcan Science Academy.

Cytat:
Oraz to, że naćpany Bones mówi z silnym południowym akcentem i nazywa Kirka „Jimmy boy”.


To jak z Bonesa wylazł chłopak z Południa popijający mint julep było cudne xD

Podsumowując, naprawdę doceniłam ten odcinek, wątek z Leilą mnie irytował i chyba dlatego tak źle go wspominałam, ale rzeczywiście dużo dobrego tu było mimo tego.

Cytat:
A z różnic jeszcze - wyłapałam napis "James R. Kirk" na nagrobku, a potem już inicjałem Kirka chyba zawsze jest T?


Ja wiem, że to dlatego, że po prostu jeszcze nie ustalili tego śmiesznego drugiego imienia Kirka, ale ja lubię myśleć, że Gary Mitchell po prostu źle je zapamiętał xDD Swoją drogą, bardzo mi się podobało, że Kirk za czasów Akademii to był "stack of books with legs" <3

A tak z innych rzeczy, to na wyjeździe w sklepiku w Inowłodzu (sklep znajduje się w starej synagodze O___o [link widoczny dla zalogowanych] zdjęcie) przy kasie stały piwa regionalne i wśród nich takie coś, nie mogłam się powstrzymać, chociaż alkoholu raczej nie piję xD

[link widoczny dla zalogowanych]

Edit: Jeszcze co do "This side of paradise", to fantastyczny był tekst Spocka "If there are self-made purgatories, then we all have to live in them. Mine can be no worse than someone else's.". Right in the feels :c


Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Pon 13:44, 24 Cze 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Pon 23:30, 24 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
Ja osobiście kocham te docinki Bonesa i też uważam, że to taki odpowiednik ciągnięcia za warkoczyk w podstawówce, żeby okazać sympatię xD W ogóle nie wiem do końca którą wersję kanonu wolę - taką, w której Spock jest jedynym "obcym" w załodze statku, co jeszcze jakoś tłumaczy te wszystkie docinki o jego inności, czy też oprócz niego są też inni - chociażby w Star Trek: Animated Series (to jest tak jakby czwarty sezon, stworzony po scancellowaniu i teoretycznie skierowany bardziej do dzieci) na mostku jest też Pan Jaszczurka i Pani Lew, co raczej sugeruje, że w TOS brak innych alienów w ciekawszej charakteryzacji podyktowany był kwestiami budżetowymi.
Hmm, chyba podoba mi się wyjątkowość Spocka. Ale coś mi świta, że np. w Voyagerze było więcej kosmitów wśród głównych bohaterów?

Cytat:
A elfickie uszy Spocka są piękne i przez Bonesa ewidentnie przemawia zazdrość, o! xD
Kwiiik, totalnie XD

Cytat:
Teoretycznie animowane Star Trek: Lower Decks jest właśnie o takich gwiezdnych majtkach (kocham to określenie xD). Swoją drogą bardzo, bardzo fajny serial komediowy, główna czwórka bohaterów służy na mało prestiżowym USS Cerritos, śpi we wspólnej kwaterze na piętrowych łóżkach, pracuje na odpowiedniku nocnej zmiany na statku i wykonuje najbardziej niewdzięczne zadania, które oczywiście okazują się kluczowe dla fabuły i funkcjonowania statku xD
O, to brzmi fajnie, muszę kiedyś obejrzeć^^

Cytat:
Wiesz co, trudno mi ocenić, Ethan Peck daje nieźle radę grać Vulcana, ale dla mnie to po prostu nie jest Spock. Już chyba wolę interpretację Quinto w filmach. Na początku ciężko mi się przez to oglądało "Strange New Worlds", bo nie podobało mi się w ogóle prowadzenie tej postaci, dla mnie był tak OOC, jak OOC jest Spock w "The Cage", wykorzystanym w "The Menagerie". Ale po jakimś czasie machnęłam ręką i po prostu uznałam, że oglądam sobie po prostu AU ficzka xD
Ech, ja chyba sobie nie potrafię wyobrazić innego Spocka... Ale dobra, mam jeszcze przed sobą dwa sezony i parę filmów, potem sie będę martwić XD

I cieszę się, że jednak mamy bardzej zbieżne uczucia co do "This Side of Paradise" <3 Swoją drogą widziałam, że ludzie w internetach mówią o tym "sex pollen" episode, no i trochę przewracam oczami, bo serio? tam nie było w ogóle nawet sugestii seksu XD

Cytat:
Ace!Spock też mi jest bliski, czy jest to kanoniczne, czy nie, to się można spierać (khe, khe, "Amok Time"...), ale akurat w tym odcinku relacja z Leilą dalej była dla mnie czysto romantyczna, bez podtekstu seksualnego, bo wydaje mi się, że przez te pyłki oni w ogóle pożądania nie odczuwali, tylko taki "bliss".
This! (A tak na marginesie jestem coraz bardziej ciekawa Amok Time... dziś nie dałam rady, ale może jutro mi się uda obejrzeć?^^).

Cytat:
Tak! Ja w ogóle tej sceny nie pamiętałam, kwikłam mocno, jak Kirk tak na niego czekał z tym metalowym bejsbolem xD I jak potem przyznał, że mówienie tych wszystkich rzeczy było dla niego bolesne. Przypomniała mi się scena z jednego odcinka, który chyba był na liście jako do pominięcia, bo był słabiutki, ale jest tam bardzo fajny moment, gdzie evil!scientist klonuje Kirka, żeby go podmienić jako kapitana. I w trakcie procesu kopiowana jest też osobowość Jima, więc ten sprytnie zaczyna powtarzać pod nosem wyzywanie Spocka od "half-breed". I jak potem ten zły klon się tak odezwie do Spocka w gniewie, to ten od razu wie, że coś jest nie tak, bo prawdziwy Kirk nigdy by go tak nie nazwał ;___;
Awww, kocham <3


Cytat:
Zgadzam się w 100%, to rozdarcie i konflikt Spocka między jego połówkami, tą vulcańską i tą ludzką, jest moim ukochanym aspektem tej postaci. Fajnie to potem w filmach jest rozegrane, ja w ogóle mocno przekonana jestem do tego, że on najbardziej przynależy na Enterprise, a przyjaźń z Kirkiem to relacja, w której chyba najbliżej jest pełnej akceptacji tych jego skonfliktowanych osobowości.
Wszystko tak bardzo tak! <3

Cytat:
Poczekaj aż obejrzysz "Journey to Babel", wtedy ich związek się nieco wyjaśni <3 Dla mnie Vulcanie w ogóle są jak najbardziej zdolni do miłości, po prostu nie okazują jej w takim ludzkim rozumieniu. A z drugiej strony mam wrażenie, że ojciec Spocka też takim typowym Vulcanem nie jest, był ambasadorem planety Vulcan na Ziemi, ożenił się z Ziemianką, a jego syn to taki rebel, który dołączył do Starfleet i pracuje z ludźmi, zamiast zostać naukowcem na Vulcan Science Academy.
CO? Odcinek o rodzicach Spocka? Wow, tego się nie spodziewałam <zaciesza>

Cytat:
Ja wiem, że to dlatego, że po prostu jeszcze nie ustalili tego śmiesznego drugiego imienia Kirka, ale ja lubię myśleć, że Gary Mitchell po prostu źle je zapamiętał xDD Swoją drogą, bardzo mi się podobało, że Kirk za czasów Akademii to był "stack of books with legs" <3
Haha, tak, też mnie to rozbroiło. Zwłaszcza że teraz Kirk jest taki cool, a to już nie pierwszy raz, kiedy wychodzi na to, że w akademii nie był bynajmniej typowym popularnym dzieciakiem. Tu ta "chodząca encyklopedia", wcześniej w "Shore Leave" ten Finnegan, który go podobno prześladował. Wychodzi na to, że Jimmy Kirk był pospolitym nerdem (i jak tu go nie kochać? XD).

Cytat:
A tak z innych rzeczy, to na wyjeździe w sklepiku w Inowłodzu (sklep znajduje się w starej synagodze O___o [link widoczny dla zalogowanych] zdjęcie) przy kasie stały piwa regionalne i wśród nich takie coś, nie mogłam się powstrzymać, chociaż alkoholu raczej nie piję xD
Kwiiiiik, interesujące XD

Cytat:
Edit: Jeszcze co do "This side of paradise", to fantastyczny był tekst Spocka "If there are self-made purgatories, then we all have to live in them. Mine can be no worse than someone else's.". Right in the feels :c
Po raz kolejny: tak bardzo tak! </3

PS Tak swoją drogą to w ogóle w końcu mogę powiedzieć, że I understood that reference, kiedy w "Lost" w jednej scenie Boone mowi do Locke'a, że oni są jak red shirts ze Star Treka i pewnie zaraz zginą xDDD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Wto 0:17, 25 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
Hmm, chyba podoba mi się wyjątkowość Spocka. Ale coś mi świta, że np. w Voyagerze było więcej kosmitów wśród głównych bohaterów?


Tak, w sumie w każdym kolejnym Star Treku tych alienów w obsadzie przybywa. Najwięcej chyba było w Deep Space Nine? Swoją drogą, mam straszny sentyment do Voyagera, to nie jest obiektywnie dobry serial, ale to taki comfort show dla mnie.

Cytat:
This! (A tak na marginesie jestem coraz bardziej ciekawa Amok Time... dziś nie dałam rady, ale może jutro mi się uda obejrzeć?^^).


Naprawdę nie mogę się doczekać Twoich wrażeń Very Happy Ten odcinek jest naprawdę jedyny w swoim rodzaju xD I ma najsłynniejsze "Jim" z ust Spocka ever.

Cytat:
CO? Odcinek o rodzicach Spocka? Wow, tego się nie spodziewałam <zaciesza>


Yup! I to bardzo dobry odcinek w dodatku, jeden z moich ulubionych <3 To jacy są rodzice Spocka i jak wygląda ich związek jest totalnym zaskoczeniem, a jednocześnie wszystko w postaci Spocka nabiera sensu dzięki tej perspektywie xD

Cytat:
PS Tak swoją drogą to w ogóle w końcu mogę powiedzieć, że I understood that reference, kiedy w "Lost" w jednej scenie Boone mowi do Locke'a, że oni są jak red shirts ze Star Treka i pewnie zaraz zginą xDDD


Kwiiik! Taaak, śmiertelność red shirtów jest kultowa xD
[link widoczny dla zalogowanych]

W ogóle zapomniałam napisać, że ponad tydzień temu obejrzałam jeszcze jeden odcinek Bonanzy, jak miałam ochotę na coś Adam-centric. Nie pamiętam tytułu, ale to był ten, gdzie Adam jedzie do Meksyku, żeby dowiedzieć się szczegółów o śmierci syna ich przyjaciela. Bardzo fajny odcinek, wzruszył mnie już sam początek, gdzie Ben przeczytał ten list z zawiadomieniem śmierci (bo jego przyjaciel był niewidomy) i w pierwszym odruchu nie chciał mu powiedzieć co w nim jest, żeby mu nie złamać serca... I jak na końcu Adam też nie wyjawił prawdy, że syn tamtego był tak naprawdę złym człowiekiem i w jakich okolicznościach zginął. Chociaż trochę miałam zonk na koniec, bo byłam przekonana, że zadaniem Adama było też przywiezienie zwłok tamtego, żeby ojciec mógł go pochować, a w końcu chyba zostawił to ciało w Meksyku? Spodziewałam się takiego plotu jak w "Trzech pogrzebach Melquiadesa Estrady" trochę xD


Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Wto 0:18, 25 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Wto 21:01, 25 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
Tak, w sumie w każdym kolejnym Star Treku tych alienów w obsadzie przybywa. Najwięcej chyba było w Deep Space Nine? Swoją drogą, mam straszny sentyment do Voyagera, to nie jest obiektywnie dobry serial, ale to taki comfort show dla mnie.
Ja odrobinę sobie zaczęłam Voyaagera przypominać, przez krótki okres oglądałam to dość namiętnie, jak leciało w TV. Chętnie w którymś momencie skontrastuję to ze swoimi wspomnieniami. Ale najpierw TOS i filmy. A potem chyba bym obejrzała New Generation, bo to jest chyba najbardziej memogenna i gifogenna część, więc też sporo kojarzę przez fandomową osmozę XD

Cytat:
Kwiiik! Taaak, śmiertelność red shirtów jest kultowa xD
[link widoczny dla zalogowanych]
Kwiiiik, accurate XD

Cytat:
W ogóle zapomniałam napisać, że ponad tydzień temu obejrzałam jeszcze jeden odcinek Bonanzy, jak miałam ochotę na coś Adam-centric. Nie pamiętam tytułu, ale to był ten, gdzie Adam jedzie do Meksyku, żeby dowiedzieć się szczegółów o śmierci syna ich przyjaciela. Bardzo fajny odcinek, wzruszył mnie już sam początek, gdzie Ben przeczytał ten list z zawiadomieniem śmierci (bo jego przyjaciel był niewidomy) i w pierwszym odruchu nie chciał mu powiedzieć co w nim jest, żeby mu nie złamać serca... I jak na końcu Adam też nie wyjawił prawdy, że syn tamtego był tak naprawdę złym człowiekiem i w jakich okolicznościach zginął. Chociaż trochę miałam zonk na koniec, bo byłam przekonana, że zadaniem Adama było też przywiezienie zwłok tamtego, żeby ojciec mógł go pochować, a w końcu chyba zostawił to ciało w Meksyku? Spodziewałam się takiego plotu jak w "Trzech pogrzebach Melquiadesa Estrady" trochę xD
Odcinek to "The Fugitive", lubię! Chociaż fakt, że z tymi zwłokami to się trochę zaplątali. Imo od razu powinni zostać przy planie, że Adam ma tam pojechać dowiedzieć się o okolicznościach śmierci, bo jakoś nie wierzę, zeby ktos w tamtych czasach naprawdę zamierzał przejechać trasę z Meksyku do Nevady z rozkładającymi się zwłokami. (Chyba że by te zwłoki transportował w alkoholu jak admirała Nelsona po Trafalgarze może? XD).


Tymczasem obejrzałam „Amok Time” i to było interesujące doświadczenie. Khh, a więc motyw fuck or die istnieje nie tylko w fanfikach? XDDD Ten odcinek jest najbardziej porąbaną rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałam, a jednocześnie w jakiś sposób daje radę przedstawić tę fabułę zupełnie na serio i tak, że nawet człowieka wzruszy.
Ale po kolei. Bo najpierw w ogóle ómarł mnie Spock zamieniający się w zbuntowanego, napalonego nastolatka - to ostatnia rzecz, jakiej bym się po nim spodziewała. Ómarł mnie też Spock logicznie obchodzący rozkazy Kirka - miał zgłosić się do McCoya, to się zgłosił, a teraz wraca do siebie, w końcu o poddaniu się badaniom w rozkazie nie było mowy XD
Uważam też za kochane to, że Kirk chociaż totalnie nie rozumie, to akceptuje, że Spock potrzebuje urlopu, i nawet chce nagiąć dla niego trasę, zanim jeszcze nawet dowiaduje się, o co chodzi. A cała ta rozmowa, w której Spock zdradzał mu swój wielki sekret, była nieskończenie epicka.
Kirk taki bystry:
- It has to do with biology.
- What biology?
- Volcan biology.
- The biology of Volcans?
(Swoją drogą tak bardzo mi się to skojarzyło z tą sceną o "Kuzco's poison" z "Emperor's New Groove" XD).
I ponownie kwiiiik, "The birds and the bees are not Volcan" XD

Swoją drogą ómarło mnie, że wystrój kajuty Spocka początkowo w tym pierwszym pomieszczeniu wyglądał normalnie, a potem nagle okazało się, że ma czerwoną pluszową kotarę obwieszoną dziwaczną bronią i równie dziwaczną świecącą na kolorowo rzeźbę gryfa nad łóżkiem. I siedzi tam i gra na jakiejś kosmicznej harfie. Kwiiiik, tego się po nim nie spodziewałam (to chyba będzie w ogóle myśl przewodnia komentarz do tego odcinka XD).

Dalej, ta scena z Chapel była dziwna, wtf, ona teraz nagle na niego leci, bo nie wystarczy mu dram z jedną babą, trzeba jeszcze dać drugą, żeby cierpiała z zazdrości? Po co?! A swoją drogą ja nadal uważam, że Spockowi odwala ten raz na parę lat, kiedy mu biologia wyłącza logikę, ale przez resztę czasu jest totalnie ace.

Za to LOL, to niedoszłe dziewczę Spocka popatrzyło na Kirka przez trzy sekundy i stwierdziło: "chcę tego kosmitę"? XDDD Dobra, wiem, naprawdę chodziło jej o co innego, ale i tak śmiechłam. A ten jej Vulcan jakiś taki niewydarzony się wydaje. (Spock, baby, ja bym wybrała ciebie, słowo! XD). Ale niedoszła pani Spockowa jest badass, muszę jej to przyznać.

Mimo wszystko śmiechłam też na widok miny Kirka, kiedy się dowiedział, że to pojedynek na śmierć i życie. Czy on naprawdę nie słuchał, jak mówili, że ta ceremonia nazywa się "małżeństwo albo śmierć" czy jakoś tak? Jimmy to się umie na własną prośbę wpakować w kłopoty XD

Ale w ogóle awww znowu, bo najpierw Kirk robiący wszystko, żeby dowieźć Spocka na Vulcan, a potem Spock zapraszający go ze sobą, bo ma prawo zabrać najbliższego przyjaciela. I Bones też zaliczony w poczet przyjaciół - niby to jasne, ale fajnie to było usłyszeć z ust Spocka. W ogóle Bones też był tu kochany, inaczej mówiąc - prawie się nie wyzłośliwiał XD I odwalił wyjątkowo małą dramę jak na niego po "śmierci" Kirka. W "Shore Leave" po "śmierci" Bonesa Kirk był zdecydowanie bardziej zrozpaczony. Więc już w tym momencie podejrzewałam, że Bones doskonale wie, że Kirk żyje, i dlaczego. I w ogóle bardzo zacieszam, że w końcu to Bones saved the day <3

A wcześniej jeszcze powiedziałabym, że Kirk coś za dobrze obie radził w tej walce, zważywszy na fakt, że Spock jest przecież sporo silniejszy od ludzi, a od Kirka jest też większy, poza tym on walczył bez świadomości, a więc naprawdę na śmierć, a Kirk pewnie się trochę hamował, bo jednak to jego Spock. Ale tak, rozumiem już, co miałaś na myśli, mówiąc o slashu rodzącym się na gorących piaskach Vulcanu xDDD

A wracając do poważniejszych momentów, awww, ten moment był taki feelsowy:
- Live long and prosper, Spock.
- I shall do neither, for I’ve killed my captain and my friend.
(chlip, chlip, piękne to było!)

No i scena, która wygrywa wszystka, czyli to Spockowe "Jim!" z wyszczerzem na koniec <milion serduszek> I w ogóle cała ta wymiana zdań na koniec z nimi i Bonesem była piękna. Oraz Kirk i Spock wychodzący niczym para kochanków, która idzie w prywatne miejsce, żeby się pogodzić XD

I jeszcze na marginesie, cieszę się, że pojawił się Chekov, bo to kolejna postać, którą kojarzę z osmozy kulturowej (chociaż chyba bardziej z nowej wersji filmowej nawet, mimo że jej nie oglądałam, ale tumblr miał fazę XD). Ciekawa jestem, czy okaże się godny swojej sławy XD

A propo tumblra jeszcze (bo aż z ciekawości poszłam zobaczyć, co ma na temat tego odcinka), ómał mnie znaleziony tam mem, linku nie zapisałam, ale był tam Spock, jego prawie-żona oraz tekst: „This pon farr could have been an e-mail” XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Wto 22:28, 25 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
Ja odrobinę sobie zaczęłam Voyaagera przypominać, przez krótki okres oglądałam to dość namiętnie, jak leciało w TV. Chętnie w którymś momencie skontrastuję to ze swoimi wspomnieniami. Ale najpierw TOS i filmy. A potem chyba bym obejrzała New Generation, bo to jest chyba najbardziej memogenna i gifogenna część, więc też sporo kojarzę przez fandomową osmozę XD


U mnie osobiście Next Generation jest na dole listy ulubionych treków. Znaczy, ja obiektywnie go doceniam, ma sporo naprawdę wybitnych odcinków, ale dla mnie po prostu nie ma tego czegoś, co by we mnie budziło takie emocje jak TOS. Chyba głównie chodzi o relację między postaciami, nie znalazłam tam takiej chemii jak tu.

Cytat:
Khh, a więc motyw fuck or die istnieje nie tylko w fanfikach? XDDD


Jak tak prześledzić, to mam wrażenie, że sporo fikowych tropów bierze swój początek w Star Treku xD ST: Enterprise miało nawet męską ciążę! XD

Cytat:
(Swoją drogą tak bardzo mi się to skojarzyło z tą sceną o "Kuzco's poison" z "Emperor's New Groove" XD).


Taaaaak!! Mi też XDD

Cytat:
Swoją drogą ómarło mnie, że wystrój kajuty Spocka początkowo w tym pierwszym pomieszczeniu wyglądał normalnie, a potem nagle okazało się, że ma czerwoną pluszową kotarę obwieszoną dziwaczną bronią i równie dziwaczną świecącą na kolorowo rzeźbę gryfa nad łóżkiem. I siedzi tam i gra na jakiejś kosmicznej harfie. Kwiiiik, tego się po nim nie spodziewałam (to chyba będzie w ogóle myśl przewodnia komentarz do tego odcinka XD).


Chyba na tumblerku się spotkałam z teorią, że tak jak dla nas sypialnia Spocka ma wystrój, khem, burdelowy, to dla Vulcanów kolor czerwony jest j kolorem natury - ziemi, nieba. A z kolei to zieleń jest dla nich kolorem pasji, bo w takim kolorze jest ich krew. Ale jeszcze co do wystroju - mi się bardzo podoba, że Spock ma na ścianie te różne vulcańskie artefakty, mam wrażenie, że on w ten sposób sobie trochę kompensuje to poczucie, że takim 100-procentowym Vulcanem do końca nie jest. A bardzo by nim chciał być. I jak się tak poobwiesza tymi symbolami, tradycyjną bronią, rzeźbami, to jeszcze mocniej ten swój heritage zaakcentuje.

Cytat:
Dalej, ta scena z Chapel była dziwna, wtf, ona teraz nagle na niego leci, bo nie wystarczy mu dram z jedną babą, trzeba jeszcze dać drugą, żeby cierpiała z zazdrości? Po co?! A swoją drogą ja nadal uważam, że Spockowi odwala ten raz na parę lat, kiedy mu biologia wyłącza logikę, ale przez resztę czasu jest totalnie ace.


Ten crush Chapel jest taki awkward, jeszcze nawet Bones do niego niemiły przytyk robi! Z jednej strony ma się ochotę kobietą potrząsnąć, a z drugiej przecież ją się zupełnie rozumie, bo jako widz też nie sposób nie ulec urokowi Spocka xD Co do ace!Spocka - jest mi to bliskie, a z drugiej strony czytałam tyle dobrego fanfiction, które jego seksualność eksplorowało w ciekawy sposób, że jestem w stanie widzieć go w obu wersjach. Ale w tej aseksualnej wersji to całe pon farr jest jeszcze bardziej dramatyczne i creepy. I tym bardziej ma sens, że Spock tak liczył, że z uwagi na jego mieszane pochodzenie go to ominie.

Cytat:
Ale niedoszła pani Spockowa jest badass, muszę jej to przyznać.


Tak! I kocham jak się Uhurze wyrwało, że jest "lovely" Very Happy

Cytat:
W ogóle Bones też był tu kochany, inaczej mówiąc - prawie się nie wyzłośliwiał XD I odwalił wyjątkowo małą dramę jak na niego po "śmierci" Kirka. W "Shore Leave" po "śmierci" Bonesa Kirk był zdecydowanie bardziej zrozpaczony. Więc już w tym momencie podejrzewałam, że Bones doskonale wie, że Kirk żyje, i dlaczego. I w ogóle bardzo zacieszam, że w końcu to Bones saved the day <3


Też uważam, że powinien to bardziej sprzedać, nie mówiąc już o tym, że mógł chociaż zamarkować sprawdzenie pulsu Kirka przed orzeczeniem jego zgonu xD

Cytat:
Ale tak, rozumiem już, co miałaś na myśli, mówiąc o slashu rodzącym się na gorących piaskach Vulcanu xDDD


No nie? xD W ogóle to tłumaczenie Spocka o tym, że szok po śmierci Kirka przerwał gorączkę było takie coś mętne. Naprawdę nie dziwię się tym housewives z lat 60-tych, które oglądając to musiały dojść do jedynego logicznego wniosku, czyli że Spock się po prostu, khem, rozładował w trakcie tego homoerotycznego tarzania po piasku xDDD

Cytat:
A wracając do poważniejszych momentów, awww, ten moment był taki feelsowy:
- Live long and prosper, Spock.
- I shall do neither, for I’ve killed my captain and my friend.
(chlip, chlip, piękne to było!)


W ogóle w takiej angstowej nadinterpretacji, to czy Spock tutaj nie sugeruje samobójstwa? Bo przecież za popełnienie morderstwa (nawet swojego dowódcy) nie ma kary śmierci, więc co innego mógłby mieć na myśli, że nie będzie żył długo?

Cytat:
A propo tumblra jeszcze (bo aż z ciekawości poszłam zobaczyć, co ma na temat tego odcinka), ómał mnie znaleziony tam mem, linku nie zapisałam, ale był tam Spock, jego prawie-żona oraz tekst: „This pon farr could have been an e-mail” XD


Kwiiiik! xDD

Jeszcze z takich trekowych rzeczy, to "Strange New Worlds" zrobiło w ostatnim sezonie musicalowy odcinek. Pomyślałam, że docenisz Very Happy

https://www.youtube.com/watch?v=2Ox5ZmAHaHc

Edit: Jeszcze co do Amok Time, to udało mi się znaleźć tę cudowną okładkę vulcańskiego brukowca, który na pewno ukazał się po tym pamiętnym wydarzeniu xD

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Wto 22:48, 25 Cze 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Śro 0:22, 26 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
U mnie osobiście Next Generation jest na dole listy ulubionych treków. Znaczy, ja obiektywnie go doceniam, ma sporo naprawdę wybitnych odcinków, ale dla mnie po prostu nie ma tego czegoś, co by we mnie budziło takie emocje jak TOS. Chyba głównie chodzi o relację między postaciami, nie znalazłam tam takiej chemii jak tu
O, mówisz? to chyba muszę prpzemyśleć priorytety. Ale do tej decyzji jeszcze daleko, zresztą nie zdziwię się, jak koniec końców stwierdzę, że nie chcę nowych bohaterów, i wezmę się za rewatching TOS xD

Cytat:
Jak tak prześledzić, to mam wrażenie, że sporo fikowych tropów bierze swój początek w Star Treku xD ST: Enterprise miało nawet męską ciążę! XD
Kwiiiiik, że co? XD

Cytat:
Chyba na tumblerku się spotkałam z teorią, że tak jak dla nas sypialnia Spocka ma wystrój, khem, burdelowy, to dla Vulcanów kolor czerwony jest j kolorem natury - ziemi, nieba. A z kolei to zieleń jest dla nich kolorem pasji, bo w takim kolorze jest ich krew. Ale jeszcze co do wystroju - mi się bardzo podoba, że Spock ma na ścianie te różne vulcańskie artefakty, mam wrażenie, że on w ten sposób sobie trochę kompensuje to poczucie, że takim 100-procentowym Vulcanem do końca nie jest. A bardzo by nim chciał być. I jak się tak poobwiesza tymi symbolami, tradycyjną bronią, rzeźbami, to jeszcze mocniej ten swój heritage zaakcentuje.
Oo, nie pomyślałam o tym w ogóle, dobre! <3

Cytat:
W ogóle w takiej angstowej nadinterpretacji, to czy Spock tutaj nie sugeruje samobójstwa? Bo przecież za popełnienie morderstwa (nawet swojego dowódcy) nie ma kary śmierci, więc co innego mógłby mieć na myśli, że nie będzie żył długo?
Też mi to przeszło przez głowę! Feelsy jeszcze bardziej?

Cytat:
Jeszcze z takich trekowych rzeczy, to "Strange New Worlds" zrobiło w ostatnim sezonie musicalowy odcinek. Pomyślałam, że docenisz Very Happy

https://www.youtube.com/watch?v=2Ox5ZmAHaHc
Kwiiiik, śpiewający i tańczący Klingoni mnie pokonali! Oczywiście, ze doceniam XDDD

Cytat:
Edit: Jeszcze co do Amok Time, to udało mi się znaleźć tę cudowną okładkę vulcańskiego brukowca, który na pewno ukazał się po tym pamiętnym wydarzeniu xD

[link widoczny dla zalogowanych]
Kwiiiiik, już tytuł mnie ómarł, a dalej było jeszcze lepiej xD


Tymczasem obejrzałam "Journey to Babel" – i zgadzam się w pełni, ten odcinek od razu wskoczył na szczyt listy moich ulubionych <3

Znowu będzie przydługi i chaotyczny komentarz, bo większość poniższego pisałam w trakcie oglądania (ratunku, teraz 50-minutowe odcinki oglądam półtorej godziny, bo ciągle zatrzymuję, żeby coś zanotować xD).

Po pierwsze, aww, Spock uczący Bonesa wolkańskiego salutu i Bones zrzędzący, że to boli bardziej niż konieczność noszenia galowego munduru (mimo że salutu sam chciał). A to wszystko do tego jeszcze akurat w chwili, kiedy na pokład Enterprise wchodzą rodzice Spocka - a ten nadal nie uważa za istotne, by kogokolwiek o tym informować? Poezja! XD

Btw, pamiętam, że ten aktor grający Sareka grał też Romulanina w Balance of Terror, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało, bo uważam, że on jest perfekcyjnie dobrany na ojca Spocka <3 A w ogóle to nie ma to jak ładna rodzinna drama, a daddy issues to już w ogóle miodzio na moje serduszko <3

Tak na marginesie zastanawiam się, jak małżeństwo Sareka z ziemianką ma się do pon farr... ale nie wiem, czy chcę znać odpowiedź xD

Rozbraja mnie, jak Kirk zaciesza, obserwując Spocka i Sareka i jest totalnie zafascynowany tą obserwacją XD A Bones nie odpuści okazji, żeby się dowiedzieć więcej o ludzkiej stronie Spocka, nawet jeśli to oznacza robienie mu przypału z pomocą mamusi - kwiiiik, "A TEDDY BEAR?!" XD

Ale awww, Sarek i Amanda to zaskakująco fajna para. I on może sobie być zimnym do bólu logicznym kosmitą, ale i tak na swój sposób szaleje za żoną, choc za nic się do tego nie przyzna - a kiedy powiedziała mu, że go kocha, on sie niemal uśmiechnął! O.o

Btw, dawno nie było klaty Kirka... i miałam rację, w którymś momecie zaczął ją golić XD (to poważna obserwacja naukowa, słowo!)

Nie spodziewałam się, że oprócz rodzinnej dramy dostaniemy jeszcze dramę medyczną i krymnał na dokładkę. Perfekcyna kombinacja <3 (I jeszcze jakby było mało choroby Sareka - to na dokładkę mamy malowniczo mdlejącego rannego Kirka, kooocham!). A także Spocka, który bez wahania jest gotów ryzykować zyciem, żeby ratować ojca, chociaż nie gadali od 18 lat, a chwile potem jest gotów ryzykować życiem ojca, bo kiedy zabrakło Kirka, jego pierwszym obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa Enterprise. Też kooocham <3

Swoja drogą zauważyłam, że Spock pozwala sobie na sporo więcej (jak na jego standardy) emocji, kiedy jest sam na sam z matką. Ładnie feelsowa była ta ich konfrontacja. Zastanawiam się w ogóle, jak bardzo musiał od małego lawirować między rodzicami, żeby spełnić ich oczekiwania - być Volcanem dla Sareka i człowiekiem dla Amandy. Chociaż przypuszczam, że na to, że bardziej stara się teraz być Volcanem, wpływ ma nie tylko to, że wychował sie w tej kulturze, ale też że kiedy Sarek miał oczekiwania, to Amanda niespecjalnie się starała zapewnić przeciwwagę. Swoją drogą ten moment, kiedy ona wspomina, jak pięcioletni Spoczek był wyśmiewany przez kolegów i ona widziała, jak cierpi w środku, i cierpiała wraz z nim, miała chyba przedstawiać ją jako dobrą matkę, ale na mnie zadziałał wręcz przeciwnie - Amanda wiedziała, jacy są Volcanie, z Sarekiem na czele, i wiedziała też, że jej syn będzie tylko w połowie taki jak oni, a w polowie ludzki. Zamiast patrzeć z boku, jak się męczy, powinna była go raczej zachęcać do wyrażania emocji, przynajmniej przy niej, nie wiem, zapewnić mu taką bezpieczną przestrzeń do bycia człowiekiem, skoro na tej planecie nie miał na nią szans nigdzie indziej. Sarek nie okazywał mu miłości, bo nie był zdolny do robienia tego w ludzki sposób, ale mam wątpliwości, czy Amanda mu je wystarczcająco okazywała, czy jednak mieszkając wśród Volcan, tak przywykła do ich zachowania, ze zakładała, że Spockowi wystarczy to samo. Widać, że Sarek okazuje zresztą żonie miłość na swoj wolkański sposób i ona to rozumie i umie czytać między wierszami, i jej to wystarcza, ale nie powinna była oczekwać, że mały Spoczek będzie taki sam. Więc w sumie jakkolwiek opowiadanie o misiu Spocka McCoyowi było zabawne, tak teraz sobie myślę, że jako osoba, która przyczyniła się do stłumienia jego ludzkich odruchów (przyczyniła nie tyle czynnie, co swoją biernością, tak to widzę) chyba nie powinna teraz z tychże odruchów śmieszkować przy jego kolegach. (Ale i tak potrzebuję fanarta z małym Spoczątkiem tulącym zębatego kosmicznego misia xD).

A z mniej poważnych uwag: kwiiik, czy Kirk ma brokatowy bandaż? Bandaż księżniczki! XD I czy mi sie zdaje, czy Spock ma w tym sezonie mniej cieni na powiekach?

Ha, wiedziałam, że Kirk nie dotrzyma słowa i nie pójdzie się położyć, kiedy już przekona Spocka do oddania mu dowództwa. Ten typ jest niereformowalny XD

I czy Bones z Chapel naprawde musiel uśpić Spocka, jak tylko zaczął gadać logicznie? Przecież nie musieli przerywać operacji, wystarczyło dać mu komunikator, żeby mógł przekazać Kirkowi, na co wpadł. (No dobra, Bones pewnie naiwnie wierzył, że Kirk grzecznie leży w łóżeczku, jak obiecał, ale nawet gdyby Spock połączył sie tylko ze Scottym, to też by wystarczyło).

Spock i Sarek łączący siły przeciw Amandzie na koniec byli w sumie zabawni, jaki ojciec, taki syn czy coś. Chociaż brakowało mi jeszcze jakiejś rozmowy ojca z synem na koniec, ale podejrzewam, że nigdy do niej nie doszło, bo przecież to by było nielogiczne, nie? A Amanda i Kirk z kolei też mają w sumie sporo wspólnego - znają swoich Vulcan na tyle dobrze, żeby wiedzieć, kiedy trzeba po prostu zaakceptować ich odmienność, a kiedy dostrzec pod deklaracjami o logice coś całkiem innego i w ogóle <3

I jeszcze Bones przeszczęśliwy, że może porozstawiać Kirka i Spocka po kątach, kooocham ten jego zaciesz, jak im powiedział,żeby się zamknęli! XD

Btw, Chekov jest nowy i ma taką baby face, a dostaje takie odpowiedzialne zadania. Rozumiem, że zastępował chwilowo Spocka z braku lepszego kandydata, ale nie rozumiem, dlaczego wychodząc po wszystkim, Kirk przekazał mu dowodzenie na mostku, zamiast jak to było wcześniej ustalone wezwać Scotty'ego.

A swoją drogą to ciekawe, że Spock bez wahania uprowadził cały Enterprise dla Pike'a, ale nie był w stanie oddać dowództwa Scotty'emu dla Sareka. Dobra, wiem, w Menagerie narażał tylko siebie, a tutaj byli atakowani, mieli mordedrcę na pokładzie, od dobrego dowodzenia zależało życie całej załogi i pasażerów. Still, priorytety. Poza tym tutaj myślę, że uważał, że robi to, co zrobiłby Kirk na jego miejscu, i w porównaniu z rodzicami to rozczarowania Kirka bał się bardziej XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Śro 14:59, 26 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
Kwiiiiik, że co? XD


Już dokładnie nie pamiętam fabuły, ale chyba ichniejszy chief engineer pocałował się z jakąś kosmitką, a kilka dni później rodzina rzeczonej kosmitki upomniała się o jej potomka... Który zalągł się w biednym inżynierze xD

Cytat:
Kwiiiik, śpiewający i tańczący Klingoni mnie pokonali! Oczywiście, ze doceniam XDDD


To mam dla Ciebie jeszcze najsłynniejszą piosenkę trekową, czyli "Banned from Argo" <3 Pełny tekst jest w którymś komentarzu pod filmikiem, a polskie tłumaczenie chyba mi nawet kiedyś mignęło na Mirriel?

Cytat:
A to wszystko do tego jeszcze akurat w chwili, kiedy na pokład Enterprise wchodzą rodzice Spocka - a ten nadal nie uważa za istotne, by kogokolwiek o tym informować? Poezja! XD


Mnie w tym kontekście zawsze rozwala scena z "Where no man has gone before", gdzie Spock mówi bodajże, że jego przodek poślubił ziemską kobietę. Ja wiem, że to dlatego, że kanon był jeszcze nieustalony, ale w moim headcanonie Spock się po prostu jeszcze bardziej dystansuje od Sareka xD

Cytat:
A Bones nie odpuści okazji, żeby się dowiedzieć więcej o ludzkiej stronie Spocka, nawet jeśli to oznacza robienie mu przypału z pomocą mamusi - kwiiiik, "A TEDDY BEAR?!" XD


I ten jego uśmiech, jakby niemalże Gwiazdka przyszła wcześniej xD

Cytat:
Ale awww, Sarek i Amanda to zaskakująco fajna para. I on może sobie być zimnym do bólu logicznym kosmitą, ale i tak na swój sposób szaleje za żoną, choc za nic się do tego nie przyzna - a kiedy powiedziała mu, że go kocha, on sie niemal uśmiechnął! O.o


I jeszcze to ciągłe stykanie się palcami! U Vulcan to odpowiednik całusa, można sobie tylko wyobrazić jak zażenowany musiał być Spock takimi bezwstydnymi gestami swoich rodziców xD

Cytat:
Btw, dawno nie było klaty Kirka... i miałam rację, w którymś momecie zaczął ją golić XD (to poważna obserwacja naukowa, słowo!)


Kwiiik, ale to bardzo cenna obserwacja! Tutaj ciekawostka na ten temat:
[link widoczny dla zalogowanych]

(I tak, goła klata Spocka też będzie. W "Patterns of force" chyba?)

Cytat:
Zastanawiam się w ogóle, jak bardzo musiał od małego lawirować między rodzicami, żeby spełnić ich oczekiwania - być Volcanem dla Sareka i człowiekiem dla Amandy. Chociaż przypuszczam, że na to, że bardziej stara się teraz być Volcanem, wpływ ma nie tylko to, że wychował sie w tej kulturze, ale też że kiedy Sarek miał oczekiwania, to Amanda niespecjalnie się starała zapewnić przeciwwagę. Swoją drogą ten moment, kiedy ona wspomina, jak pięcioletni Spoczek był wyśmiewany przez kolegów i ona widziała, jak cierpi w środku, i cierpiała wraz z nim, miała chyba przedstawiać ją jako dobrą matkę, ale na mnie zadziałał wręcz przeciwnie - Amanda wiedziała, jacy są Volcanie, z Sarekiem na czele, i wiedziała też, że jej syn będzie tylko w połowie taki jak oni, a w polowie ludzki. Zamiast patrzeć z boku, jak się męczy, powinna była go raczej zachęcać do wyrażania emocji, przynajmniej przy niej, nie wiem, zapewnić mu taką bezpieczną przestrzeń do bycia człowiekiem, skoro na tej planecie nie miał na nią szans nigdzie indziej. Sarek nie okazywał mu miłości, bo nie był zdolny do robienia tego w ludzki sposób, ale mam wątpliwości, czy Amanda mu je wystarczcająco okazywała, czy jednak mieszkając wśród Volcan, tak przywykła do ich zachowania, ze zakładała, że Spockowi wystarczy to samo. Widać, że Sarek okazuje zresztą żonie miłość na swoj wolkański sposób i ona to rozumie i umie czytać między wierszami, i jej to wystarcza, ale nie powinna była oczekwać, że mały Spoczek będzie taki sam. Więc w sumie jakkolwiek opowiadanie o misiu Spocka McCoyowi było zabawne, tak teraz sobie myślę, że jako osoba, która przyczyniła się do stłumienia jego ludzkich odruchów (przyczyniła nie tyle czynnie, co swoją biernością, tak to widzę) chyba nie powinna teraz z tychże odruchów śmieszkować przy jego kolegach.


Wszystko na tak! Amanda i Sarek ewidentnie tworzą udane i kochające się małżeństwo, ale to nie czyni z nich automatycznie dobrych rodziców. Amanda chyba wycofała się z tym swoim człowieczeństwem w nadziei, że to oszczędzi Spockowi takiego rozerwania między dwiema kulturami, ale to chyba tylko pogłębiło problem. Tak mi się skojarzyło z sytuacją w mojej dalszej rodzinie, gdzie kuzynka wyszła za Hiszpana, mają dwoje dzieci i ona w ogóle do nich nie mówi po polsku, żeby im nie mieszać? Co jest totalną głupotą przecież. Biedny, biedny Spock. Dla ojca zbyt ludzki, dla matki zbyt vulcański. To spoliczkowanie go przez Amandę było wyjątkowo nieprzyjemne, ja rozumiem targającą ją w tym momencie rozpacz, ale to trochę taka hipokryzja, żeby wychować dziecko na Vulcana, a jednak w głębi duszy oczekiwać, że w razie czego będzie umiało kierować się emocjami.

Cytat:
(Ale i tak potrzebuję fanarta z małym Spoczątkiem tulącym zębatego kosmicznego misia xD).


Powiem Ci tak, w ST: Animated Series jest odcinek z małym Spockiem i z jego L-Chayą (zębatym misiem) - "Yesteryear". Taki naprawdę łamiący serce </3 Polecam obejrzeć, można nawet teraz.

Ja jeszcze w "Journey to Babel" kocham przede wszystkim kosmitów! Którzy wreszcie wyglądają jak kosmici! Taki kolorowy i ciekawy był ten tłumek dyplomatów <3

Dzisiaj mam zamiar obejrzeć chociaż jeden odcinek Bonanzy, zdam raport później Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Śro 21:11, 26 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Śro 22:01, 26 Cze 2024    Temat postu:

Update Bonanzowy, obejrzałam "Dark gate" z drugiego sezonu i "Frenchman" z trzeciego, bo potrzebowałam czegoś komediowego Very Happy

Ten pierwszy rzeczywiście miał ładne angsty, scena śmierci tego przyjaciela Adama - ałć. I Hoss pocieszający Adama na końcu był taki słodki. Podobała mi się też początkowa scena ze spędem bydła, wszyscy przy pracy, popijający kawę, Ben opowiadający anegdotkę o pracowniku z sześcioma palcami u jednej dłoni, który mu odstrzelił, bo ten przez niego źle liczył bydło. Ja w ogóle lubię wszystkie sceny, które pokazują ich przy realnej pracy na ranczu, mogłabym mieć cały odcinek z braćmi i ojcem znakującymi bydło, naprawiającymi ogrodzenie i gadającymi ze sobą, jakiś specjalny plot mi niepotrzebny xD

A "Frenchman" - kwiiiik! W trakcie sobie notowałam ulubione momenty:

- Joe zapraszający Francuza na ranczo i protestujący Hoss "On przecież chce mnie zabić!"
- "Monsieur Hoss, proszę pamiętać o szpadach, jedna jest dla Pana" xD
- Hop-Sing oburzony krytyką omleta
- "To portrety moich żon" / "Nie żyją? Wszystkie trzy? Jest pan jak Sinobrody" XDD
- stręczenie Małego Joe, żeby flirtując z siostrą spróbował odwołać pojedynek
- wiersz o Benie mordującym swoje żony dla ziemi i Adam stwierdzający, że wiersz nie jest taki zły xD
- to cięcie kiedy Francois milion stron później kończy swój pożegnalny wiersz i Adam tylko siedzi zakrywając dłonią twarz, a Hoss łka w chustkę do nosa xD
- "Wydam siostrę bogato za mąż, wtedy będę wolny i będę mógł zawisnąć na szubienicy!"

Cudny odcinek <3


Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Śro 22:05, 26 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Czw 0:59, 27 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
To mam dla Ciebie jeszcze najsłynniejszą piosenkę trekową, czyli "Banned from Argo" <3 Pełny tekst jest w którymś komentarzu pod filmikiem, a polskie tłumaczenie chyba mi nawet kiedyś mignęło na Mirriel?
Kwiiiiik! Kojarzyłam tytuł, bo właśnie chyba trafiłam na coś o tym na Mirriel, ale ponieważ nie byłam w temacie, w ogóle nie wnikałam co to. A tymczasem to czyste dobro, leżę, kwiczę i juz powoli zaczynam nucić refren XD

Cytat:
Mnie w tym kontekście zawsze rozwala scena z "Where no man has gone before", gdzie Spock mówi bodajże, że jego przodek poślubił ziemską kobietę. Ja wiem, że to dlatego, że kanon był jeszcze nieustalony, ale w moim headcanonie Spock się po prostu jeszcze bardziej dystansuje od Sareka xD
Kwiiik, fakt, nawet jeśli to wina scenarzystow, którzy jeszcze nie mieli ustalonych szczegółów, to i tak jest to coś, co Spock totalnie mógłby odwalić XD

Cytat:
I jeszcze to ciągłe stykanie się palcami! U Vulcan to odpowiednik całusa, można sobie tylko wyobrazić jak zażenowany musiał być Spock takimi bezwstydnymi gestami swoich rodziców xD
Kwiiiik, serio? No to rzecywiście odstawili PDA jak się patrzy, przecież oni ciągle to robili. I pewnie ich bawiło, ze otoczenie nie rozumie, a Spock jest coraz bardziej zażenowany XD

Cytat:
Kwiiik, ale to bardzo cenna obserwacja! Tutaj ciekawostka na ten temat:
[link widoczny dla zalogowanych]
Kwiiiik, barber miał fajną pracę XD A tak serio to totalnie you go, Mr Nimoy! <3 Nie żebym była jakaś fanką dywaników na klacie, ale niezależnie od płci wkurza mnie narzucanie tego rodzaju "kanonow piękna" komukolwiek.

Cytat:
(I tak, goła klata Spocka też będzie. W "Patterns of force" chyba?)
Leci w górę listy XDDD


Cytat:
(Ale i tak potrzebuję fanarta z małym Spoczątkiem tulącym zębatego kosmicznego misia xD).


Cytat:
Powiem Ci tak, w ST: Animated Series jest odcinek z małym Spockiem i z jego L-Chayą (zębatym misiem) - "Yesteryear". Taki naprawdę łamiący serce </3 Polecam obejrzeć, można nawet teraz.
O, dzięki, zanotowane <3

Cytat:
Ja jeszcze w "Journey to Babel" kocham przede wszystkim kosmitów! Którzy wreszcie wyglądają jak kosmici! Taki kolorowy i ciekawy był ten tłumek dyplomatów <3
Prawda, też zwróciłam uwagę, że było więcej takich bardziej odjechanych, fajne to było^^

A ja obejrzałam dziś "Mirror, Mirror". Znowu świetny odcinek! <3

Garść komentarzy chyba jeszcze bardzej chaotycznych i randomowych niż zwykle:

Po pierwsze, ten mundur evil!Kirka to był nawet fajniejszy od klasycznego. Ale Spock z brodą - nope. I Kirk też nie był impressed. Za to Bones oczywiście nie mógł odmówić sobie przyjemności podrażnienia tym właściwego Spocka xD Ale to ciekawe, że w wersji evil też Spock i Kirk sa przyjaciółmi i Spock jest usatysfakcjonowany byciem jego prawą ręką. I w ogóle evil!Spock okazał sie zaskakująco fajny. Może bycie gnidą jest po prostu zbyt nielogiczne? Jestem ciekawa, jak sobie poradził po zamianie Kirków.

Scotty jest zdecydowanie zbyt miły, żeby przekonująco udawać złego. Za to Uhura mimo początkowej paniki świetnie dała radę. I w ogóle yay, w końcu zadowalająca ilośc Uhury i to Uhury totalnie badass, to lubię! A to, jak sobie poradziła z Sulu, to już w ogóle <milion serduszek> Ale Sulu/Uhura to by w sumie był fajny pairing (normalny Sulu, nie evil!Sulu oczywiście, ten evil był straszny).

Chekov wydaje mi się trochę creepy, nawet kiedy nie jest evil, może to przez ten akcent. W wersji evil jest natomiast bardzo creepy, tylko że nie do końca we właściwy sposób. Mam wrażenie, zę to jest częściowo wina tego, że on tak średnio sobie radzi z graniem zimnego drania i mina aż takiego psychopaty wychodzi mu właściwie niechcący xD Za to evil!Sulu ma w sobie coś takiego na serio niepokojącego, brr!

Kwiiik, Kirk wyglądał na zadowolonego, że na evil!Enterprse komputer ma męski głos xD

Kwiiiiik ponownie, bo absolutnie kocham moment, kiedy Bones się martwi, co robią ich evil twinsy na dobrym Enterprise, a potem następuje cięcie i widzimy zupełnie spokojnego Spocka, który doskonale wie, co jest grane, uwięził evilsów i ma sytuację pod pełną kontrolą, a na evil!Kirka patrzy jak na obiekt interesującego eksperymentu. No jak tu nie kochać Spocka? <3

Lol, evil!Kirk ma dziewczynę? To nawet ładnie kontrastuje z tym, że good!Kirk uważa się za poślubionego statkowi i służbie. Aczkolwiek nie wiem, czy good!Kirk jest taki good, bo totalnie nie próbował się jej oprzeć, wręcz przeciwnie - gdyby nie to, że Scotty czekał, to totalnie by skorzystał z czegoś więcej niż tylko pocałunek XD

Oczywiście, że Bones musiał ratować evil!Spocka. Ale w sumie coś jest w tym, co powiedział Kirk, że ten Spock nie różni się aż tak mocno od tego, którego znają i kochają, zwłaszcza w porównaniu z resztą tego mirrorverse. I w ogóle fajne było przerażenie Bonesa, kiedy evil!Spock go przesłuchiwał za pomocą swoich mocy. Tak jakby nagle uświadomił sobie, jak bardzo ten nerd, którego radośnie drażni co najmniej pięć razy dziennie, może być śmiertelnie niebezpieczny.

I w ogóle awww, evil!Spock pomagający Kirkowi wrócić i Kirk namawiający evil!Spocka do buntu na evil! Enterprise. Kooocham! Ci dwaj trafią do siebie w każdym uniwersum <3 I jeszcze ulga na twarzy naszego Spocka na widok wracającego kapitana. No i przede wszystkim Kirkowe "If I read my Spocks correctly" - kooocham! I dalszy ciąg też. Bo "opinia" Spocka o ludziach i Kirk: "I'm not sure but I think we've been insulted". Bones: "I'm sure" XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
die Otter
Jeździec Eomera


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 1980
Przeczytał: 1 temat

Skąd: Ze stepów Rohanu

PostWysłany: Czw 1:07, 27 Cze 2024    Temat postu:

Fayerka napisał:
Ten pierwszy rzeczywiście miał ładne angsty, scena śmierci tego przyjaciela Adama - ałć. I Hoss pocieszający Adama na końcu był taki słodki. Podobała mi się też początkowa scena ze spędem bydła, wszyscy przy pracy, popijający kawę, Ben opowiadający anegdotkę o pracowniku z sześcioma palcami u jednej dłoni, który mu odstrzelił, bo ten przez niego źle liczył bydło. Ja w ogóle lubię wszystkie sceny, które pokazują ich przy realnej pracy na ranczu, mogłabym mieć cały odcinek z braćmi i ojcem znakującymi bydło, naprawiającymi ogrodzenie i gadającymi ze sobą, jakiś specjalny plot mi niepotrzebny xD
Wszystko tak. Uwielbiam zwłaszcza tę ostatnią scenę Adam/Hoss, bo ona naprawdę świetnie pokazuje więź między nimi. Hoss na co dzień spędza więcej czasu (przynajmniej ekranowego) z Joem i bierze udział w jego wybrykach, więc jest stawiany w opozycji do Adama, ale takie sceny jak ta przypominają, że oni są naprawdę blisko, Hoss doskonale rozumie Adama i wyczuwa jego potrzeby, a Adam ufa mu do tego stopnia, że nie boi się przed nim otworzyć w sposób, w jaki nie pozwoliłby sobie przed Joem. Adam w sumie ojcował w dzieciństwie Hossowi bardziej niż Joemu, bo Ben pracował, a oni byli sami - Joe dłużej miał matkę, poza tym urodził sie już na Ponderosie, mieli Hop Singa, pracowników i w ogóle, a Adam i Hoss przez kilka lat byli zupełnie sami. I widać, że Hoss jest nadal w Adama nieraz wpatrzony jak w swojego idola trochę. I w ogóle asdfghjkl jak ja kocham ich relację <feelsy mode on>

A propos odcinka "Frenchman" - czy Tobie on się skojarzył trochę ze "Squire of Gothos" z ST? Bo mi Trelane totalnie kojarzył się z tym bonanzowym "Villonem" XD

A co do reszty, wszystko tak bardzo tak! Nauka fechtunku, scena w więzieniu oraz Adam stwierdzający, ze wiersz o zonach nie jest zły to chyba moje top 3 tego odcinka XD


Edit:

Obejrzałam do śniadania "The Doomsday machine". Ależ były emocje! <3

Ogólnie efekty specjalne w tym serialu nic mi nie robią, no bo jednak są troszeczkę przestarzałe, delikatnie mówiąc, ale muszę przyznać, że ten robot zbliżający się do Enterprise wyglądał faktycznie nieco upiornie, zwłaszcza jak jeszcze pokazali, że Enerepise wygląda przy nim jak muszka owocówka. Brrr, mimo średniego realizmu działało na wyobraźnię!
Świetnie działała też perspektywa Kirka, pozostawionego na wraku i muszącego bezsilnie patrzeć, podczas gdy jego statek walczy o życie. Ale że on sam nie wpadł na to, że Spock nie wydałby tak durnych rozkazów, więc to musi być wina komodora? XD
W ogóle bardzo mi się podobało, że tym razem pozostawiony na pozycji kapitana Spock jest totalnie badass i in control - i stanowi świetną opozycję dla tego drugiego kapitana, przeciwstawiając mu się, jak tylko może. No i dobra, może trwało to krótko, bo tamten niestety miał wyzszsy stopień, ale i tak to ładnie naprawia to, jak go pokazali jako dowódcę Galileo. A także to, że i Bones, i reszta załogu maja do niego pełne zaufanie i gdyby tylko kazał wyrzucić komodora za burtę, to z radością by to zrobili. I w ogóle rozbroił mnie Bones krzyczący na Spocka "Do something!" z takim pełnym zaufaniem, że tylko Spock może ich uratować. To urocza zmiana w stosunku do większości scen, kiedy doktorek na niego krzyczy XD A tak na marginesie, znowu będe się rozpływać nad grą aktorska Nimoya, bo serio ja nie wiem, jak to jest możliwe, że on w tej scenie, kiedy komodor przejmuje dowodzenie, ma tak absolutnie kamienną twarz, a jednocześnie wyraża całym sobą tyle emocji <3
No i aww, oczywiście kiedy Spock się martwi, znowu mówi do Kirka "Jim" - serio mam potrzebę wypisywać te momenty za każdym razem, bo za każdym razem są świetne <3
A tymczasem Kirk nawet panikuje z klasą, szanuję to! Jestem pewna, że 15 sekund przed eksplozją wrzeszczałabym w komunikator coś znacznie bardziej żałosnego niż "Gentlemen, I suggest you beam me aboard". (A swoją drogą, bo już dadawno miałam to napisać, tylko ciągle zapominam - czy ST wynalazł także telefony z klapką? XDDD).
Btw, podobało mi sie w tym odcinku też to, że komodor mimo bycia antagonistą nie był pokazany jako czarny charakter, bo dobrze pokazali, że te jego nawet najpaskudniejsze zachowania to jest efekt ogromnej traumy. W sumie zasłużył mimo wszystko na to, żeby skończyć nawet bohatersko. I aww, Spock składający Kirkowi kondolencje - ta scena była bardziej feelsowa niż powinna, tylko dlatego, że to Spock xD
Btw, zdziwiłam się, że McCoy nie wrócił na mostek, kiedy tylko mógł. I wyobraziłam sobie, że Spock specjalnie zapomniał mu powiedzieć o zmiennie u władzy, żeby mieć trochę spokoju. Albo że Bones strzelił focha i poszedł zjeść wiadro lodów. (Tak na serio to da się sensownie wytłumaczyć choćby tym, że pewnie miał po prostu pełne ręce roboty z poszkodowanymi po atakach tego kosmicznego roboto-robala, but still, moja wersja mnie bawi bardziej XD).
Ale ech, poprzednio cieszyłam się z duzej roli Uhury, to teraz na jej miejscu usiadła jakaś randomowa blondie, pff (ale dobra, mogło być gorzej, mógł to być facet xD).


Ostatnio zmieniony przez die Otter dnia Czw 15:41, 27 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fayerka
Forumowy Perwers


Dołączył: 05 Lut 2012
Posty: 2336
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Mroczna Puszcza

PostWysłany: Czw 21:52, 27 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
Kwiiiiik! Kojarzyłam tytuł, bo właśnie chyba trafiłam na coś o tym na Mirriel, ale ponieważ nie byłam w temacie, w ogóle nie wnikałam co to. A tymczasem to czyste dobro, leżę, kwiczę i juz powoli zaczynam nucić refren XD


Mnie chyba najbardziej śmieszy fragment o Kirku: "The Captain's tastes were simple, but his methods were complex. // We found him with five partners, each of a different world and sex.". Piosenka jest z 1977, ale już wtedy wszyscy wiedzieli, że Kirk jest pan/bi xD I Chapel z miksturą powodującą pon-farr, biedny Spock! Z piosenek Leslie Fish mogę polecić jeszcze "The ballad of transport 18" o Spocku ratującym cargo ship i "Bones" (lyrics w opisie) <3

Cytat:
Kwiiiik, serio? No to rzecywiście odstawili PDA jak się patrzy, przecież oni ciągle to robili. I pewnie ich bawiło, ze otoczenie nie rozumie, a Spock jest coraz bardziej zażenowany XD


Przez moment zwątpiłam, czy to kanon, czy fanon, ale będzie taki odcinek, gdzie Spock musiał flirtować z romulańską kapitan i właśnie bardzo dziwne rzeczy wyczyniali dłońmi, ewidentnie jakiś odpowiednik pocałunku xD

Cytat:
Ale Sulu/Uhura to by w sumie był fajny pairing (normalny Sulu, nie evil!Sulu oczywiście, ten evil był straszny).


Tak w ramach ciekawostki, to w tych rebootowych filmach Sulu dostał męża i córkę (niestety taki tylko blink-and-you-miss-it moment).

Cytat:
Kwiiiiik ponownie, bo absolutnie kocham moment, kiedy Bones się martwi, co robią ich evil twinsy na dobrym Enterprise, a potem następuje cięcie i widzimy zupełnie spokojnego Spocka, który doskonale wie, co jest grane, uwięził evilsów i ma sytuację pod pełną kontrolą, a na evil!Kirka patrzy jak na obiekt interesującego eksperymentu.


Taak! Jedne ze śmieszniejszych przejść między scenami ever xD

Cytat:
I w ogóle fajne było przerażenie Bonesa, kiedy evil!Spock go przesłuchiwał za pomocą swoich mocy. Tak jakby nagle uświadomił sobie, jak bardzo ten nerd, którego radośnie drażni co najmniej pięć razy dziennie, może być śmiertelnie niebezpieczny.


Kwiiiik! XD W sumie to była najbardziej evil rzecz jaką zrobił ten Spock, taki mind-rape troszkę.

Cytat:
Wszystko tak. Uwielbiam zwłaszcza tę ostatnią scenę Adam/Hoss, bo ona naprawdę świetnie pokazuje więź między nimi. Hoss na co dzień spędza więcej czasu (przynajmniej ekranowego) z Joem i bierze udział w jego wybrykach, więc jest stawiany w opozycji do Adama, ale takie sceny jak ta przypominają, że oni są naprawdę blisko, Hoss doskonale rozumie Adama i wyczuwa jego potrzeby, a Adam ufa mu do tego stopnia, że nie boi się przed nim otworzyć w sposób, w jaki nie pozwoliłby sobie przed Joem. Adam w sumie ojcował w dzieciństwie Hossowi bardziej niż Joemu, bo Ben pracował, a oni byli sami - Joe dłużej miał matkę, poza tym urodził sie już na Ponderosie, mieli Hop Singa, pracowników i w ogóle, a Adam i Hoss przez kilka lat byli zupełnie sami. I widać, że Hoss jest nadal w Adama nieraz wpatrzony jak w swojego idola trochę. I w ogóle asdfghjkl jak ja kocham ich relację <feelsy mode on>


W ogóle będą jakieś odcinki/retrospekcje z ich dzieciństwa? Może w tych epizodach o żonach Bena? Bo bardzo bym chciała ich zobaczyć w tych młodszych wersjach i w ogóle więcej backstory dostać <3

Cytat:
A propos odcinka "Frenchman" - czy Tobie on się skojarzył trochę ze "Squire of Gothos" z ST? Bo mi Trelane totalnie kojarzył się z tym bonanzowym "Villonem" XD


Też! Ale już tego nie napisałam, bo się wstydziłam, że mi tak ST przeżarł mózg, że mi się wszystko z nim kojarzy xDD

Cytat:
Świetnie działała też perspektywa Kirka, pozostawionego na wraku i muszącego bezsilnie patrzeć, podczas gdy jego statek walczy o życie.


Ja kocham tę jego kłótnię z kapitanem-uzurpatorem i "Not with my ship you don't!" <3

Cytat:
(A swoją drogą, bo już dadawno miałam to napisać, tylko ciągle zapominam - czy ST wynalazł także telefony z klapką? XDDD).


Jestem przekonana, że tak, razem z automatycznymi drzwiami na pewno ^^

A dzisiaj dzień stracony, bo bez Bonanzy :C
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Czas odpocząć Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 114, 115, 116, 117  Następny
Strona 115 z 117

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin